Uczniowie będą manifestować razem z nauczycielami
Akcja Uczniowska deklaruje wsparcie dla poniedziałkowej manifestacji nauczycieli przed budynkiem MEN. Młodzież zamierza 1 września stanąć ramię w ramię z nauczycielami i domagać się dla nich 10-proc. podwyżek. Uczniowie uważają, że postulaty pedagogów to absolutne minimum.
Paweł Mrozek, założyciel Akcji Uczniowskiej, zwraca uwagę, że „tylko 5 proc. nauczycieli w Polsce ma mniej niż 30 lat. Nauczyciele są wypaleni, niedoceniani, a młodzi nie chcą wybierać tej ścieżki zawodowej” (więcej tutaj).
Głos Nauczycielski cytuje inne spostrzeżenie Pawła Mrozka: „Jeśli nauczyciel nie ma z czego żyć, jak ma nas uczyć życia?” (więcej tutaj). Akcja Uczniowska deklaruje też poparcie dla inicjatywy obywatelskiej ZNP „Godne płace”, w której chodzi o powiązanie płac nauczycieli ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce.
Jeżeli poparcie młodzieży okaże się faktyczne, a nie tylko deklarowane, szanse nauczycieli na wzrost wynagrodzeń znacznie urosną. Belfrom bowiem rząd może odmówić, natomiast nastolatkom już nie. Donald Tusk znalazłby się w bardzo trudnym położeniu, żeby nie powiedzieć tego dosadniej.
Komentarze
Polecam wpis Prof. Hartmana na jego blogu (szkoda ze uniemozliwia komentarze). Prof. podtrzymuje dobre tradycje Polityki z lat mojej mlodosci.
Ja i Polityka:
Za moich dobrych czasow bylem pilotem wycieczek zagranicznych Almaturu (takze Juventuru i Harcturu). Czekalem na moja grupe w hotelu Metropol. By nie stac jak kolek udalem sie do baru. Siedze sobie na wysokim stolku przy ladzie, patrze: to przeciez Rakowski – usiadl niedaleko i czeka na kogos. Poznalem go, pomimo ze jeszcze wtedy nie byl ogolnie znany. „Dzien dobry Panie Redaktorze, jestem stalym czytelnikiem Polityki”. „Tak, to ciesze sie, a kogo tam najbardziej cenisz?” (na ty, bo mialem wtedy 20, a za mlodu wygladalem mlodo). „Kaluzynskiego, Jurka Urbana, KTT..” „Jurka? To na ty jestescie??”, „Tak, znamy sie kope lat, wprawdzie jednostronnie…” troche sie posmialismy i do redaktora przybyl jego gosc.
Akcja Uczniowska, o której żaden uczeń nie słyszał, samozwańczo działając w ich imieniu chce ich do zmusić do chodzenia na Edukację Zdrowotną, na którą chodzić nie chcą. Xd
Założyciela Akcji niewątpliwie jeszcze spotkamy w polityce. Pasowałby odklejeniem do Razemków albo śliskością do Hołowni.
@1958
Wtedy to Polityka naprawdę była na wysokim poziomie lecz po odejściu Rakowskiego a po nim Bijaka zaczęła z coraz większym przyspieszeniem zmieniać z tygodnia opiniotwórczego do poziomu „mniej niż zero” a z chwilą wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej stała się tubą propagandową powielajacej ukraińskie kłamstwa.
Belferzycaxxx
Co najmniej od Kanta wiadomo, że obserwacja nie jest niezależna od obserwatora.
Proszę więc rozważyć możliwość, że obserwowane przez panią zjawisko „upadku” tygodnika „Polityka” może mieć związek z przesuwaniem się pani światopoglądu w stronę endecji. To jak z tymi pociągami na stacji – czasem przez chwilę nie wiadomo, czy to nasz pociąg ruszył, czy to ten za oknem. Niemniej, gratuluję, że mimo wszystko pozostaje pani wierną czytelniczka tego tygodnika, skoro tak dobrze orientuje się pani w jego linii programowej.
@1958
Hartman jak zwykle prowokuje, tyle że o ile Gospodarzowi wystarczają 3 akapity, Hartman rzadko schodzi poniżej 10.
Jest jasne jak słońce, że współczesna technologia (i zmiany społeczne) całkowicie zmienia funkcję szkoły w społeczeństwie. Jest też chyba jasne, że szkoła za tymi zmianami nie nadąża, choć – paradoksalnie – trudno powiedzieć, na ile jest to zjawisko negatywne, a na ile – pozytywne. Być może ta inercja wyklucza nas z grona najbardziej rozwiniętych społeczeństw świata, a może chroni przed nieprzemyślanymi i szkodliwymi eksperymentami?
Hartmanowa wizja przyszłości jest jednak tak samo nierealistyczna, jak rysunki z lat 60. ub. wieku, na których ludzie przyszłości, czyli w XXI w., podróżują latającymi taksówkami. Sztuczna inteligencja może wspaniale wspomóc naukę, ale nie zastąpi nauczyciela. Abstrahując od tego, że szkolna socjalizacja obejmuje też interakcje ucznia z dorosłym – nauczycielem, to nawet w zakresie umiejętności, w tym oceny faktów, nie dorasta człowiekowi do pięt. Weźmy taką historię. Jest jasne, że Sztuczny „zna” wszystkie daty o niebo lepiej od każdego człowieka. Czy jednak historia to daty, czy raczej rozumienie historycznych procesów społecznych? Skąd mamy mieć pewność, że Sztuczny nie zostanie nakarmiony klechdami o Wielkiej Lechii albo kłamstwem oświęcimskim? W pewnym sensie Sztuczny nie zmienia niczego poza czasem dostępu do informacji: Sztuczny nie wymyśla niczego, czego nie ma w Internecie, a w Internecie jest tylko to, co normalnie jest w rozproszonych po świecie bibliotekach, zarówno tych naukowych, jak i fast-foodowych czy wręcz śmieciowych.
Przede wszystkim żeby korzystać ze Sztucznego w sytuacjach niestandardowych, trzeba dojrzałości, a tej dzieci nie mają. Szkoła powinna więc uczyć dzieci, kiedy mogą Sztucznemu ufać, a kiedy jego nawet najbardziej kategoryczne stwierdzenia traktować sceptycznie.
Prosty przykład pytania dla Sztucznego: „Jaki wpływ na przebieg Powstania Warszawskiego miała postawa ZSRR?”
Co otrzymujemy w odpowiedzi? Otrzymujemy kwintesencję polskiej „polityki” historycznej, czyli mieszaninę faktów i mitów. Co więcej, w zależności od tego, na jakim (czyim?) zbiorze tekstów Sztuczny zostanie „wytrenowany”, taką odpowiedź dostaniemy. Klękanie przed Sztucznym jak przed Baalem jest więc równie szkodliwe, co klękanie przed telewizorem. Zwłaszcza tym pierwszym w życiu.
@Gospodarz
Świetna parodia listu i kompetencji Nowackiej Pawła Łęckiego 😉
https://www.facebook.com/photo/?fbid=1194656489361214&set=a.658486499644885
@Płynna rzeczywistość
Dziękuję:)))
@belferxxx
Świetna?
To ekstra. Czyli pan Lęcki, który domaga się KEN ponad podziałami, w którym wiadomo kogo widzi w składzie, domaga się wycięcia lektur ponad podziałami i obowiązkowej EZ ponad podziałami.
A co do sprawdzania matur – naprawdę wierzycie w to, że ludzie myślą, że te błędy są winą Lubnauer?
Czy jednak są przekonani, że sprawdzają je marni nauczyciele, skoro we wszystkich artykułach na temat raportu NIK pisano o błędach egzaminatorów czyli nauczycieli?
@ Róża
To była parodia(!) Nowackiej przemówienia – licentia poetica… 😉
@Kalina 14:57
Za co?
Czy to prawda, że jeżeli teraz uczeń jakiegoś technikum gastronomicznego chce odbyć praktyki w piekarni, to opiekujący się nim piekarz musi przedstawić zaświadczenie o niekaralności, po które wcześniej osobiście uda się do najbliższego sądu, a przecież nie każdy piekarz mieszka w Warszawie pod siedziba sądu?
Zastanawiam się, czy przewodnik wycieczki, np. po jakimś mieście, muzeum, zoo, też musi przedstawić papier?
Koniec świata! W sprawie EZ całkowicie zgadzam się z Terlikowskim!
https://x.com/gfkot/status/1961757124603654367
@Płynna rzeczywistość
Za wpis z 12.45. Do @1958
@Kalina
To jeszcze nic! Niedawno znów sobie obejrzałem Pana Samochodzika i Templariuszy i pomyślałem sobie, że muzealnik to musi być najciekawszy zawód świata!
@Róża
Przeczytałem to stanowisko Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego.
Omówmy punkt 1.
„1. Kompetencje nauczycieli: tematyka selekcji pracy domowej jest bardzo ważnym
zagadnieniem w procesie kształcenia umiejętności dydaktycznych nauczycieli. W rozmowach podczas prowadzonych szkoleń dla nauczycieli bardzo często zwraca się uwagę, że takie zagadnienie nie jest w ogóle realizowane w czasie studiów. Niestety, również po przestudiowaniu kilku losowo wybranych kart przedmiotów z uczelni wyższych (w zakresie dydaktyki i metodyki) stwierdza się, że jest to tematyka dość rzadko realizowana w trakcie studiów nauczycielskich. Co może oznaczać, że nauczyciele nie posiadają wystarczającej wiedzy dotyczącej tego zagadnienia.”.
1. Na szkolenia dla nauczycieli idą miliardy. Panie profesor pedagogiki i nieco niżej, w prywatnych rozmowach uważają, że teraz najlepiej sprzedają się szkolenia i one nic nie dają?
2. Te same panie profesor i niżej kształcą od lat nauczycieli i tematykę prac domowych kształcąc nauczycieli, zaniedbują?
3.Czyli nie dyskwalifikują prac domowych, a jedynie kompetencje nauczycieli w tym zakresie?
4.Nie umniejszam rangi dyskursu pedagogicznego, ale zadam pytanie dotyczące nauczycielskich umiejętności praktycznych: na nauczaniu jakiego przedmiotu szkolnego ci państwo się znają? Wszystkich?
Przypuszczam, że większość zna się na pedagogice, czymkolwiek ona jest.
Już to powyżej brzmi kabaretowo, a dalej jest jeszcze zabawniej 🙂
@Krzysztof Cywiński
W „moich czasach” tzn. w latach 60-tych gdy chodziłem do podstawówki uczyli nas nauczyciele po Liceum Pedagogicznym .
Później przychodzili nauczyciele po 2-letnim SN.
Magister był jeden – od historii.
Potem przyszła polonistka z tytułem mgr.
To wszystko.
Wtedy liczyła się praktyka a nie papiery.
Zróżnicowane było też podejście do każdego ucznia zależnie od jego zdolności i zainteresowań.
A teraz jest „po wojskowemu” czyli c…lowo ale jednakowo „.
@Płynna rzeczywistość
To zależy od muzealnika. Można podpisywać listę, parzyć herbatę, załatwiać telefony i odwalać robotę. A można szukać muzealnej przygody. Ja wybrałam to drugie i mogę rzec, że miałam pyszny żywot zawodowy przez blisko 50 lat:)))
@KC
Ad 1) Ten pański wniosek nie wynika z przytoczonej wypowiedzi pani pedagog.
Ad 2) Nauczycieli kształci się w całej Polsce. Te panie w najlepszym przypadku kształcą przyszłych nauczycieli klas początkowych i/lub mają zajęcia z pedagogiki ogólnej dla studentów kierunków nauczycielskich innych specjalności na jednej uczelni.
Ad 3) Nieuzasadniony wniosek. Jeżeli tezę T wyprowadza się z przesłanek A, B, C i D połączonych relacją „lub”, to obalenie tylko jednej z nich nie neguje wnioskowania.
Ad 4) Znają się prawdopodobnie na nauczaniu wczesnoszkolnym lub przedszkolnym, lub specjalnym. Wszystko inne to tzw. pedagogika szczegółowa wyłączona spod kurateli pedagogów akademickich.
Plynna Rzeczywistosc
AI czerpie z milionow, a niedlugo z miliardow zrodel, wiec jego opinie na tematy o ktorych Pan wspomnial sa bardziej usrednione niz nauczyciela ktory ma swoje poglady.
Na przyklad o Rosji czy Ukrainie cokolwiek by sie nie powiedzialo od najgorszych faktow do najwznioslejszych idei to wszystko prawda. A nauczyciel (z reguly gruba baba) bedzie albo saczyla jad na Rosje, albo plula na Ukraine.
Wspomnial Pan o Powstaniu – prosze sprawdzic, ze obok hurrapatriotycznych opinii sa tez nieprzyjemne fakty jak to ze zginelo 200k+ Polakow a tylko 8 Niemcow (w pierwszych godzinach z zaskoczenia, a jak sie ogarneli to zero), jak to ze duza czesc ludnosci byla wsciekla na powstancow co doprowadzilo nawet do rozstrzeliwan, jak to ze Stalin nie zdradzil, bo wbrew temu co sie mowi nic nie obiecywal, a wrecz przeciwnie juz w Wilnie pokazal jak zareaguje, ze Ruscy po dlugiej ofenzywie musieli jednak odsapnac, przegrupowac sie, uzupelnic zapasy itp, no i w koncu Powstanie bylo przeciw Stalinowi, wiec.. sorry. Itp, itd – AI nie jest jednostranne jak Pan sugeruje.
Ciekawy eksperyment zrobilem jak zadalem pytania o Wielki Glod na U. i wiem juz dlaczego o takiej wielkej tragedii mowia tak polgebkiem. Bo cala geneza jak i wykonanie to bylo dzielo Ukraincow – miejscowej milicji, sasiadow, obwodowych boznzow partyjnych (a geneza bylo to ze najpierw slali raporty ze plony beda gigantyczne, Stalinisko zawarl kontrakty, a jak wyszlo szydlo z worka to zywnosci juz fizycznie nie bylo w kraju).
Rozwoj AI idzie w takim tempie i to w niespodziewanych obszarach ze niedlugo nie bedzie pracy i dla nauczycieli (przyksztalca sie w swietlicowych – bo ktos musi szczeniakow pilnowac) i dla prawnikow (juz sie dzieje w niektorych panstwach) a nawet dla lekarzy (AI postawi trafniejsza diagnoze i lepiej zoperuje).
Rozpisalem sie – a dlugich elaboratow nikt nie czyta – ale trudno – w taki trans wpadlem.
Belferzyca xxx
Bardzo wysoki poziom Polityki w latach 70-tych wynikal nie tylko z tego ze byli tam swietni dziennikarze (fantastyczne reportarze i artykuly opiniotworcze na tematy krajowe i miedzynarodowe), ale tez z tego ze Polityce mozna bylo wiecej niz innym mediom. Duuuzo wiecej. Mysle ze moglo to wynikac z faktu ze oprocz Kaluzynskiego i Rakowskiego to cala redakcja – kilkadziesiat osob – to byli sami Zydzi (dlatego tez tak wysoki poziom warsztatowy :)). Mogl wiec Gierek uslyszec z Ameryki, ale nie tylko, ze wicie, rozumicie, dajcie im tam wypisywac co chca, bo bedzie z wami brzydka sprawa. Ale to tylko takie moje przypuszczenia.
@Róża
Egzaminator jest częścią SYSTEMU. Jakość jego sprawdzania zależy od WARUNKÓW (czas, komfort) , jakości samych egzaminów (arkuszy) oraz filozofii ich tworzenia , i wreszcie ,podanej Z GÓRY, instrukcji przyznawania punktów. Kiedy w Polsce weszły zewnętrzne egzaminy ja już miałem DZIESIĘĆ LAT praktyki w przygotowaniach i sprawdzaniu matur IB. Polską maturę sprawdzałem RAZ – w 2005. I NIGDY WIĘCEJ bym się na to nie zgodził. A przecież od 2005 polska matura zrobiła, szczególnie pod rządami Legutki/Hall w MEN ogromny krok WSTECZ 🙁
No jak pisac, to pisac:
Wlasnie czytam o tym wypadku lotniczym w Radomiu i jaki to ten pilot byl super-hiper. Mam swoje zdanie – odmienne. Zamilcze z wiadomych powodow.
Okazuje sie ze te samolociki za gigantyczne pieniadze to byly uzywane w jakim a’la cyrku i byla nawet specjalna ekipa cyrkowcow jezdzaca objazdowo po roznych takich imprezach.
Kazdy z 48 samolotow kosztowal 75 mln $, a wiecej niz drugie tyle ich modernizacja i konserwacja.
@PR
SAM napisałeś, że te panie się NIE ZNAJĄ na edukacji wczesnoszkolnej generalnie – zresztą jedna zajmuje się edukacją w zakresie angielskiego dzieci. A jednak to ICH rekomendacja ma decydować o decyzjach SYSTEMOWYCH. Więc jak tu jest z tą LOGIKĄ … 😉
@1958 Nie chcę znów wchodzić w politykę. Ani kopać się ze źródłami. Napisał Pan, de facto, że z powodu zawarcia przez Moskwę kontraktów na eksport zboża w samej Ukrainie w ciągu dwóch lat z głodu zmarło ponad 3 mln ludzi, co nadzorowali sami Ukraińcy. Nawet Sztuczny by w tym logiki nie znalazł. Wiki za przyczynę uznaje kolektywizację, co ma więcej sensu niż kontrakty biznesowe.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielki_g%C5%82%C3%B3d_na_Ukrainie
@Płynna rzeczywistość
Czy potrafi Pan czytać ze zrozumieniem?
1.” Kompetencje nauczycieli: tematyka selekcji pracy domowej jest bardzo ważnym
zagadnieniem w procesie kształcenia umiejętności dydaktycznych nauczycieli. ”
Za Słownikiem Języka Polskiego:
selekcja: «dobór osób lub rzeczy przez eliminację tych, które nie spełniają określonych warunków»
2.To na te szkolenia dla nauczycieli idą miliardy czy też nie?
3.Tematyka szkoleń obejmuje „selekcję pracy domowej” czy też nie?
4.Uczelnie kształcą w zakresie „selekcji prac domowych” czy też nie?
5.Polskie Towarzystwo Pedagogiczne jest kompetentne i reprezentatywne dla całego środowiska akademickiego czy też nie?
To są pytania.
No to kolej na punkt nr 2
„2.Proces doboru pracy domowej wymaga starannego przygotowania nauczyciela oraz bardzo dobrej znajomości uczniów. Konieczne jest bowiem dopasowanie formy i treści pracy domowej do umiejętności uczniów. Ważne, aby nauczyciel miał pewność, że uczeń samodzielnie i poprawnie wykona pracę domową. Wystarczy zapoznać się z opiniami rodziców, aby przekonać się, że prace domowe bardzo często wykraczają poza poziom umiejętności dziecka i rodzice muszą dzieciom w nich pomagać.”
Naukowcy, aby zbadać i opisać stan faktyczny uważają, żę, cytuję: „wystarczy zapoznać się z opiniami rodziców” ?
Kabaret czy „wystarczy przeczytać taką enuncjację”?
@PR
Nie trzeba AI – Hołodomor na Ukrainie nadzorował Polak – szef WKP(b) Ukrainy Stanisław Kosior oraz dwóch Żydów – dowódca Kijowskiego Okręgu Wojskowego i szef OGPU (bezpieka) … 😉 Ale polecenia wydawał tow.Stalin … 😉
@KC
100/100
PR
Widze ze pan sie w ogole nie orientuje w temacie. Zona Sikorskiego gruba ksiege napisala. Milicja najezdzala wioski i konfiskowala zborze. Ludzie przekopywali jeszcze raz kartofliska ze moze cos zostalo nie zebrane. To nie tak ze zrobili kolchozy i nic juz nie zebrali do tego stopnia ze poumierali z glodu. Jak sasiedzi zobaczyli ze ktos cos ukryl to donosili. Znane sa przypadki jak ten: skazania na lagier 13 letniej dziewczyny ktora po zebraniu zborza znalazla na sciernisku kilka zgubionych klosow i zjadla. Podejrzewam ze to jednak nie Rosjanie z Moskwy o tym doniesli.
belfer xxx
Cos Pan buja, bo w tej grubej ksiedze nic nie bylo o zadnych Zydach :)))
@Róża
To jest takie „myślenie życzeniowe” i samoobrona w jednym: większość „olewa” szkołę i problemy edukacji, więc to nie może mieć znaczenia przy wyborach.
Wybory wygrywa się emocjami, narracją i głosami niezdecydowanych oraz centrum: to co najmniej kilkanaście procent przy urnie.
Proszę wykonać proste ćwiczenie umysłowe. Nazajutrz po imprezie, na której były różne incydenty dokonuje Pani jej oceny: to było bardzo nieudane przedsięwzięcie.
Co najmniej w podświadomości to te incydenty mają wpływ na Pani ocenę.
I teraz np. podświadomość rodzica: „To ja 2 tysiące miesięcznie wydaję na „korki”, myślę o medycynie dla córki, a ministra zajmuje się drożdżówkami?” Nie chodzi o przekonanych, chodzi o te kilka punktów procentowych niezdecydowanych i emocje. Przykład @belferxxx z premierem Cimoszewiczem jest najbardziej dobitny. Jedno, przecież mądre zdanie: „Trzeba było się ubezpieczyć” załatwiło „lewicę” w tamtych wyborach: przegrali sromotnie. Teraz różnica wyniosła ledwie 2 punkty procentowe. To i tak oznacza porażkę. Gdyby nie działalność publiczna ministry, prawdopodobnie byłoby kilka punktów procentowych w drugą stronę.
Ja od rodziców słyszę o trudnościach w motywowaniu dzieci do samodzielnych ćwiczeń, skoro nikt tego nie robi.
Proszę o przeczytanie, zanim znowu Pani powoła się na przykłady państw-miast, jakimi są kraje Skandynawii:
https://tygodnik.interia.pl/news-najszczesliwsi-ludzie-zyja-w-sloncu-rzeczywistosc-jest-zupel,nId,8015281
@KC
Na zlecenie Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty przeprowadzono badania dotyczące m.in. tego czy uczniowie są w stanie samodzielnie odrabiać prace domowe, jaka część musi korzystać z pomocy rodziców, były też inne badania (np. UW) dotyczące samodzielności uczniów w rozwiązywaniu zadań. I to rodzice (i częściowo uczniowie) w nich podawali dane na temat tego w jakim stopniu ich dzieci potrzebują ich pomocy w odrabianiu zadań, bo któż inny miałby je podawać.
https://edukacja.rp.pl/szkoly-podstawowe-i-srednie/art38539441-badania-zmp-uczniowie-w-vii-klasie-ucza-sie-ponad-50-godzin-tygodniowo
@KC
Wokół mnie jest masa tych uczniów z tego okresu, które teraz są na medycynie. Również w rodzinie. Produkcja lekarzy wokół mnie idzie pełną parą. Niech Pan mi nie wkręca, że ich rodzice to głupki, zajmujące się drożdżówkami.
Chcecie Panowie wierzyć we wpływ drożdżówek i stołówek na wynik wyborów, wierzcie.
@Róża
Proponuję o sejfetyzmie i jego skutkach, sięgających już na Harvard poczytać Haidta ew. na pofilu prof. Mankiewicza … 😉
@Róża
Proponujesz żeby PKP rozkład jazdy robiły pod INDYWIDUALNYCH PASAŻERÓW w wielu wariantach ??? 😉 Jakby się pasażer nazywał Tusk albo Kaczyński to nawet możliwe, podobnie jak SZKOŁA dla dziecka monarchy czy Gatesa – nawet pasujących KOLEGÓW im można dobrać/wynająć … 😉 Ale nie da się stworzyć w PL PIĘCIU MILIONÓW szkół – każdą pod INNEGO UCZNIA …
@1958
Co do faktów się zgadzamy. Ale jakie były ich przyczyny?
Dlaczego żydowska policja w gettach pomagała Niemcom w zaganianiu Żydów na Umschlagplatz? Dlaczego młodzi Ukraińcy z terenów okupowanych zgadzają się wstąpić do rosyjskiej armii? Dlaczego do Wehrmachtu podczas wojny wstępowali Polacy z rodzin mieszanych?
Jeden z nieżyjących redaktorów Polityki, z pochodzenia Żyd, opisał taką scenę. Obóz koncentracyjny, o ile dobrze pamiętam – Oświęcim. On nastoletni chłopiec. W nocy gwałci go współwięzień, wpychając do ust kromkę chleba, ale też zabierając obozową czapeczkę, co oznacza wyrok śmierci. Chłopak wyciąga czapeczkę spod głowy innego, śpiącego więźnia. On żyje, tamtego Niemiec zabija podczas porannego apelu. Doskonały temat do omówienia na lekcji etyki.
Dostrzega Pan związek między tymi opowieściami?
Czytałem niedawno książkę – wspomnienia z międzywojennej Ukrainy. Tam jest ciekawa teza. Zauważył Pan, że w województwach przy polskiej granicy głód był znacznie mniejszy? W tym najbliższym depopulacja wyniosła… 0%. Szmugiel? No nie. W tej książce – literatura piękna w formie pamiętnika – pada teza, że tam działały „kupy zbrojne”. Że chłop się organizował i stawiał. I dlatego przeżył. I kolejny temat na lekcje etyki: te „kupy zbrojne” to gangi, zbiry, bandyci czy raczej Janosiki i Robiny Hude? A jeśli to protoplaści „banderyzmu”? A może oni już wtedy zrozumieli, że Moskwa to śmierć i tylko niepodległa Ukraina zapewni im jako-taką egzystencję? Czymże jest naród jeśli nie wspólnotą o wspólnych interesach? A jeśli oni już wtedy skądś wynaleźli nie tylko sztandar niebiesko-żółty, ale i czerwono-czarny, od krwi i ziemi? Prawda, że to ciekawe pytania?
Rok 2023:
Uczeń spędza w domu na odrabianiu lekcji przeciętnie od 2,6 (klasy I – III szkoły podstawowej) do 3,6 godzin (klasa VII–VIII). Oznacza to od 13 do 18 godzin nauki w domu w przeciętnym tygodniu
Przecież to jest masakra teksańską piłą mechaniczną.
Nie mam dostępu do dalszej części artykułu. Ale nie mam wątpliwości, że co najmniej od klasy VII szkoły podstawowej ponad 50% uczniów potrzebuje pomocy rodziców, korepetytorów, internetu – tylko po to, by „ogarnąć” zadania domowe z choć jednego przedmiotu. Nie wierzę, że nauczyciele nie rozpoznają prac niesamodzielnych. A jednak je przyjmują, oceniają pozytywnie i zadają nowe.
@PR
PR ma Pan fejsa?
Jeżeli tak, to proszę przeczytać co wczoraj napisał Mariusz Szczygieł o szkolnym eksperymencie, w którym musiał brać udział – podział klasy na 3 grupy czyli najlepszych, średnich i słabych oraz o jego skutkach. Spodoba się Panu. I komentarze.
A jeżeli Pan nie ma, to Panu to napiszę.
@KC
Czy potrafi Pan czytać ze zrozumieniem?
Nie
1.” Kompetencje nauczycieli: tematyka selekcji pracy domowej jest bardzo ważnym zagadnieniem w procesie kształcenia umiejętności dydaktycznych nauczycieli. ” Za Słownikiem Języka Polskiego: selekcja: «dobór osób lub rzeczy przez eliminację tych, które nie spełniają określonych warunków»
Nie widzę pytania.
2. To na te szkolenia dla nauczycieli idą miliardy czy też nie?
Na szkolenia – nie. O ile mi wiadomo, za szkolenia (kursy dokształcające) płacą nauczyciele, może ich szkoły, To Pan pracuje w szkole i wie lepiej. Nauka na studiach to nie jest szkolenie.
3.Tematyka szkoleń obejmuje „selekcję pracy domowej” czy też nie?
Nie wiem.
4. Uczelnie kształcą w zakresie „selekcji prac domowych” czy też nie?
Nie wiem. Wątpię. Proszę podpytać znajomych nauczycieli, jak wyglądała ich edukacja pedagogiczna na studiach i jakie przygotowanie pedagogiczne mieli ich wykładowcy. Większość prawdopodobnie – żadnego. Mieli za to doktorat, może i habilitację z matematyki.
Ja z dawnych czasów posiadam do niczego nieprzydatne, poza ewentualnym papierkiem, przygotowanie pedagogiczne. Z pedagogiki mieliśmy ogólny wykład, taki sam dla wszystkich kierunków studiów. Cała resztę zajęć robili ludzie bez formalnych studiów pedagogicznych. Nie wierzę, że coś od tamtych czasów się zmieniło.
Na bank 100,1% nauczycieli zadania domowe zadaje z podręcznika. W tej sytuacji jedyne pytanie dotyczy ich liczby. O ile pamiętam, z takiej biologii zadania domowe to było od połowy do jednej strony podręcznika i dotyczyły one wyłącznie treści danej lekcji, i były relatywnie łatwe, jeśli się zrozumiało treść rozdziału. Z matematyki było zupełnie inaczej, bo tam istnieją „zbiory zadań”. Wraz z podpunktami tych zadań są tysiące, najchętniej napisałbym – milijony – jedno nudniejsze od drugiego, co przy milijonie zadań jest nie lada osiągnięciem.
5.Polskie Towarzystwo Pedagogiczne jest kompetentne i reprezentatywne dla całego środowiska akademickiego czy też nie?
Z jakiej paki PTP miałoby być reprezentatywne dla całego środowiska akademickiego??? Czy Związek Zawodowy Kanalarzy Polskich (pozdrowienia dla Artura Barcisia), jeśli istnieje, jest reprezentatywny dla całego środowiska robotniczego?
Pisząc przed chwilą o zadaniach domowych z biologii czy matematyki, miałem na myśli sytuacje sprzed kilku lat, gdy pomagałem w zadaniach domowych swoim dzieciom. Panie nauczycielki były bardzo zadowolone z mojej pracy.
Szczytem bezczelności było wypracowanie napisane bez przeczytania lektury.
Oprócz tego, w jakim stopniu dzieci potrzebują pomocy rodziców w odrabianiu zadań domowych ważne jest to, na jakim poziomie są te zadania.
Tym bardziej, że obecnie wielu maturzystów nie radzi sobie z zadaniami , z którymi 40 lat temu nie mieli problemu uczniowie klasy piątej i szóstej szkoły podstawowej.
@belferxxx
Belfrexie czy zgodnie z sugestią KC („to ja 2 tysiące miesięcznie wydaję na korki, myślę o medycynie dla córki, a ministra zajmuje się drożdżówkami”) najważniejszym zadaniem, którym powinien zająć się MEN jest zjawisko korepetycji?
@Róża
To tak jak w znanym kawale: Napis w przychodni „Pacjenci, którzy chcą potwierdzić swoją diagnozę z googla proszeni są o jej weryfikację na yahoo!”
@Róża
Poczytaj sobie „Strasznych mieszczan” Tuwima, bo tak widzisz świat 🙁 Oświata to ogromny i bardzo złożony SYSTEM, który trzeba traktować CAŁOŚCIOWO. Malucha nie naprawisz wsadzając do niego skrzynię biegów z mercedesa … 😉
@PR
To UCZEŃ/RODZICE piszą w ankietach ile czasu im się WYDAJE, że poświęcają na prace domowe dziennie. Ile z tego czasu marnują z komórką etc. ??? Kiedyś (np. lata 70-te!) programy np. z matematyki były o wiele ambitniejsze, a uczniom prace domowe zajmowały znacznie MNIEJ czasu. U mnie w LO GÓRA 2 godziny w całej mojej klasie … 😉 Jak koledzy zaczęli, przy odrabianiu lekcji, słuchać „Popołudnia z młodością” to już o pół godziny dłużej 🙁
@Róża
1.Zakładam, że nie odpowiadając na pytania, niejako przez aklamację, zgadza się pani, że działalność publiczna ministry Nowackiej skutkowała minimalną przegraną kandydata Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich. 🙂
2.Wierzę, że słabi i słabsi przeciętni spędzają przy biurku do nauki w domu tyle czasu. Co robią przy tych biurkach, to już inna sprawa. 🙂
3.Lepsi przeciętni i najlepsi, z uwagi na przygotowania do konkursów, pewnie też. Są w tym pewnie zajęcia z języków obcych i korepetycje.
4.Jak czytam i słyszę o tym rozwoju osobistym uczniów, to nie mogę wyjść z podziwu. Z moich obserwacji wynika, że najmniej roszczeniowi w stosunku do szkoły są uczniowie i rodzice uczniów i uczennic sportowców i szkół muzycznych: rozumieją ścisły związek między treningiem i jego efektami oraz rywalizacją. Są b. samodzielni i poukładani, a często mają wyczerpujące treningi od 2-5 razy w tygodniu + mecze u siebie i na wyjazdach.
5.Czy zechce Pani zastanowić się jak bardzo „rozwinęły się osobiście” dzieci w rodzinie i wśród znajomych, odkąd nie ma obowiązkowych prac domowych?
Jakiś spektakularny przykład?
6.Zniesienie zadań domowych pogłębia nierówności. @belferxxx i wielu innych proponuje implementację sprawdzonego doświadczeniem podziału na więcej poziomów nauczania, przynajmniej z matematyki. W imię wyrównywania szans słabsza grupa mogłaby otrzymać dodatkową lekcję z matematyki w tygodniu. Cała Polska przyklasnęłaby. Ministry Nowacka i Lubnauer nie chcą rozwiązania problemu z korzyścią dla wszystkich, wolą równanie w dół i obcinanie wymagań programowych z zakresu STEM i zaprowadzą nas w krainę „radości z paciorków innych błyskotek.”
Pani te ministry publicznie w tym wspiera. Cóż, taka praca. 🙂
@Róża
Miewałem korepetycje z ludźmi ze szkół, gdzie czesne jest na poziomie 30 TYSIĘCY $(!) rocznie. One były i w II RP również w prywatnych szkołach. Podobnie jak wcześniej – Żeromskiego pamiętniki poczytaj … 😉 Są dziś również w USA czy Szwecji albo Finlandii … 😉 To dość NATURALNE zjawisko…
@belferxxx
Proszę jeszcze raz przeczytać co napisał Slawczan
„Dla mojej córki (kl.7) uwolnienie z reżimu prac domowych czyli tego co nauczyciel uważa, że dzieci powinny utrwalić, było błogosławieństwem. Zamiast marnować czas na realizowanie tego co pan/pani nauczycielka każe, uczyła się tego co sama uważała w tym momencie za najistotniejsze. Z rewelacyjnym wynikiem.”
W żadnym miejscu nie wspomniał, że domaga się od nauczycieli indywidualnie dobranych prac domowych, które dla jego dziecka byłyby rozwijające, a nie zmuszały do marnowania czasu.
W żadnym. Napisał jasno, że błogosławieństwem dla jego córki, skutkującym rewelacyjnym wynikiem, było UWOLNIENIE Z REŻIMU PRAC DOMOWYCH”.
On chce tylko NIE MARNOWANIA CZASU jego dziecka.
Chce dokładnie tego samego co większość rozsądnych rodziców zdolnych dzieci.
Nie żąda indywidualnego rozkładu (!) . Chce niezmuszania dziecka do marnowania czasu PO SZKOLE. Niezabierania mu czasu, które może przeznaczyć zdolne dziecko na coś co je rozwija.
Co jest grane? Pan uważa, że to źle?
Że ZAMIAST się rozwijać zdolne dziecko ma marnować czas, nie z własnej woli? Że rodzic powinien na to w milczeniu patrzeć? Przytakiwać, pochwalać, wspierać?
@Belfrzyca
obecnie wielu maturzystów nie radzi sobie z zadaniami, z którymi 40 lat temu nie mieli problemu uczniowie klasy piątej i szóstej szkoły podstawowej.
Proszę o przykład choć jednego takiego zadania.
Dziś rocznica. Zajrzałem na internetowe strony NSZZ Solidarność i „Tygodnika Solidarność”. Im dłużej szukałem tam Wałęsy, tym bardziej go tam nie było.
@ Róża
Całkiem dorosła Iga Świątek ma trenera ( nawet kilku!), jej koleżanki również – po co??? Pani idzie do lekarza i nie oczekuje, że, jak znachor, uleczy w czasie wizyty przez nakładanie rąk etc. Oczekuje recept i wskazówek co do kuracji, diety, ćwiczeń w „wolnym czasie” od wizyty… 😉
@KC
Czy umknęło mi pytanie skierowane do mnie, że Trzaskowski przegrał wybory z powodu działalności MEN?
To, że się do czegoś nie ustosunkowuję nie oznacza oczywiście, że się z tym zgadzam. Tu jest dużo analiz politycznych związanych np. z Ukrainą, nie tylko nie ustosunkowuję się do nich, nawet ich nie czytam. Albo wychwalania PRL itp.
No ale jeżeli było do mnie takie pytanie skierowane- to odpowiadam- wątpię.
Przeczytałam Pana opinię, że matki chcące wysłać dzieci na medycynę kierowały się głosując tym, że minister zajmowała się drożdżówkami, a nie korepetycjami. Wyraziłam swoje stanowisko. Z zainteresowaniem przeczytałam stanowisko Belferxxxa czy uważa zjawisko korepetycji za palący problem, którym powinno zająć się ministerstwo. Nie uważa.
To chyba oczywiste, że jakieś opinie uważamy za przekonujące i w pełni się z nimi zgadzamy, z innymi częściowo, z innymi w ogóle.
Mnie przekonuje opinia PTP, Pana nie. I ok. Nie widzę problemu.
@Róża
Nawet w GW pisali, że Końskie to był pomysł Nowackiej i Nitrasa w sztabie Bonżura, a od tego się upadek Kamali Trzaskowskiego zaczął – oboje dzielili już skórę na niedźwiedziu czyli kancelarię…. 😉 Oczywiście każde zjawisko społeczne ma masę przyczyn – faktem jest, że Nowacka rozjuszyła też nie tylko episkopat, ale i wielu umiarkowanych katolików, unieważniając wszystkie pojednawcze gest Bonżura do tego elektoratu. No i te kilkanaście tysięcy katechetów wysłała na bezrobocie. Więcej niż członków w KO, a mają rodziny … 😉 Warto poczytać o mikrotargetowaniu w wyborach – Nowacka iluś grupom wyborców dała argumenty, zapewne obok INNYCH, by nie głosować albo głosować na Nawrockiego 😉 Razem dało to te 370 tysięcy DECYDUJĄCYCH głosów …
@KC
Do Pana komentarzy w stylu „taka praca”, sugestii, że ja lub może ktoś z moich bliskich pracuje/jest opłacany przez MEN, IBE również się nie odnoszę.
Czy to oznacza, że zgadzamy się przez aklamację?
Nie, to oznacza, że dla Pana mogę być kim Pan sobie tylko zamarzy, nawet żoną albo mężem Jakubowskiego czy sekretarki w kuratorium w Bydgoszczy.
@Róża
Akurat IBE czy CKE na różne sposoby sponsoruja czyli dają nieźle(!) zarobić masie osób. Np. takiemu Dudkowi-Różeckiemu. I potem one, w trosce o SWOJĄ kasę, popierają w mediach na różne sposoby działania MEN i podległych instytucji 😉
@belferxxx
1. Ale Końskie i MEN to dwie różne sprawy.
Nawet jeżeli w sztabie i w MEN była ta sama osoba.
2. Co do katechetów, czy to wyborcy PO?
Katecheci nie strajkowali w 2019, pomagali w egzaminach itp.
3. Iga Świątek i sztab trenerów.
Przecież Slawczan nie żądał indywidualnego treningu. Iga taki właśnie ma. Nie wykonuje zadań domowych zleconych całej klasie przez szkolnego wuefistę. Większość rodziców zdolnych dzieci ma świadomość, że publiczna SP nie zapewni im indywidualnego treningu naukowego dla ich dziecka. Nie dostaną oddzielnych, odpowiednich zadań domowych. Nie liczą na to. Slawczan ani słowem o tym nie wspomina. Oczekuje tylko niezmuszania dziecka do marnowania czasu po szkole. Nawet nie w szkole, tylko po szkole.
4, Niektóre dzieci mają przecież również indywidualnych trenerów naukowych, czasem to i sztab. Więc jak już Pan tak chce tej opcji z trenerem dostosowującym trening naukowy do dziecka, to ok.
I wtedy co? Ma prywatnego trenera do konkursu z jakiegoś przedmiotu. Czy może spokojnie trenować oraz mieć czas na odpoczynek, przebywanie na świeżym powietrzu z rówieśnikami czyli realizację zwykłych potrzeb dzieciństwa, czy musi odrabiać bezsensowne, nierozwijające, zabierające mu czas zadania z różnych przedmiotów?
Co ma zrobić rodzic? Wypad na ED?
@Róża
KOMPETENTNY minister edukacji nie może, jeśli ma być EFEKTYWNY, zwalczać OSOBNO każdego negatywnego zjawiska jakie zauważy, najlepiej zakazując go … 😉 To tak jakby rząd, na wieść o relatywnie wysokich cenach niepokojących obywateli np. jedzenia, postanowił jednym dekretem je ZAMROZIĆ – historia zna takie przypadki. NIKOMU na dłuższą metę(!) się nie udało – NAWET w „gospodarce planowej” … 😉
@Róża
c.d.
Bo KAŻDE negatywne zjawisko ma głębsze PRZYCZYNY i to od nich trzeba zacząć! No ale do tego trzeba sporo o problemach edukacji WIEDZIEĆ… 😉
Jeśli chodzi o zadania domowe w podstawówce, to podobno robiłem je na przerwach. Piszę podobno, bo już nie pamiętam. Za to pamiętam późniejsze wspomnienia moich rodziców, że nauczyciele się skarżyli, że się nie uczę w domu, tylko powtarzam słowo w słowo to, co nauczyciele mówili na lekcji. Chyba że byłem nieobecny – to wtedy kicha zupełna.
I co ze mnie wyrosło? Nawet czytać ze zrozumieniem nie potrafię.
Nie czytam wszystkich wpisów. Naprawdę ktoś tu twierdzi, że „Trzaskowski przegrał wybory z powodu działalności MEN”?
To objaw jakichś zaburzeń poznawczych. Stawiam na nikomu nieobcy narcyzm. W rzeczywistości to, co jest ważne dla mojego ego, w planie ogólnym (to taki rusycyzm) zwykle nie ma najmniejszego znaczenia.
Taki grzerysz zagłosował na domniemanego alfonsa z powodu obaw przed wplątaniem Polski w wojnę przez Trzaskowskiego. To lepsza wymówka niż ta z MEN, ale wciąż to tylko wymówka.
Mariusz Szczygieł wspomina:
W trzeciej klasie w połowie roku zostaliśmy poddani eksperymentowi, który sprawił, że jestem, jaki jestem. Pani podzieliła klasę na 3 grupy: najlepszych, średnich i słabych. I w takich grupach mieliśmy usiąść. Przestałem siedzieć z Tomkiem Golanowskim, bo przydzieliła mnie do grupy 3… Jak twierdził Proust, cierpienie daje nam większe możliwości niż niecierpienie. Myślałem, że spalę się ze wstydu. Interwencja mamy na nic się zdała. Pani powiedziała: „Niech udowodni, że jest lepszy”. Po jakimś czasie przydzieliła mnie do grupy pierwszej.
Nie wiem, kto wymyślił ten niemiły eksperyment, ale do dziś nienawidzę rywalizować. Nigdy nie wysłałem żadnego swojego reportażu na żaden konkurs. Ba, nawet nigdy nikogo nie spytałem, jak ci się podoba moja książka. Udowadnianie, że jestem lepszy brzydzi mnie jak mało co. I źródło tkwi w epoce tego zeszytu.
Ja w „grupie trzeciej” byłem od klasy 1. do 6. Jak się zaczyna wcześnie, bez szansy na porównanie, to człowiek się niczego nie wstydzi ani nawet tej „trzeciej grupy” nie dostrzega.
I co ze mnie wyrosło? Teraz to nawet czytać ze zrozumieniem nie potrafię!
@Róża
Nie „oskarżam” Pani o bycie pracownikiem MEN, natomiast jestem przekonany o tym, że jest Pani związana zawodowo z edukacją. W końcu to Pani uważa, że edukacja nikogo w Polsce nie obchodzi, ergo: takie nadmiarowe zainteresowanie edukacją ze strony Pani musiałbym uznać za „objawowo i chorobliwie” niezdrowe. Ponieważ jak lwica broni aktualnej agendy MEN, w każdym jej aspekcie – to co mam myśleć?
W dwóch poprzednich wpisach pokazałem „kabaret” sensowności dwóch pierwszych punktów stanowiska PTP, przed którego mądrością Pani tak klęka 🙂
Przejdźmy więc do badań, które to stanowisko o zakazie prac domowych w praktyce mają uzasadniać.
Ponieważ kiedy nie potrafi Pani uzasadnić jakiejś kolejnej bzdury MEN, ucieka Pani do innej tematyki, spróbuję zadawać za każdym razem tylko jedno pytanie.
1.Jeżeli „pani z muzyki” każe na zadanie domowe nauczyć się grać na dzwonkach chromatycznych ( dla niektórych elektoratów to „cymbałki”), piosenki „Wlazł kotek , na płotek…” to jest to z korzyścią dla rozwoju dziecka czy nie?
Dla ułatwienia odpowiedzi:
Na niektóre piosenki musiałem poświęcić nawet godzinę w tygodniu, ale dzięki tym ćwiczeniom w liceum nauczyłem się sam grać na gitarze, a na studiach przez dwa lata prowadziłem Teatr Poezji Śpiewanej. Daliśmy, w Pani Toruniu, kilkadziesiąt
spektakli. W repertuarze Cohen, Okudżawa, Cortazar, Simon&Gurnfunkel.
Na widowni bywał ówczesny prezydent miasta, wojewodowie, Prezydium Towarzystwa Miłośników Torunia, etc. Co najmniej kilkunastu osobom pomogłem postawić pierwsze gry w grze na tym instrumencie. Wszystko przez te zadania domowe „pani od muzyki”.
@PR
Na pewno przegrał przez Nowacką – trudno się zdecydować czy bardziej mu zaszkodziła w MEN czy jego sztabie… 😉 Można też kombinować czy większy udział w tej klęsce miała ona czy Nitras albo Łoboda… 😉 Czy kandydat, jego najbliżsi akolici i rząd były SUPER, a wybory przegrały się SAME – tak oficjalnie (!) sądzą w PO – KO… 😉
@ Róża
Starsza siostra Igi chodziła do mojego LO i też trenowała. W szkole tego nie było widać… 😉 Mało który uczeń kl.7 ma sztab – dla większości to szkoła po prostu jest tym sztabem. Ale jak ma to owszem powinien iść do ED jeśli kolidują…
@ Róża
Katecheci są różni! Tu stali się aktywnymi , przekonanymi wrogami… 😉
@KC
Panie Krzysztofie mam inne zdanie i będzie Pan musiał z tym jakoś żyć.
@PR
MEN i Końskie miały jedną co najmniej(!)wspólną rzecz czy raczej osobę – Końskie wymyśliła z Nitrasem dla Trzaskowskiego TA SAMA Baśka o małym rozumku Nowacka, która zupełnym PRZYPADKIEM kieruje MEN … 😉
@PR
Dałam tego Szczygła do przeczytania mężowi przy śniadaniu.
I mimo, że na drugie imię ma Rywalizacja i Żądza Zwycięstwa (chociaż twierdzi coś innego), powiedział, że jest przeciwnikiem podziału. Bo daje złudzenie lepszości, z którego nic nie wynika. Że szkoła jest od socjalizacji, a nie wbijania jakiejś grupy dzieci w poczucie, że są zerem, że te podziały przynoszą więcej szkody niż pożytku. Ktoś kto ma osiągnąć sukces osiąga go wyłącznie determinacją. W pewnym momencie idzie sam, a nie z „lepszą” połową klasy.
Na koniec skwitował, że z grupy A na pewno wywodzi się obsada urzędów w Złotoryi.
@1958
Nie wiem o jakiej księdze piszesz, ale np. dowódca kijowskiego okręgu wojskowego (do 1937, kiedy słusznie trafił pod ścianę!) nazywał się Iona Jakir. A tu o nim : https://pl.wikipedia.org/wiki/Iona_Jakir 😉
@Róża
Szczygieł kokietuje tą niechęcią do rywalizacji, choć bardzo możliwe, że akurat EKSPERYMENT na nim przeprowadzony nie był dobrze przygotowany i przeprowadzony… 🙁 Gdyby nie chęć rywalizacji to by nie wylądował w PRL w kolebce dziennikarskich i literackich talentów „Na Przełaj” (tam zaczynała też Olga Tokarczuk!) bo konkurencja i rywalizacja były ogromne … 😉
@Róża
Jak zwykle: Pani ucieka od odpowiedzi.
Uważam, że kilkanaście minut do godziny ćwiczeń tygodniowo w ramach pracy domowej dla dziecka, z instrumentem muzycznym, jest korzystny i pożądany dla jego rozwoju, zarówno w kl.1-3, jak i wyżej. Ze stanowiska PTP wynika, że to może być szkodliwe takie.
Zauważyliśmy bardzo silną korelację miedzy niskim poziomem umuzykalnienia dzieci a ich wynikami w nauce języka ojczystego, języków obcych i matematyki. Ciekawy temat badawczy: sądzę, że ktoś w IBE, komu brakuje publikacji i musi opatrywać copyrightem tablice ze wzorami innych autorów wreszcie może mieć temat do zabłyśnięcia w środowisku. 🙂
@KC
Zauważył Pan, że wszystkie utwory „pisane” opatrzone znakiem (c), składają się z niepodlegających ustawie u prawach autorskich liter, znaków interpunkcyjnych, a nawet całych słów?
@KC
Spodziewa się Pan, że będę analizowała każdy Pana pomysł co wg Pana powinno robić dziecko?
Po co?
Ma Pan swoje, ja swoje. Każdy z nas uważa co innego.
Nasze dzieci na pewno mają inne zainteresowania i inne osiągnięcia w ramach szkolnej edukacji.
Moje akurat rzeczywiście nie znosiło prac domowych z muzyki czyli przepisywania do zeszytu treści z podręcznika oraz gry na flecie, co ani trochę nie dziwiło naszych przyjaciół muzyków.
Pana zapewne regularnie ćwiczyły grę na instrumencie.
A co do badań- przecież są.
@Płynna rzeczywistość
Zauważyłem 🙂
Pisaliśmy też o plagiatach. 🙂
@belferxxx
Ale co ma liceum i siostra Igi Świątek do prac domowych w SP i dziecka Slawczana?
Cały czas zostajemy z problemem dziecka w SP, które zamiast robić coś rozwijającego musi odwalać pańszczyznę, która dla niego akurat nie ma sensu.
Mogę łopatologicznie, na najprostszym przykładzie. Wraca dziecko ze szkoły po 7 godzinach.
I stawiamy je w sytuacji- może i chciałbyś w końcu sobie porobić zadania do np. jakiegoś konkursu, ale cóż, masz przeróżne prace domowe w stylu- przepisywać z podręcznika do zeszytu o folklorze i tańcach ludowych.
A jak nie, to wypad na ED.
I nie wiem co wg Pana ma robić rodzic, wiem co wg KC, musztra, bezwolne wykonywanie obowiązków, przepisywanie o folklorze jest wspaniałe, każdy rozwinie się przepisując coś o tańcach ludowych, ba, niektórzy potem zatańczą je na scenie itp.
@Róża
1.Dwójka starszych grała tylko tyle, ile było zadane do domu, młodsza owszem :
przez kilka lat: perkusja, gitara, keyboard, lekcje śpiewu, tańczyła jazz.
2.Polskie badania nie istnieją, te z importu są bardzo dyskusyjne jeżeli chodzi o wnioski w realiach polskich. W miastach praktycznie ogół uczniów uczestniczy lub uczęszcza na pozaszkolne zajęcia z języka angielskiego. Wbrew ocenom badaczy, że to jest szkodliwe dla nich. Nie wierzę w to, że mając na zadanie domowe nauczenie się 10 nowych słówek, szkodzi to dziecku w uczeniu się języka obcego i jemu samemu. Podobnie z innymi przedmiotami. Nawet @Płynna rzeczywistość nie wygłupi się, twierdząc, że nauczenie się nowych słówek na zadanie domowe przeszkadza w opanowaniu języka obcego. Rodzice uważają, z własnych obserwacji, że tak nie jest. Ponoszą koszt tych lekcji i ich logistyki. Jeżeli naukowcy twierdzą, że jest inaczej, to swoim działaniem rodzice w Polsce jednogłośnie wyniki tych badań kwestionują. Taki rodzaj wnioskowania w nauce ilustruje nawet środowiskowa anegdota:
„Naukowiec złapał muchę. Po uprzednim wyrwaniu jej skrzydełek i jednej nogi zachęcał ją głośno do spaceru: mucho idź. Wynik zapisał w dzienniku obserwacji: po wyrwaniu pierwszej nogi, mucha chodzi dalej. I tak wyrywał jej kolejne nogi, zachęcając głośno muchę do marszu. Pozytywny wynik notował w dzienniku obserwacji. Kiedy wyrwał jej ostatnią nogę zachęcając do marszu, zdumiony zaobserwował, że pomimo głośnych zachęt, mucha przestała spacerować. Zanotował wniosek z badań: po wyrwaniu szóstej i ostatniej nogi, mucha ogłuchła.”
I tyle warte jest wnioskowanie z tych badań stanowisko PTP. Oczywiście może Pani w te interpretacje wierzyć, ale syn chodził na angielski poza szkołą? 🙂
@KC
1. Uczenie się słówek w SP na sprawdziany w żaden sposób nie zostało ograniczone, zlikwidowane. Zniesione są tylko oceny za prace domowe. Sprawdzianów i kartkówek jest bardzo dużo.
2. Panie Krzysztofie ale jak to?!? Starsze dzieci nie grały na instrumencie ok. godziny w tygodniu?
Nie wprowadził Pan w życie swoich poglądów we własnym domu? Ja tam zawsze wprowadzam.
3. Nie, nie chodził na żaden kurs, na którym zadawano naukę słówek w domu.
@Róża
Prace domowe powinny być SENSOWNE – tak jak wykaz leków, dieta i ćwiczenia etc. od lekarza albo np. dietetyka, ale to zupełnie inna historia… 😉 BTW bywają też marni lekarze, więc …
@Krzysztof Cywiński
Te badania z muchą to robił współczesny polski „naukowiec”.
W czasach PRL-u radziecki uczony robił badania nad stonogą a mucha ma tylko 6 nóg!
A to dlatego ze obecnie ocenia się naukowców ocenia się nie na podstawie EFEKTÓW badań lecz wg ilości publikacji i cytowań.
Pragnę zauważyć, że ani rozporządzenie ministry, ani stanowisko Komitetu Pedagogiki nie obejmuje domowych ćwiczeń na instrumentach muzycznych, czytania lektur czy wykonywania prac plastycznych.
Ergo, cała ta dyskusja jest jałowa.
Nawet @Płynna rzeczywistość nie wygłupi się, twierdząc, że nauczenie się nowych słówek na zadanie domowe przeszkadza w opanowaniu języka obcego.
Wg obecnego stanu wiedzy, uczenie się słówek to najmniej efektywna forma nauki języka obcego. Skrajnie nieefektywna jest nauka słówek z list tematycznych, bo one w mózgownicy ze sobą interferują, czyli walczą o te same połączenia między synapsami.
Nie jest przypadkiem, że ani my, ani nasze dzieci nie uczyły się języka polskiego z list słówek. Nie jest też przypadkiem, że Gospodarz, w celu rozszerzenia słownictwa swoich uczniów, nie zadaje z lekcji na lekcję wykucia jakichś trudnych polskich słów, jak „jak” (partykuła), „jak” (przysłówek), „jak” (spójnik), „jak” (samolot), „jak” (zwierzę), „Jak” (marka samolotów), „onegdaj”, „bynajmniej”, „bowiem”, „indolencja”, „szowinizm”, „imposybilizm”, „szkwał”, „bukszpan”, „Septuaginta”, „owulacja” czy „ondulacja”.
Żadne z moich dzieci nie uczyło się angielskiego poza szkołą.
@ Róża
A co z uczeniem się wierszyków w obcych językach albo scenek??? 😉 Czepiasz się słówek w obu znaczeniach… 🙁
@belferxxx
Ani nauka słówek, ani wierszyków i scenek w obcych językach nie jest objęta rozporządzeniem.
@belferxxx
1. No więc zgadzamy się, że powinny być sensowne.
2. No ale co jeśli nie są? Dałam przykład – mechaniczne przepisywanie z podręcznika od muzyki o folklorze, tańcach ludowych, dużo treści.
A dziecko chciałoby robić zadania.
Ponadszkolne. Z fizyki i matematyki.
Sensowne to raz. Podstawowy problem to brak koordynacji między różnymi nauczycielami. Jak każdy zada „tylko na pół godzinki”. to w szkole średniej zaraz zrobi się 3-6 godzin (bo niby jak nauczyciel może realistycznie ocenić rzeczywistą czasochłonność jakiegoś zadania?).
@Róża
Porady lekarskie też nie zawsze są sensowne – mojego teścia leczyli na reumatyzm a miał cukrzycę – nie leczyć się czy iść do znachora??? 😉
Z mojego doświadczenia wynika, że MYŚLEĆ efektywnie o ambitnym zadaniu z fizyki czy matematyki można nawet pływając w basenie, spacerując, jeżdżąc na rowerze czy sprzątając mieszkanie – podświadomość pracuje, a potem jest znane „Eureka!” 😉 Więc przy przepisywaniu, choć bezsensownym, pewnie jest podobnie właśnie przez to, że umysłu nie angażuje zbytnio … 😉 Choć akurat TU powinna interweniować DYREKCJA, a nie MINISTER … 😉
@belferxxx
1. No i sam Pan widzi, że nie należy bezrefleksyjnie, naiwnie wszystkiego przyjmować, podporządkowywać się posłusznie. Bo TRACI SIĘ CZAS na coś BEZSENSOWNEGO. Np. na nieprzynoszące korzyści leczenie. I jaka by była różnica, gdyby cukrzycę leczył u znachora? Niestety żadna. Stracił czas, cukrzycy nie wyleczył.
Leczenie nie przyniosło mu żadnych korzyści, ale nie było obojętne, poniósł straty. To on poniósł koszty błędu lekarza.
Nie wszyscy ludzie są tacy posłuszni. I mają rację.
2. Przy przepisywaniu czegoś pozbawionego sensu nie ma korzyści, bo mechaniczne nic nie daje. Oczywiście czas się wydłuża, bo dziecko odlatuje myślami, ale nie rozwiąże jednocześnie zadania.
3. Pan nie zna klimatu SP. Tam jest mnóstwo ocen. Oceny za prace domowe mają do spełnienia szczególne zadanie. I Pan na pewno przeczytał na grupach z komentarzami nauczycieli SP jakie to zadanie. Bo oni to pisali naiwnie prosto z mostu, PODNIESIENIE ŚREDNIEJ. Pisali- teraz dzieci będą poszkodowane, bo nie będą mogły podnieść oceny. Wszystkim dzieciom, nie „dla chętnych” zadaje się pracę domową na podniesienie oceny, z myślą o dzieciach, które słabo piszą klasówki. A przecież świadectw z paskiem musi być w SP mnóstwo. To główny sposób na ujarzmienie buntu rodziców. Rozdać dużo pasków, to nie będą się czepiać.
No więc proszę się zastanowić jakie warunki musi spełnić praca domowa, żeby umożliwiała poprawienie średniej uczniom nieszczególnie zdolnym?
Jak się Pan dobrze zastanowi, to dotrze do Pana jakie. Są dwa:
1. Nie może być wymagająca jeżeli chodzi o wiedzę, umiejętności. Przecież ma podnieść ocenę uczniom, którzy nie są w stanie dobrze pisać klasówek. To musi być coś co ten uczeń i jego rodzic potrafią zrobić dobrze.
2. A skoro jest merytorycznie łatwa, a przecież nie można podnieść oceny tak całkiem za nic, to musi być PRACOCHŁONNA.
Po spełnieniu obu warunków mamy receptę na bezsensowne zabieranie czasu uczniom zdolnym.
Dlatego ich rodzice cieszyli się z zakazu. Bo nie chcieli leczyć reumatyzmu zamiast cukrzycy.
@belferxxx
„Z mojego doświadczenia wynika, że MYŚLEĆ efektywnie o ambitnym zadaniu z fizyki czy matematyki można nawet pływając w basenie, spacerując, jeżdżąc na rowerze czy sprzątając mieszkanie – podświadomość pracuje, a potem jest znane „Eureka!” Więc przy przepisywaniu, choć bezsensownym, pewnie jest podobnie właśnie przez to, że umysłu nie angażuje zbytnio … Choć akurat TU powinna interweniować DYREKCJA, a nie MINISTER … ”
100/100
@ Róża
Jeśli nie mam zaufania do lekarza to go zmieniam, a nie sabotuję jego zalecenia… 😉
@Róża
Praca domowa, i tak było jak chodziłem do szkoły, to był TRENING (egzekwowany)umiejętności, a nie sposób na poprawianie ocen. Również w klasach nauczania początkowego. A dla zdolnych owszem – ambitne(!)zadania dla CHĘTNYCH na 5 czy 6. I naprawdę DA SIĘ sprawdzić czy to rozwiązanie ucznia czy podane mu na tacy … 😉
@belferxxx
1. Czyta Pan komentarze nauczycieli na grupach i na pewno spotkał się Pan również z tymi komentarzami, w których rozczulali się nad dziećmi, że nie będą mogły poprawić oceny pracami domowymi. Powszechnie obecna praktyka w SP. Powszechnie.
2. Lekarza w dużym stopniu może Pan sobie wybrać, nauczycieli w rejonowej SP Pan nie wybiera.
Nadal dużo dzieci chodzi po prostu do rejonowej SP, żeby nie trzeba było ich dowozić, żeby mieli blisko mieszkających kol. z klasy, z którymi mogą spędzać czas wolny, razem wracać ze szkoły.
Mogą mieć bardzo dobrego nauczyciela z jakiegoś przedmiotu, słabego z innego. Szkoły są jakie są. Wszyscy wiedzą jakie. Jeżeli ktoś chce rejonową SP, w której sporo nauczycieli jest przypadkowych, po podyplomówce, traktować jak wyrocznię, to oczywiście może.
@belferxxx
Tak z ciekawości jak w praktyce Pan sobie to wyobraża? Są zadawane prace na podciągnięcie oceny, to nawet nie jest szczególnie ukrywane, oraz prace bez większego sensu i wtedy rodzic idzie do nauczyciela i zaczyna mu tłumaczyć, że ta praca niczemu nie służy, jest bardzo pracochłonna, a dziecko ma szóstki i nie potrzebuje żadnego naciągania? A jak to nie działa, to jeszcze idzie do dyrektora? To przecież jest określane jako wkraczanie w autonomię, roszczeniowość itp. Mówiąc szczerze rodzice, którzy to robią są jakimiś naiwniakami, pieniaczami.
Czy rodzic zabiera w takiej sytuacji dziecko ze szkoły? Mimo, że publiczne SP niczym zazwyczaj się nie różnią, ma zabrać dziecko od koleżanek, kolegów, wpakować w dojeżdżanie, dowożenie?
To głupota. SP to TYLKO SP. Nie wyrocznia.
@belfetxxx
I doskonale Pan wie, że w większości, zdecydowanej większości SP nie ma teraz zajęć dodatkowych dla dzieci zdolnych. Wszyscy moi znajomi posiadający teraz takie dzieci w szkole publicznej mówią, że teoretycznie są zajęcia dodatkowe, cała lista, więc ktoś za to płaci, ale organizowane są na takiej zasadzie, żeby jak najwięcej uczniów przyszło. Czyli są zajęcia w stylu wyrównawczych, zajęcia przygotowujące do E8, sportowe, plastyczne. Można wybrać matematykę na zasadzie douczki dla przeciętnych albo przygotowania do E8, matematyki przygotowującej do konkursów wybrać nie można. To samo dotyczy innych przedmiotów. Rodzice zajmują się tym sami. Albo osobiście albo płacąc.
I nie chcą w tym momencie zawalania dziecka pracami domowymi, które są zadawane przeciętnym albo na poprawienie oceny. Ale nie zmienią z tego powodu dziecku szkoły. Bo nie mają w pobliżu lepszej, a dziecko ma w szkole przyjaciół. I nie chcą ED.
@belferxxx
Znowu puścił mi się komentarz z tego nicka od Polityki Misiab.
@Róża
Serio nie ma? To ubiegłoroczne, za chwilę będzie na ten rok. W akademickim LO w Toruniu nic nie robią? https://staszic.waw.pl/article/2735/
@belferxxx
Podstawówki, my ciągle rozmawiamy o podstawówkach. Prace domowe są w podstawówkach objęte rozporządzeniem.
I belferxxxie przecież to napisałam wyraźnie w pierwszym zdaniu, że W ZDECYDOWANEJ WIĘKSZOŚCI SP NIE MA TERAZ ZAJĘĆ DODATKOWYCH DLA DZIECI ZDOLNYCH.
A Pan uważa inaczej? Są?