Narkotyki w lekturach

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Za Giertycha tropiliśmy homoseksualistów w lekturach, a teraz nastała pora na wyrzucenie z kanonu dzieł propagujących zakazane używki. Mało już się tego ostało, gdyż komisja ds. wartości chrześcijańskich w szkołach dba, aby dzieci czytały tylko o tym, że dobro zwycięża zło. Niestety, jakaś siła nieczysta wciąż wciska do kanonu narkotykową literaturę.

Ostatnio omawiałem z klasą maturalną poezję Juliana Tuwima. Zupełnie nieświadomy zagrożenia kazałem przeczytać wiersz „Do krytyków”. A oto, co się kryło w dziele autora „Lokomotywy”:

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Prezydent nie wszystkich Polaków

Pojawił się znikąd i trafił na szczyt. To będzie zapewne najbardziej konfrontacyjna prezydentura ze wszystkich dotychczasowych, której skutkiem może być paraliż państwa. Tylko czy Karol Nawrocki faktycznie jest mocarzem, na jakiego pozuje?

Rafał Kalukin

„Miasto na wskroś mnie przeszywa!
Co się tam dzieje w mej głowie:
Pędy, zapędy, ognie, ogniwa,
Wesoło w czubie i w piętach,
A najweselej na skrętach!
Na skrętach – koliście.”

Mimo że młodzież zwykle ma problemy ze zrozumieniem poezji, to z tym wierszem nie miała żadnego problemu. Nie tylko wszyscy pojęli, że poeta twierdzi, iż największą radość odczuwa się „na skręcie” (tj. po wypaleniu skręta), ale nawet szczerze się z mistrzem zgodzili. Nie ma to, jak być na skrętach. Ach, jakie ognie, ogniwa, co się wtedy dzieje z człowiekiem, gdy sobie zajara! Wiedział już o tym Tuwim, my też wiemy – nareszcie jakiś życiowy wiersz na języku polskim. A co do tytułu, to też wszystko jasne. Przecież tu chodzi o przeciwników jarania. Tuwim to był gość. Nic dziwnego, że jego teksty śpiewają młodzi. Zob. piosenkę w wykonaniu Akurat.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama