Nauczyciel płaci za siebie

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

W szkołach zaczął się sezon wycieczek. Młodzież chce coraz więcej atrakcji. Ceny takich imprez rosną i przerażają rodziców. Czy to dziwne, że niektórzy pytają, czy nauczyciele mogliby zapłacić za siebie?

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

I niczego nie będzie

Krzysztofa Kononowicza poznała cała Polska w 2006 r. jako kandydata na prezydenta Białegostoku. Zasłynął hasłem: „Żeby nie było bandyctwa, żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było niczego”. Padł ofiarą cyników, którzy żerowali na jego umysłowej bezradności. I próbowali zarobić także na jego śmierci.

Katarzyna Kaczorowska

Koszt wycieczki szkolnej to nie tylko autokar, wyżywienie i spanie, ale także wejścia do bardzo atrakcyjnych miejsc, np. do stref rozrywki (aquapark, kręgle, bilard), na oryginalne wystawy, np. typu bodyart, połączone z pokazami body modification, na przedstawienia z udziałem celebrytów, np. na sztukę, w której gra Kuba Wojewódzki (teatr nie przewiduje darmowych biletów dla opiekunów grup). Młodzież na wycieczce chce doświadczać niesamowitych przeżyć i dobrze się bawić, a to kosztuje.

Rodzice łapią się za głowę, gdy słyszą, ile trzeba zapłacić. Pada więc pytanie o nauczycieli. Dzieciom coś się od życia należy, nie będziemy żałować, ale czy opiekunowie mają te wszystkie atrakcje za darmo? Proszę nas źle nie zrozumieć, ale to chyba przesada.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj