Młodzież domaga się wycieczki do schronu
MEN chce, aby w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony nauczyciele udzielili uczniom wsparcia emocjonalnego. Kuratorium przyśle odpowiednie wytyczne, jak rozmawiać z wychowankami. Młodzież jednak oczekuje czegoś bardziej konkretnego niż słowa, np. wycieczki do schronu.
Wszyscy teraz mówią o schronach. Władze Łodzi ogłosiły, że planują zbudować w środku miasta centralny schron na wypadek wojny (szczegóły tutaj). To wprawdzie pieśń przyszłości, ale dowodzi, że za słowami pocieszenia, które nauczyciele skierują do uczniów, muszą iść konkretne działania, np. wyjście do schronu, który już istnieje.
Przydałoby się oswoić dzieci z takim miejscem. Pokazać, ile czasu zajmie dotarcie do schronu. Gdzie jest wejście i wyjście. Czy wejście to wąskie gardło? Jaka panuje w środku temperatura, czy jest zapewniony dostęp świeżego powietrza? Ile osób się zmieści? Czy jest gdzie usiąść? Gdzie jest toaleta?
Nastolatki mają dość teorii. Nie chcą uczyć się definicji „ataku z powietrza” ani słówek związanych z obroną cywilną. Broszurę, którą przygotuje MEN (więcej tutaj), wyrzucą do kosza. Podręcznik też nie wystarczy. Uczniowie potrzebują ćwiczeń praktycznych, symulacji konkretnego postępowania. Od wycieczki do schronu należy zacząć, a pogadanki o tym, że będzie dobrze, zostawmy na później.
Komentarze
@Gospodarz
To może MEN jakąś obwoźną atrapę schronu dostarczy – będzie zabawa … 😉
O! Budujecie metro? Nareszcie!
@belferxxx
Szkoła załatwi problem każdy, jak trzeba to również schronów 🙂
A może od zaraz należałoby zmienić prawo budowlane i zobligować „diwiloperów” do ich budowy? Odzyskać te, które były?
@Róża
Nie przeczytała Pani tego co w llinku?
https://www.blabliblu.pl/2019/04/14/jak-pracuje-nauczyciel-w-szwajcarii/
1.Albo Pani nie potrafi skorzystać z danych statystycznych, które Pani przytacza albo celowo nimi manipuluje : tertium non datur.
W kantonie Vaud mediana zarobków to 6249 franków szwajcarskich, a „zarobki nauczycieli szkół ponadpodstawowych zaczynają się od 6705 chf brutto. Maksymalnie taki nauczyciel może otrzymać 10 588 chf na miesiąc.”
Czyli maksymalnie nawet prawie o 100% więcej od mediany.
Proporcjonalnie jest w pozostałych kantonach, których jest 26.
Więc jak: nie zrozumiała Pani czy zmanipulowała?
2.Jeżeli te dochody są tak wspaniałe to wybiera się Pani do pracy w SP? Przecież kwalifikacje Pani posiada. Roczna podyplomówka i będzie Pani w finansowym raju. Pracując na dwa pełne etaty, to przecież tylko 36 godzin dydaktycznych, czyli dla 60 latka prawie sanatorium.
3.Mnie zafrapował taki opis pracy szwajcarskich nauczycieli, cyt.:
„Samodzielność uczniów jest bardzo ważna również przy zdobywaniu wiedzy. Uczniowie często skarżą się, że nauczyciele nie tłumaczą pewnych zagadnień. Tak właśnie jest, ale robią to naumyślnie! Uczniowie nie mają podanej pod nos porcji wiedzy, ale uczą się ją zdobywać i sami wyciągać wnioski. „
@KC
Rozumiem, że chciał pan panią Różę obrazić. Jaki poza tym jest cel pańskiego wpisu? Czego on dowodzi?
@KC
Panie Krzysztofie jeżeli wynagrodzenia nauczycieli budzą w Panu tak duże emocje, to podałam Panu, że na Facebooku Strefy Edukacji jest artykuł oraz komentarze sprzed około tygodnia panów, którzy przeszli do szkoły z korpo i może Pan z nimi podyskutować. Oni chcieli się wybrać do pracy w SP i to zrobili, więc nie rozumiem dlaczego Pan pyta mnie czy się tam wybieram. Zachęcam Pana do dyskusji z nimi.
We mnie ich wynagrodzenia nie budzą większych emocji niż wynagrodzenia pracowników innych branż.
Dlaczego z przedmiotu przyroda, który ma być w szkole podstawowej w kl.4-6 przeskoczył Pan do wynagrodzeń nauczycieli szkół ponadpodstawowych w Szwajcarii też nie bardzo rozumiem. Ale przypomnę Panu co Pan napisał 15 września o 18.44:
„nauczyciel w Szwajcarii PRZECIĘTNIE zarabia ponad 7 tysięcy franków za przeciętnie 22 godziny dydaktyczne w tygodniu.” Zwróciłam Panu wyłącznie uwagę, że 7 tys. podane przez Pana jest zbliżone do średniej wynagrodzeń w Szwajcarii.
Widzę, ze ruski prowokacyjny przekaz — wprowadzić niepewność, niepokój — zadziałał również w szkołach na nastolatków. Może wsparcia emocjonalnego mogli by uczniom udzielić ich koleżanki i koledzy — dzieci z Ukrainy?
@Róża
Czemu edukacja powiedzmy 30 lat temu była jeszcze drogą w górę, a dziś nie jest?
No w II RP i wcześniej matura była równie rzadka w roczniku jak dziś doktorat, dawała zdolność honorową (w relacjach ze szlachetnie urodzonymi) i facetom krótką drogę do stopnia oficerskiego … ;-). Jeszcze 30 lat temu do liceów szło 10% populacji, do techników 7% – razem około 20%. Studiowało 7 % populacji. Pozostałe 80 % szło do zawodówek i generalnie była skazana na pracę fizyczną – czasem(!) nieźle płatną, ale brudną i mało komfortową i często niebezpieczną. Matura przygotowywała do pracy biurowej… W mniejszych miejscowościach posiadaczy wyższego wykształcenia można było policzyć na palcach – resztę w urzędach stanowili posiadacze matury. Stanowili też miejscową inteligencję – mieli domowe biblioteczki itd. Dziś w szkołach maturalnych o, mówiąc oględnie, różnym poziomie jest ok. 90% populacji, matury dostaje 80%, a dyplomy wyższego wykształcenia, często w „uczelniach” typu kieleckiej SWGnG PR, najczęściej kupuje a nie zdobywa ponad 50% populacji, której to głównie jest potrzebne do powieszenia na ścianie … 😉 No więc to już nie jest żadna droga w górę tylko co najwyżej załatwianie kwitów żeby odziedziczyć pozycję rodziców. Oczywiście nie dotyczy to wymagających dziedzin i najzdolniejszych i najambitniejszych uczniów, ale to nie oni są priorytetem dla polskich polityków od edukacji 🙁
@PR
Na przykład mogliśmy się dowiedzieć, że 10 588 CHF to prawie o 100 (!!!) procent więcej od 6249 CHF.
@Stary Profesor
Jaki ruski przekaz??? O strasznych dronach trąbią TVP, TVN, Polsat itd. Nawet pokazują skutki niezupełnie działań tych dronów. W ONZ min. Bosacki pokazuje zdjęcie domu trafionego rakietą z polskiego F16 jako zniszczonego przez drona, politycy prześcigają się w mediach w wezwaniach do tego, że musimy być silni , zwarci i gotowi oraz nie oddawać ani guzika. Strasząc corocznymi, od wielu lat manewrami Zapad2025 ( z udziałem obserwatorów naszego hegemona pod wodzą pułkownika US Army!), rząd zamknął do odwołania przejścia graniczne z Białorusią nie bacząc na skutki GOSPODARCZE i polityczne. .. 🙁 Jak to śpiewał kiedyś Laskowik o innej armii „Nam nie trzeba Bundeswery, nam wystarczy – 4 … ” Żadnego „ruskiego przekazu” nie trzeba … 😉
Litzmannstadt to Łódź? A uczycie tam o Kinder-KL Litzmannstadt?
Tak mi się znalazło…
„Leżącą biły pejczem, aż zemdlała. Wtedy rozkazały przynieść dwie konwie wody i wylać na Teresę. Zostawiły ją na mrozie”. Tak ostatnie chwile życia zaledwie 12-letniej Teresy Jakubowskiej wspominała po latach Emilia Mocek, była więźniarka Kinder-KL Litzmannstadt – jedynego obozu dla dzieci utworzonego przez Niemców w okupowanej Polsce.
Obóz przy ulicy Przemysłowej w Łodzi został uruchomiony na początku grudnia 1942 roku. Niemcy zsyłali tam polskie dzieci w wieku od 6 do 16 lat. Młodociani więźniowie byli zmuszani do niewolniczej pracy, głodzeni oraz regularnie bici.
„Przypominała starą, zniszczoną kobietę”
Wielu z nich zginęło od razów zadanych przez sadystycznych strażników oraz strażniczki. W pamięci więźniów szczególnie mocno utkwił los, jaki oprawcy spod znaku swastyki zgotowali zaledwie 12-letniej Teresie Jakubowskiej. Dziewczynka nie była lubiana przez pozostałe współwięźniarki ponieważ, jak czytamy w książce Błażeja Torańskiego pt. Kat polskich dzieci, „podkradała jedzenie z paczek (sama nigdy paczki nie dostała)”. Z uwagi na to powszechnie nazywano ją „złodziej” lub „szczyl”, „bo stale była przeziębiona i często się moczyła”. Cytowana przez Torańskiego Maria Wiśniewska-Jaworska po latach tak wspominała Teresę:
Była bardzo chuda, nogi miała patykowate, zawsze czerwone wskutek odmrożenia i zawsze bose. Było jej zawsze zimno, chodziła skulona, chód miała sztywny i z tyłu sylwetka jej przypominała starą, zniszczoną kobietę.Chodziła w zniszczonej sukni lagrowej z ogromnym czerwonym krzyżem, jakim znaczono dzieci za dopuszczenie się jakiegoś przewinienia w obozie, w jej przypadku chodziło o ustawiczne kradzieże. Teresa (…) kradła chleb innym dzieciom (…) w nocy, kiedy wszyscy spali. Po tym, jak w lutym 1944 roku wygłodniałe dziecko po raz kolejny zostało przyłapane na kradzieży strażniczki postanowiły urządzić okrutny spektakl. Zofia Szope, która trafiła do obozu w lipcu 1943 roku, tak relacjonowała tamten dzień:
Myśmy wtedy stały w szeregu i musiałyśmy się przyglądać. Była ona bita na stołeczku, zemdlała, to ją polewano wodą. Jedna musiała ją trzymać za ręce, inna za nogi. Wodę przynosiły dziewczynki, chłopcy raczej nie. Jakubowska mdlała, ale przytomniała i swoją porcję musiała dostać (…). Chyba wodą polewano z miski (…).
Po wymierzeniu kary skatowana nastolatka trafiła do obozowej izby chorych. Przebywała tam przez kilka dni, ale jako że otrzymywała tylko minimalne racje żywieniowe znów spróbowała ukraść coś do jedzenia.
Kiedy nadzorczynie Sydonia Bayer i Eugenia Pohl się o tym dowiedziały wpadły w szał (w innej wersji jego powodem było zmoczenie łóżka przez Jakubowską). Wyrzuciły nagą dziewczynkę na 10-stopniowy mróz i kazały jej robić orła na śniegu. Był to jednak dopiero początek tortur. Podczas odbywającego się w latach 70. procesu Pohl cytowana w książce Kat polskich dzieci Emilia Mocek zeznała, że „leżącą biły pejczem, aż zemdlała. Wtedy rozkazały przynieść dwie konwie wody i wylać na Teresę. Zostawiły ją na mrozie”. Słowa Mocek potwierdziła na sali sądowej również Helena Ofiara, która doskonale pamiętała, że Teresa „leżała na ziemi, a Bayer i Pol obie biły ją mocno i z wściekłością po całym ciele. Wtedy była ona jeszcze przytomna, gdyż słyszałam, jak krzyczała, i to mocno”. Z kolei Jan Woszczyk dodawał: Oblana wodą dziewczynka pokryła się kryształkami lodu. Nadzorczynie stały obok i się śmiały. Wreszcie pozwolili nam, chłopcom, zanieść pobitą dziewczynkę do pralni. Nie żyła. Ciało miała poobijane, a z ust, nosa i uszu ciekła krew. Na jej twarzy zastygł grymas bólu. Los jaki Bayer i Pohl zgotowały małej Polce był szczególnie tragiczny, ale obie strażniczki słynęły ze swego bestialstwa i ich ofiarą padło wiele dzieci przetrzymywanych w Kinder-KL Litzmannstadt. O ile pierwsza z oprawczyń już w listopadzie 1945 roku została skazana na śmierć i stracona, to Pohl, która po wojnie zmieniła nazwisko na Pol i mieszkała nadal w Łodzi, unikała sprawiedliwości przez 25 lat.
Została aresztowana dopiero w 1970 roku. Po ciągnących się kilka lat procesach skazano ją ostatecznie w kwietniu 1974 roku na 25 lat więzienia. Na wolność wyszła przedwcześnie, już po 15 latach.
Płynna rzeczywistoś18 WRZEŚNIA 2025 0:31
@KC
Rozumiem, że chciał pan panią Różę obrazić. Jaki poza tym jest cel pańskiego wpisu? Czego on dowodzi?
Gdybym chciał obrazić to bym obraził 🙂 To @Róża obraża inteligencję czytelników bloga doborem danych statystycznych w porównywaniu zarobków nauczycieli w Polsce i w Szwajcarii.
Jak można obronić taką tezę:
1.Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w lipcu 2025 roku w Polsce wyniosło 8905,63 zł
2.Minimalne wynagrodzenie nauczyciela w Polsce na rok 2025 wynosi: 5153,40 zł brutto dla nauczyciela początkującego.
Teza: W Polsce relatywnie adekwatnie nauczyciele zarabiają podobnie w stosunku po średniej zarobków jak w Szwajcarii.
Na dodatek zrobiła to „powołując się na przytoczone przeze mnie dane statystyczne”.
Kto tutaj i kogo „chce robić w konia”?
Przestaje mnie dziwić wycofanie się nauczycieli z dyskusji na blogu 🙂
2.No właśnie: mój cel jest zrozumiały – demaskacja statystycznej falsyfikacji. Jaki był Pański cel?
@belferxxx
Trafił Pan już na wpisy fejsowe „OKE czyli okiem krytycznego egzaminatora”? Mówię Panu, wyrasta konkurencja dla pana Pytlaka. Mniej więcej ten sam typ adresata wpisów, podobne chwyty autora i podobne zachwyty czytelniczek.
Mnie ujął jeden z ostatnich wpisów o szkodliwości rankingów, proszę przeczytać, bo biorąc pod uwagę kontekst, tam jest niezłe xddd.
@KC
Od tego momentu proszę mnie nie wywoływać, nie przeczytam żadnego Pana wpisu.
Jaki przekaz ? Właśnie taki. „Atak atrap” miał wywołać pożądane reakcje nad Wisłą i wywołał. Tanim kosztem zasiano panikę , wprowadzono chaos, zasiano zwątpienie i wzajemne oskarżenia. Rolą nauczyciela jest wyjaśnić to uczniom…
Średnie płace w szkolnictwie (liczone wg KN), 2025:
Nauczyciel początkujący 6672,31 zł
Nauczyciel mianowany 7826,14 zł
Nauczyciel dyplomowany 10000,07 zł
Około 1/4 etatów to nauczyciele początkujący, ok. 1/4 – mianowani, ok. 1/2 dyplomowani. https://nauczyciel2040.pl/wp-content/uploads/2024/10/Diagnoza-Nauczycieli-w-Polsce.pdf
Średnia ważona to ok. 8635 zł. Co nieźle odpowiada średniemu wynagrodzeniu w Polsce, 8905 zł.
@Stary Profesor
Panikę to zrobiły polskie media i żądni LANSU polscy „politycy” … 😉
@Płynna rzeczywistość
Proszę wpisać sobie w przeglądarkę :
1.Pensja nauczyciela dyplomowanego bez nadgodzin i dodatków:
„Pensja zasadnicza nauczyciela dyplomowanego bez nadgodzin i dodatków, zgodnie z przepisami z 2025 r., wynosiła 6 211 zł brutto.”
Bądźmy hojni dla polskich nauczycieli jak @Róża i doliczmy 1000 zł dodatków.
2.Pensja nauczyciela mianowanego bez nadgodzin i dodatków:
„Pensja zasadnicza nauczycieli mianowanych – 5 310 zł brutto.”
Bą∂omy znowu chojni jak @Róża i dowalmy 1000 zł brutto dodatków
3.Pensja początkujących pedagogów:
” Pensja zasadnicza początkujących pedagogów – mogą liczyć na pensję 5 153 zł brutto.”
Jak być hojnym to to hojnym i też zaszalejmy na 1000 zł dodatków.
Skąd rozbieżności? Z tych pieniędzy nie da się wyżywić rodziny, nie wspominając o zapewnieniu jej mieszkania. Trzeba szukać dodatkowego zarobku. I tak przez 40-45 lat pracy?
Z przytoczonych przez Pana danych wynika, że jest to praca na półtora etatu przez całą karierę, co oznacza, że w większości przypadków musi się to odbywać kosztem jakości pracy i zmianą jej stylu: podręcznik, gotowce, etc. Kolega/koleżanka syna uczy historii we wrocławskim liceach historii na dwa pełne etaty? Na pytanie jat ty dajesz radę to wytrzymać, pada odpowiedź: „w końcu jest jeszcze praca z tekstem źródłowym.” Niech Pan się zastanowi jaki to ma wpływ na kondycję psychofizyczną i dobrostan człowieka, o którego dobro Pan deklaruje nieustanną walkę?
Można się nawet za dostrzeżenie tych manipulacji danymi statystycznymi „się obrazić”, ponieważ okazuje się, że rzeczywistość skrzeczy dosyć ponuro i nie chce jakoś być taką, jak myśleliśmy, nieprawdaż? 🙂
Przeczytalem opinie Prof. Kolodko – naprawde radze sie z tym zapoznac. Nie tylko jest to o ekonomii, ale jest to tez odtrutka na tsunami propagandy.
https://www.money.pl/gospodarka/prof-grzegorz-kolodko-budzet-lecimy-jak-cma-do-ognia-ale-jeszcze-nie-jest-za-pozno-opinia-7201536263559776a.html
Poniewaz jak mniemam nie bedzie sie Panstwu chcialo czytac (bo text dlugi) – skopiuje co Prof Kolodko pisze na temat zadany przez gospodarza:
Bezpieczeństwo gwarantować ma równowaga sił, a nie dążenie do uzyskania przewagi, co nakręca szkodliwą spiralę wyścigu zbrojeń. Przecież my, Europejczycy, na kompleks wojskowy już wydajemy prawie trzykrotnie więcej niż Rosja, którą nas nieustannie się straszy. Licząc zaś zgodnie z parytetem siły nabywczej, również jest to więcej. Zgodnie z tymże parytetem militarne wydatki Stanów Zjednoczonych są podobne jak skumulowane Rosji i Chin, które też służą za straszak. W sumie całe NATO przeznacza na kompleks wojskowy dwakroć więcej niż te dwa kraje.
Problem w tym, że wydajmy źle, bo politykom zawsze łatwiej przychodzi wydawać więcej niż mądrzej. W sektorze obronności panoszy się niegospodarność, na co wskazują raporty NIK. Kiepska jest koordynacja produkcji i zakupów w ramach NATO, niekompatybilne są rozmaite segmenty sprzętu i amunicji. Źle jest z logistyką, że już nie wspomnę ewidentnego marnotrawstwa związanego z budową schronów czy drukowaniem i rozsyłaniem kilkunastu milionów broszur książkowych o tym, jak się chronić przed wojennym atakiem, który nie nastąpi.
Aby bowiem ktoś chciał na nas napaść, musi mieć ku temu intencje i możliwości. A Rosja – chociaż nas nie lubi (z wzajemnością), ale za to lubi się z nami drażnić i prowokować – nie ma ani takich intencji, gdyż nie ma żadnego interesu w wojskowej agresji wobec państw NATO (bo samobójstwo to nie interes). Ani nie ma ku temu środków, a będzie miała ich jeszcze mniej, jeśli konsekwentnie będzie obłożona dotkliwymi sankcjami.
Nie musze dodawac ze poglady Prof. Kolodki na hipotetyczna agresje Rosji sa tozsame z moimi.
Wlasnie nowy news: Polska kupi okrety podwodne. Kolejne miliardy. Po jaka cholere Polsce okrety podwodne?
@Płynna rzeczywistość
Przepraszam za kilka literówek, ale też skala manipulacji tymi statystykami wyprowadziła mnie z równowagi, a przecież są rozliczne konsekwencje takiego stanu rzeczy. Podam przykład. Nauczyciel fizyki w SP. Owszem zarobi powyżej średniej krajowe ale np. w Warszawie ta średnia to ponad 12 tysięcy, w Krakowie ponad 11 tysięcy, etc. Ma tylko jedną godzinę w każdej klasie x 25 uczniów. Jeżeli musi pracować w wymiarze 35 lekcji, czyli ok. 900 uczniów, to po kilku latach musi mieć zrujnowaną psychikę.
Dodam jeszcze komentarz, co to są „średnie płace liczone wg KN” (czyli Karty Nauczyciela”.
To jest zapisane w Ustawie (KN) Art 30, par. 6.
https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19820030019/U/D19820019Lj.pdf
Zgodnie z tym zapisem, powyższe kwoty to minimalne średnie wynagrodzenia brutto na każdym etapie awansu zawodowego nauczyciela w każdej jednostce samorządu terytorialnego w Polsce (w szkołach publicznych), licząc wszystkie składniki wynagrodzenia, a więc i trzynastki, dodatek za staż pracy, nadgodziny, nagrody, premie, wczasy pod gruszą, odprawy emerytalne, dodatki za wychowawstwo i wiejski, dodatki od samorządu (chyba takie istnieją?) i inne.
Swoją drogą, musi to rodzić ciekawe konsekwencje. Samorządy raczej nie będą blokować nadgodzin, o ile średnie wynagrodzenie w danej szkole nie przekroczy powyższych limitów. Jednocześnie będą niechętnie zatrudniać nowych nauczycieli, znaczy się, liczba etatów powinna raczej maleć niż rosnąć (blokada etatów) i nie rozumiem, dlaczego jest odwrotnie (mimo malejącej liczby uczniów liczba nauczycieli rośnie – a może rośnie liczba nauczycieli, ale nie etatów?, co prowadziłoby do zmniejszania należnej części tortu).
Ponieważ mówimy o średniej na poziomie jednostki samorządu, a tę najłatwiej kontrolować na poziome średniej w każdej szkole, to w danej szkole jedni mogą mieć nadgodzin w brzydkie słowo, a innym może brakować godzin do pensum. Jedni będą zadowoleni po cichu, inni wręcz przeciwnie, choć niekoniecznie głośno. Dyrekcja w takich warunkach nabiera boskich atrybutów.
@belferxxx
Bo co tu myśleć o wpisie tego pana OKE…
jeśli tam jest z jednej strony mieszanka takich oczywistych argumentów, że rankingi nie uwzględniają różnic w potencjale uczniów i realiów pracy nauczycieli z argumentami niezbyt uczciwymi, że rankingi są narzędziem nacisku, o znacznej szkodliwości społecznej, niepotrzebnym do niczego uczniom, bo prawdziwa jakość szkoły nie mierzy się liczbą olimpijczyków ani wynikiem w rankingu –
w kontekście tego, że ten pan oficjalnie podaje swoje stawki za korepetycje z biologii do matury i do olimpiady. I są to stawki kosmiczne – 280 za 60 min. pomocy w przygotowaniu do olimpiady, od przyszłego roku 310. Za coś co w szkole olimpijskiej jest jako bezpłatne zajęcia dodatkowe.
I dla ucznia ma to być całkowicie bez znaczenia.
Czy dostanie w szkole czy zapłaci trzysta za godzinę… Najważniejsze, żeby nie było rankingu i żeby nie mógł się dowiedzieć, w której szkole dostanie.
@ Róża
Ten pan promuje swój biznes i stosuje czarny PR wobec domniemanej konkurencji… 😉 Inni w ten sposób uzasadniają swoje marne efekty pracy …
@Płynna rzeczywistość
Jako sprawny propagandysta wyliczył pan listę dodatków i ukrył w niej nadgodziny.
„Według ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), w lipcu 2025 roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 8905,63 zł.”
Połowa nauczycieli w Polsce zarabiając 5 300 brutto, musi być zatrudniona na pół etatu: 5300 + 2650 =7950 brutto i nawet 1500 zł dodatków nie daje jeszcze średniej krajowej. Dyplomowanym nauczycielom wystarcza to do nawet do minimalnego przekroczenia średniej mediany.
Jeżeli praca jest plecakiem, który musimy nieść przez całe życie zawodowe, to polski nauczyciel musi nosić oprócz plecaka, który mają europejscy koledzy, jeszcze połowę drugiego plecaka. Jeżeli chce mieć dochody w relacji takiej jak jest w Szwajcarii to dwa, a nawet trzy plecaki.
Szacunek dla zawodu, jego prestiż to m.in. stabilna pensja w stosunku do mediany:
po pewnym czasie profesja staje się magnesem, przyciągającym co raz lepszych. Jest to sprzężenie zwrotne.
Więc może wreszcie przestanie Pan konfabulować i falsyfikować twarde dane statystyczne.
@belferxxx
Ale pomysł ma cwany.
Język uprzejmy, maskujący zapędy autorytarne, dużo o „wartościach”, „zasadach”. Mnóstwo „mądrości”, takich niby bardzo przemyślanych, ale to są banały, oczywiste oczywistości, poparte jakimiś dowolnie wybranymi urywkami z wyników badań, którymi to urywkami żongluje pod tezę, wszystko podlane konserwatywnym sosem, bo to trafia do pogubionych nauczycieli, którzy szukają jakiegoś oparcia. I nie rozumieją, że właśnie budują mu przemysł korepetycyjny łapiąc się na farmazony i robiąc mu zasięgi.
Do tego na stronie wrzuca pełno zaświadczeń, dyplomów, bardzo dba o wszelkie referencje, ale w tym stosiku dyplomów nie za bardzo widać, że 3 stówki za godzinę korków do Olbiola to cena adekwatna.
Od stycznia rusza Wielka Reforma Ortografii Polskiej! Biedni poloniści! Jak żyć i oceniać matury, posługując się dwoma zbiorami reguł?!
W Polsce średnie wynagrodzenie oblicza się w następujący sposób. Na początku należy dodać do siebie kwoty wszystkich wynagrodzeń osobowych brutto, a także honorariów wypłaconych niektórym osobom za prace wynikające z umów o pracę, a także wypłat z tytułu udziałów w zysku. Otrzymaną sumę wspomnianą jako pierwszą należy podzielić przez liczbę przeciętną wszystkich osób zatrudnionych w momencie dokonywania tych obliczeń średniego wynagrodzenia. W wyliczeniach tych nie należy uwzględniać osób, które pozostają zatrudnione w formie pracy nakładczej, a także osób zatrudnionych za granicą.
Nie wszystkie jednak grupy uwzględniane są w obliczeniach dokonywanych przez Główny Urząd Statystyczny. Nie zawiera on bowiem w nich osób, które pracują w oparciu, o umowy cywilnoprawne, wynagrodzeń z małych oraz jednoosobowych firm, a także wynagrodzeń osób pracujących w administracji publicznej.
Uprzejmie informuję, że pani Róża już to Panu tłumaczyła.
Ale tu mogę zadać Panu, jako matematykowi, ciekawe pytanie. Średnią wartość ilorazu dwóch ciągów parametrów, x_i i y_i, można liczyć na 2 sposoby. Albo podzielić sumę wszystkich x_i przez sumę wszystkich y_i, albo obliczyć średnią z wszystkich ilorazów x_i/y_i. Pytanie 1.: którą z tych metod stosuje GUS? Pytanie drugie: czy wynik zależy od metody, przy założeniu, że składników tych sum jest baaaaaaardzo dużo. Innymi słowy, czy obie te metody dają zawsze równoważne wyniki.
@Płynna rzeczywistość
Widzę, że jak każdy propagandysta, słowotokiem usiłuje Pan przykryć dosyć proste fakty. Cóż: ” papier jest cierpliwy”. 🙂
Przegrał Pan sromotnie, usiłując wciskać ministerialny „kit” 🙂
Podjęliśmy decyzję o wypisaniu naszego syna z zajęć „Edukacji Zdrowotnej”.
Pod niewinnie brzmiącą nazwą tego przedmiotu próbuje się przemycać do polskich szkół ideologię i politykę, a na to nie może być zgody.
Szkoła to przede wszystkim miejsce nauki, ale także przestrzeń budowania szacunku do kultury, tradycji i wartości chrześcijańskich, z których wyrasta nasza cywilizacja.
W pierwszej kolejności to my, rodzice, mamy prawo do decyzji w sprawie edukacji naszych dzieci i to jest ten moment, kiedy z tego prawa warto skorzystać.
(Karol Nawrocki)
Moje uwagi.
1)To dziecko ma chyba 15 lat. W tym wieku takiej decyzji nie podejmuje się bez porozumienia z zainteresowanym.
2) „przemycanie do szkół Ideologii i polityki” to cały sens istnienia centralnego systemu organizacji szkolnictwa, w tym idei podstaw programowych. To dlatego, by „ideologie i politykę” w szkołach ograniczyć, w Niemczech każdy land ma bodaj pełną wolność co do organizacji nauczania. Jeśli ktoś wie, czy w Niemczech jest jeden, ogólnoniemiecki egzamin „ósmoklasisty” i „maturalny”, czy landowe, to chętnie się dowiem.
Dobór lektur na j. polskim to czysta ideologia i polityka, por. dzieła Świętego Karola, patriotyczne wzmożenie narodowe, nacisk na literaturę krajową, mesjanistyczną, martyrologiczną. „Polityka i ideologia” to przecież była istota „Historii i teraźniejszości”. Podobne funkcje pełnią lekcje historii (ksiądz Kordecki patriotą wielkim był). Nawet W-F w swych najbardziej fundamentalnych fundamentach służy nie tyle zdrowiu młodzieży, ile tężyźnie fizycznej kamieni na szaniec. I czymże, jak nie ideologią i polityką, są szkolne katechezy? A nauczanie fizyki w oparciu o wiedzę akademicką zamiast astrologii, retoryki, greki, teologii i scholastyki nie jest podszyte ideologią i polityką?
Domniemany nie napisał jednak, w którym miejscu EZ zawiera treści polityczne i ideologiczne. Nie wiemy nawet, czy zapoznał się z podstawami programowymi i podręcznikiem.
3) Tatko brzydko gra synem w politykę. Gdyby nie grał, po prostu by go wypisał. Po angielsku.
4) W tej rodzinie były przypadki i wpadki. Czyżby Domniemany uważał, że nieświadomość źródłem populacyjnej siły narodu? To może wypiszmy swoje dzieci i z biologii, polskiego, chemii, geografii? Przecież gdyby Ziemia była okrągła, czyli kulista, to jak by człowiek szedł i szedł, i szedł, to by w końcu spadł, prawda?
Zdanie o wartościach chrześcijańskich jest tu szczególnie ciekawe. Czymże one są, jeśli nie ideologią i polityką, i któż decyduje, czym one w ogóle są, jeśli nie katecheta, proboszcz, biskup, Episkopat (ale już nie papież nienarodowy)? Czy spór toczymy o to *jaka*, czy *czyja* ma być szkoła? Czy wartościami chrześcijańskimi jest wielożeństwo Jacka Kurskiego? Dzielenie narodu na gorszy i lepszy sort? Pedofilia kleru?
Może nasza cywilizacja wyrasta z chrześcijaństwa, ale samo chrześcijaństwo wyrasta z Judaizmu i dorobku antycznej Grecji i Rzymu, te zaś garściami czerpały z kultury starożytnego Egiptu, Asyrii itp. Chrześcijaństwo nigdy nie było też monolitem, doktryna wciąż ewoluuje, nawet katolicyzm, który Domniemany myli z Chrześcijaństwem, zupełnie inaczej rezonuje w życiu społecznym w Polsce, Francji czy Meksyku. Jest więc to w ustach Domniemanego ideologiczne pustosłowie, choć politycznie – kaliber ciężki.
I na koniec – rolą prezydenta jest łączyć a nie dzieli. Nie dość więc, że Domniemany, to jeszcze Nowogrodzki.
I zupełnie na koniec – zdanie „Pod niewinnie brzmiącą nazwą tego przedmiotu próbuje się przemycać” jest nielogiczne (to nie nazwa jest wg autora zagrożeniem), wymaga więc przeredagowania.
Domniemany używa słowa „moment”, a przecież mógł skorzystać z bardziej słowiańskiej „chwili”.
Domniemany to silny, dominujący charakter. Nie wierzę, że z żoną dobrali się na zasadzie podobieństwa w tej dominacji, boby (nowa ortografia: „bo by”) w domu mieli piekło. Pisze więc „podjęliśmy” po trumpowsku, w rzeczywistości decyzję tę podjął sam, być może z innych pobudek niż te upublicznione.
@PR
Jak już pisała Róża ludzie wypisują pociechy z prostych, czysto PRAKTYCZNYCH i NIEIDEOLOGICZNUCH powodów. I to wypisują wyborcy Kamali Trzaskowskiego 😉
1.Przedmiot jest NIEPRZYGOTOWANY – brak PODRĘCZNIKÓW (nawet w sklepach internetowych wydawców!) i brak PRZYGOTOWANYCH (a nie dopuszczonych podpisem Baśki o małym rozumku Nowackiej!) nauczycieli – praktycznie ŻADNE studia ani ŻADEN nauczany przedmiot nie dają KOMPETENECJI do realizacji CAŁEJ podstawy programowej tego INTERDYSCYPLINARNEGO przedmiotu…. 😉 To wszystko wynika z SZALEŃCZEGO tempa wdrażania – Nowacka podpisała podstawy 26 marca 2025 czyli niecałe PÓŁ ROKU temu… 😉
2. Wyborcy koalicji 15 października/13 grudnia zostali przekonani, że „reforma” Zalewskiej spowodowała, że ich dzieci ZA DŁUGO siedzą w szkole, a mają się jeszcze do egzaminów przygotowywać, rozwijać itd. Nowacka przez 2 lata ani o godzinę nie skróciła im tygodnia nauki, bo redukcja religii dotknęła drugą stronę, a oni i tak na nią nie chodzili 😉 No to teraz nie chcą dodatkowego przedmiotu, który po prostu uważają za ZBĘDNY, podobnie jak wcześniej WDŻ. Do WDŻ często skłaniali biolodzy, traktując tę lekcję jak dodatkową biologię na przygotowania maturalne np. No ale teraz przedmiot jest na cenzurowanym … 😉
@belferxxx
1.Pamięta Pan przedmiot HiT? Tak wszyscy narzekali, takie wzmożenie i oburzenie mediów.
A uczniowie potem narzekali? Nie!
Bo był podręcznik ten wyklęty, którego prawie nigdzie nie wybrano. Potem dopiero wyrzeźbili jakiś podręcznik mniej prawicowy.
I bardzo wielu nauczycieli prowadziło HiT bez podręcznika. I jaki był rezultat – zrobili z tego przedmiot co najmniej przyzwoity, niektórzy nauczyciele nawet świetny.
Lekcje michałków podręczniki tylko zabijają. Jak miałby Pan będąc uczniem przed sobą podręcznik do michałka, który może Pan w godzinę, dwie przeczytać i wszystko załapać (michałki z natury rzeczy obejmują łatwe treści), to chciałoby się Panu chodzić na lekcje i przerabiać ten podręcznik?
To nie brak podręcznika jest powodem wypisywania uczniów.
To cały od początku do końca zły pomysł.
Część treści jest zawarta w innych przedmiotach, inne z kolei treści nadają się bardziej do przeprowadzenia jakichś warsztatów, zajęć z psychologiem, dietetykiem, trenerem personalnym, a nie nauczycielem, który zrobi podyplomówkę.
2. A nie siedzą za długo? Nie dokładano i dokładano?
@belferxxx
Pan tak ciśnie o ten podręcznik do EZ.
Serio po co on komu? Do czego?
W LO uczniowie poważnie traktują przedmioty maturalne, a podręczników do michałków nawet nie kupują.
W SP z kolei lekcje polegają głównie na „przerabianiu” podręcznika, ćwiczeń i kart pracy.
Potrzeba nam kolejnego i wtedy ludzie nie będą wypisywać dzieci z EZ? Serio???
Wie Pan, że w programie EZ jest coś takiego w rubryczce umiejętności, że uczeń POTRAFI ZROBIĆ proste, zdrowe posiłki, POTRAFI WYHODOWAĆ zdrowe rośliny jadalne. Do tego potrzeba podręcznika? Komu? Nauczycielowi, uczniowi, rodzicowi?
Kiedyś na przyrodzie hodowało się fasolkę w słoiku, na ZPT robiło te zdrowe posiłki. A teraz Pan się domaga podręcznika. W podręczniku do przyrody i biologii jest sporo o tym odżywianiu, piramidzie, witaminach. Dzieci piszą z tego sprawdziany.
I co? I nic. Absolutnie nic z tego nie wynika.
I podręcznik do EZ na pewno by to zmienił?
Ale to nie jest tak, że uczniów w ogóle nie interesuje sprawa odżywiania.
Przeciwnie, interesuje ich bardzo. Oglądają rolki. Influencerek, trenerów personalnych, tych ludzi z siłowni. Oni im mówią co mają jeść, pokazują co i jak mają sobie gotować, ile w tym makro. Dieta z przeogromną ilością białka.
I uczniowie traktują to jako przekaz w pełni wiarygodny, praktyczną naukę życia.
I kolejny podręcznik ma z tym wygrać? Może jeszcze zeszyt ćwiczeń, karta pracy i kartkówka?
@Róża
HiT uczyli HISTORYCY i był de facto częścią kursu tego przedmiotu. Przy czym do historii jest masa źródeł. Do HiT było kilka podręczników – jeden napisali np. pracownicy IPN … 😉 Przy czym dla uczniów historia to takie propagandowe bajki z mchu i paproci o dawno minionych czasach – specjalnych kontrowersji DZIŚ te bajki nie wywołują, może poza polskimi „politykami”. Baśka o małym rozumku Nowacka HiT w imię zmniejszenia ilości godzin nie zlikwidowała, tylko zastąpiła czymś podobnie ideologicznym tylko w drugą stronę – EO czy coś, zrobione przez oderwanych od szkolnej PRAKTYKI ludzi z bliskiego GW CEO … 😉 Sam w pewnych szczególnych okolicznościach uczyłem historii przez 3 lata w SP dziecko profesora UW – historyka. DA SIĘ! Ale da się tylko NIEKTÓRYM, a EZ ma być w każdej(!) szkole z nieprzygotowanymi nauczycielami z łapanki 🙁
EZ to interdyscyplinarny przedmiot z kontrowersyjną miejscami podstawą. ŻADNE studia do niego nie przygotowują, a nauczyciel za domniemane błędy będzie atakowany przez oszołomów z prawa i lewa … Chociażby z tego powodu potrzebny jest podręcznik, a nauczycielom – poczucie kompetencji. No i przygotowanie lekcji bez materiałów zajmuje dużo więcej CENNEGO czasu – w imię CZEGO??? 😉
Pan Nawrocky stwierdził:
„… wartości chrześcijańskich, z których wyrasta nasza cywilizacja.”
To nieprawda. Nasza cywilizacja wyrasta z tradycji gracko-rzymskich.
Prawica tak ma. Najpierw stawia błędną tezę, a potem na jej podstawie uzasadnia zacofanie i kołtuństwo. Niestety, z fałszu nie wynika prawda.
@Róża
W ogóle przykład tajnego nauczania za okupacji dowodzi, że przy zdeterminowanej grupie uczniów i nauczycieli NIC nie jest potrzebne. Tylko jaka była POWSZECHNOŚĆ takiego rozwiązania … 😉
@Róża
Nie widzę przedmiotu sporu – też uważam EZ za kiepski pomysł na dotarcie do uczniów z treściami przedmiotu. Ale skoro już się zdecydowano, to trzeba chociaż dobrze przygotować, a tu przygotowanie TEŻ FATALNE 🙁 Widocznie Baśka o małym rozumku Nowacka i jej koleżanki tak mają … 😉
@belferxxx
Co do tego małego rozumku…
Jestem fanką tego jak pan OKE czyli okiem… rozgrywa małe rozumki, wszystkie chwyty z zastosowaniem AI, liczba obserwujących tak jak przepowiadziałam rośnie. Tomasz Tokarz jest nienaiwny, szybko wyłapał co się tam odstawia.
@Róża
Potrafi przygotować prosty posiłek…. 😉 Do tego trzeba po pierwsze PRACOWNI po drugie MATERIAŁÓW, a jakoś KASY na to nie przewidziano – rozumiem, że, jak zwykle, RODZICE się zrzucą… Jak ZECHCĄ 😉
@Róża
Podręcznik do EŻ jest potrzebny NAUCZYCIELOM jako po pierwsze informacja dla rodziców CZEGO uczą i czego NIE UCZĄ. Po drugie jako dowód, że uczą ZGODNIE Z ROZPORZĄDZENIEM, a nie coś nie tak dodali – to pewne zabezpieczenie przed rodzicami-oszołomami z prawa i lewa, a takich dziś multumu … 😉
@Róża
Wracając do Tajnego Nauczania. Akurat Państwo Podziemne nauczycielom TON może nie krocie, ale PŁACIŁO!!! Mimo WARUNKÓW … 😉 Konspiratorom zresztą TEŻ … 😉
@belferxxx
Pan nie miał takiego dawnego ZPT dla dziewczynek.
Świetny przedmiot, składniki przynosiłyśmy z domu i naprawdę robiłyśmy coś do jedzenia. W tym czasie chłopcy coś tam strugali w sali, która była takim jakby warsztatem. Potem dostawali od nas to co zrobiłyśmy. Lekcja praktyczna, pożyteczna, odstresowująca, luzacka. Co do tego „rodzice się zrzucą” – a jak Pan myśli skąd się biorą materiały na technikę?
Rodzic co tydzień dopytuje dziecko – co trzeba kupić na technikę. Kupuje, dziecko potem przynosi te całkowicie bezużyteczne dzieła do domu. To jest tak strasznie bezsensowna lekcja w obecnym wydaniu. Nielubiana przez dzieci i rodziców. Michałek, na którym dzieci walczą o średnią. Nawet kartkówki piszą. Jak mi kiedyś rodzice na zebraniu tłumaczyli, że ocena z techniki jest ważna, bardzo ważna, bo technika wchodzi na świadectwo z 8 kl., a kończy się w 6, a potem w 7 to wchodzi fizyka i chemia, a to może być trudne, a liczy się średnia, średnia ważona i średnia do paska, bo pasek to punkty, a punkty to rekrutacja do liceum, a wszystko to działo się na zebraniu w 4 (!) kl. i ja potem wróciłam do domu i tak oszołomiona recytowałam to wszystko mężowi, żeby zrozumiał na czym teraz polega szkoła, to on mnie tylko pytał czy oszalałam.
Ale wie Pan, że w podręczniku do techniki jest rozdział o robieniu zdrowych posiłków. Oczywiście tego na lekcji nie robią. Na lekcji przyklejają jakieś badziewia i tworzą plastikowe śmieci.
Więc będzie jak zrobić zdrowy posiłek w podręczniku do techniki (kl. 5) i w podręczniku do EZ. I jak już będzie również w tym drugim podręczniku, to będziemy mogli uznać, że przedmiot jest dobrze przygotowany. Na żadnej z tych lekcji żadnego zdrowego posiłku nie zrobią, nawet nie zobaczą na żywo jak się go robi. No aż żal, że EZ nie będzie miało średniej ważonej i nie będzie się liczyło do średniej.
Kiedyś w SP spytałam dziecko jak ułożyłoby sobie plan, gdyby mogło o tym decydować. Powiedział – tylko matematyka, fizyka, chemia i W-f, żeby się zresetować. I najgorsze jest to, że ten nienajlepszy plan byłby lepszy niż to co jest.
Chciałam w tym miejscu zwrócić Panu na coś uwagę. Używa Pan takich argumentów oczywistych z punktu widzenia nauczyciela, i pewnie jako nauczyciel ma Pan dużo racji. Czyli – nauczyciel sam musiałby przygotować lekcje, w imię czego, nie ma w szkole materiałów do zrobienia posiłków, kasy na nie (tu akurat przypomnę, że rodzice kupują materiały na plastykę, muzykę, technikę itp.)
No więc się tego nie robi.
Robi się lekcje z podręcznika, teorię jak przygotować zdrowy posiłek, na technice i na EZ.
Proszę spojrzeć teraz na to okiem ucznia i okiem rodzica. Czyli od tej drugiej strony. Uczeń jest znudzony, chyba, że jest nienormalny. Normalny taką szkołą powinien być znudzony. Rodzic uważa ją za głupią.
@belferxxx
Michałki to powinny być przedmioty życiowe, czysto praktyczne. Jeżeli nie można tego zorganizować, mają być przerabianiem podręczników, to należy je zlikwidować, nie zawracać głowy uczniom i nie tworzyć niepotrzebnych etatów.
@Róża
To postulat do Baśki o małym rozumku Nowackiej. Jak się tworzy jakiś program/przedmiot to trzeba zadbać (KASA!) o warunki do jego realizacji… 😉 BTW kiedyś nauczyciele mieli misję (skądinąd w PRL płace były dość wyrównane, a w II RP nauczycielom nieźle płacono!), ale wtedy ich SZANOWANO wraz z ich AUTONOMIĄ i zwyczajowymi prawami. Ale skoro jest jak jest – każdy minister szuka luki w prawie żeby coś nauczycielom ZABRAĆ i z nich WYCISNĄĆ, a płace są jakie są, to i o misji zdążono już zapomnieć … 🙁
@belferxxx
Czy mógłby Pan tak realnie odczytać co oznacza wypisywanie dzieci z EZ w skali większej jednak niż ktokolwiek się spodziewał?
Oznacza ze strony rodziców- dajcie nam i naszym dzieciom święty spokój, dobrze wiemy jak wyglądają michałki, lekcje z gotowców, nasze dzieci wystarczająco dużo muszą w szkole odsiedzieć na godzinach, które niczemu i nikomu nie służą. Dajcie nam spokój.
@belferxxx
Belferxie a co Pan sugeruje tym twierdzeniem, że kiedyś mieli misję, szacunek, autorytet itp.- więc np. ZPT prowadzili tak, żeby przedmiot miał sens?
A teraz nie mają, więc prowadzą michałki bez sensu.
No to ok. Zlikwidujmy je. Właśnie rodzice powiedzieli to o EZ. Nie chcą od Nowackiej żadnych ulepszeń tego przedmiotu w postaci podręcznika (tak jak i nie chcą podręcznika do techniki (!!!), bo podręcznik do techniki oznacza, że teraz pisze się kartkówkę z techniki). Chcą zabrać dzieci do domu.
@ Róża
Dokładnie TO! Oczywiście pozostało trochę hobbystów ale i ich coraz mniej 🙁