Nauczyciele mogą dostać wyrównanie za godziny ponadwymiarowe. Zadecydują posłowie
Nauczyciele nie zapominają o utraconym wynagrodzeniu za godziny ponadwymiarowe. Dlatego podczas jutrzejszego posiedzenia Sejmu, kiedy będzie czytany projekt ustawy o zmianie w Karcie Nauczyciela, ma zostać zgłoszona poprawka, aby osoby poszkodowane otrzymały wyrównanie za utracone zarobki. Domaga się tego ZNP.
Od 1 września br. nauczyciele tracą na wynagrodzeniu za godziny ponadwymiarowe. Gdy klasy nie ma w szkole i nie można – nie z winy pracownika – przeprowadzić lekcji, nauczyciel nie otrzymuje zapłaty za gotowość do pracy. To ma się zmienić, ale dopiero od 1 stycznia 2026 (jeśli posłowie przegłosują zmianę ustawy), zatem przez cztery miesiące nauczyciele otrzymają mniejsze wynagrodzenie. Jeśli posłowie nie dojdą do porozumienia, ta strata może trwać dłużej. Dlatego ZNP chce, aby rozpatrzono też poprawkę o wyrównaniu utraconych zarobków (szczegóły tutaj).
Nie wszystkim się te zmiany w prawie podobają, nie wiadomo więc, czy posłowie staną murem za nauczycielami. Niektórzy mogą chcieć się przypodobać tym wyborcom, którzy chcą na oświacie oszczędzać. Najmocniej protestują małe gminy, dla których utrzymanie szkół to duży wydatek. Samorządowcy ze Związku Gmin Wiejskich już wystosowali do premiera, posłów i senatorów list protestacyjny w sprawie zmian w sposobie płacenia za godziny ponadwymiarowe. Chcą, aby było tak, jak jest, czyli niekorzystnie dla nauczycieli. Kto wie, co się stanie w Sejmie (więcej o liście samorządowców tutaj).
Komentarze
@Gospodarz
Najbardziej to posłowie rządzącej koalicji są uzależnieni od decyzji ministra finansów czyli dr facto premiera Tuska. No bo w końcu kasa na ten szalenie drogi a już przestarzały złom dla trepów z USA czy Korei musi być… 😉
@belferxxx
Całe szczęście, że o pieniądzach decydują Tusk z Domańskim, a nie osoby w stylu pana rozważającego z powagą czy na lekcje przyjść z herbatką, czy bez herbatki i jak bardzo ten fakt ma doniosłe znaczenie. Mój ulubieniec przechodzi samego siebie. Tak sobie wyobrażam Tuska jak rozważa z powagą czy na posiedzenie rządu to z herbatką czy bez.
Prawdziwe problemy są gdzie indziej.
Gdy „Lex Kamilek” zaczęło funkcjonować, w szkołach zaczęły się protesty.
– Pierwsze, z czym się zderzyliśmy, to ogromne kolejki w sądach. Nowi nauczyciele, ale również nauczyciele zatrudniani po krótkiej przerwie w pracy, rodzice jeżdżący z dziećmi na wycieczki, wolontariusze, praktykanci, zapraszani goście… praktycznie każda osoba pojawiająca się w szkole musi przynieść zaświadczenie o niekaralności z Krajowego Rejestru Karnego. My dodatkowo takie osoby musimy sprawdzić w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym….
Rodzice się buntowali, że idą z pomocą szkole i poświęcają jej swój czas, a ta traktuje ich jak potencjalnych przestępców i każe stać w kolejkach po zaświadczenia, że nimi nie są. Szkoły przestały zapraszać gości z zewnątrz, bo tym nie kalkulowało się zdobywać zaświadczenia o niekaralności na jedno spotkanie z uczniami…
– Dodatkowo każdy musi za zaświadczenie z KRK zapłacić… (…)
– Opowiem na przykładzie z własnej szkoły. Dziecko zgłasza nam, że doświadcza przemocy w domu. Przemocowy jest ojciec. Zapraszamy na spotkanie mamę, która potwierdza, że mąż jest agresywny w stosunku do rodziny. Zakładamy „Niebieską Kartę”, zespół interdyscyplinarny zaprasza ojca na spotkanie. Przychodzi. I to już jest duży sukces, bo mógł nie przyjść. Tato jest agresywny również w stosunku do członków zespołu. Nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów, odmawia współpracy. Zespół niestety nie jest na tyle zdeterminowany, by wdrożyć wobec niego bardziej restrykcyjne narzędzia. Nie kieruje go na terapię ani żaden program korekcyjno-edukacyjny. Ma takie możliwości, ale z nich nie korzysta. Zazwyczaj monitoruje sprawę przez 9 miesięcy, a następnie ją zamyka. Efektów działania brak. Rodzina zostaje z jeszcze bardziej wkurzonym na całą sytuację ojcem. Po kilku miesiącach dziecko ponownie zaczyna się skarżyć na przemoc. Znów wzywamy matkę. Ta przychodzi i mówi, że sobie nie życzy, żebyśmy ingerowali w życie jej rodziny. Odmawia współpracy. Szkoła staje się wrogiem. A pani psycholog, do której jako pierwszej dziecko przyszło z problemem i która postanowiła działać, wrogiem numer jeden. Oskarżony o stosowanie przemocy ojciec wulgarnie się w stosunku do niej odnosi. W rozmowie zdradza mi, że się o siebie boi, bo według niej ojciec jest nieobliczalny. I tyle. Pani psycholog sobie poradzi. Jest dorosła i ma nas. A ta rodzina? A dziecko? Odczuło już, że system nie działa…
https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,32392606,dyrektorka-szkoly-o-przemocy-wobec-dzieci-chce-mi-sie-klac.html
@ Róża
No akurat Tusk z powagą rozważa za to w jakiej bluzie się pojawić publicznie… 😉
@Róża
Akurat kwestia chodzenia do toalety albo nie w trakcie lekcji czy właśnie spożywania w trakcie lekcji posiłków przez uczniów w skali MASOWEJ to dość aktualne problemy PRAKTYCZNE w szkołach. I nie, nie – to nie ma NIC wspólnego z Konstytucją, a z EFEKTYWNOŚCIĄ lekcji i bezpieczeństwem na nich … 😉
Trep z bloga !
Przepraszam Belfer niezmienne XXX
Proszę Szanownego , to się operuje , nawet laparoskopowo / jeśli się kwalifikujesz/
I proszę ; Bez tych inwektyw jesteś na blogu BELFROW, a to do czegoś zobowiązuje /chyba ze się mylę /.
Miłego Dnia
Zdzisław Prętki
@Zombie Prętkiego Zdzisława
Masz coś MERYTORYCZNIE do powiedzenia, jakieś ARGUMENTY czy „cóś” to pisz, a jak nie masz to spadaj na drzewo albo wracaj na swój cmentarz … 😉
@belferxxx
Gdzie ten Tusk o bluzie? Bo przegapiłam, a u Tuska ubrania są warte zainteresowania.
@belferxxx
A czy ja gdzieś o konstytucji? Żeby wziąć łyka wody albo się wysikać, gdy dziecko ma taką potrzebę, to konstytucji potrzeba? Normalnemu facetowi wystarczy rozum.
Jak czytam tego pana, który analizuje i uzasadnia swój brak herbatki, i że uczeń musi wytrzymać bez tego łyka picia, bez tego siku, wytrzymać, bo „moi uczniowie wiedzą, że tego nie lubię”- czy jakoś tak to szło, to Bogu dziękuję (naprawdę!), że nigdy nie byłam skazana na takich facetów.
Te jego obsesyjki na punkcie ubrań uczennic (skromnie, nieatrakcyjnie!), mundurków, pasują do niego, widziałam jego zdjęcia.
Dziewczynki słuchające jego rad mogą wylądować u boku właśnie takich panów.
Z władzą nad siku dziecka i łykiem wody xd.
@Róża
No właśnie jest problem, bo nauczyciel za ucznia ODPOWIADA i spuszczenie go z oka jest dla nadzoru/prokuratury/policji przewiną. Więc mówi uczeń, że idzie do toalety. No ale nie wiadomo co on tam zrobi. Może zaćpać/upić się, popełnić samobójstwo, spłodzić młodego Polaka, odbyć solówkę z kolegą na którą się umówił. Może też, co najpopularniejsze, po prostu pobawić się komórką. Może też, jeśli się wymknie ze szkoły, napaść na bank i wrócić… 😉 Co więcej, może wychodzić kilka razy, a oczywiście wyjścia i przyjścia znakomicie zaburzają lekcję, zwłaszcza jak takich jest kilka sztuk. Kiedyś po prostu decydował nauczyciel, wiedząc z kim ma do czynienia, ale od czasu jak szkoła zaczęto walczyć o konstytucyjną równość … 😉 Więc MEN powinien to jakoś uregulować, a nie chce… No jest jeszcze rozwiązanie więzienne – kibelek za parawanikiem w rogu klasy … 😉
@belferxxx
Jak uregulować powinien to MEN? Na czym powinno polegać odpowiednie „jakoś”?
@belferxxx
Możemy na chwilę wrócić do tematu – post o herbatce mojego ulubieńca?
Co tam było o toalecie?