Obie w żałobie

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Jeśli dwie płyty w tym samym tygodniu mówią nam to samo: O, jak fałszywe wszystko na tym nędznym świecie, nie ma tu nic stałego, wszyscy o tym wiecie, to trudno nie zebrać ich w jednym wpisie. Choć o tym zapowiadającym się żałobnym zderzeniu jednej frazy na dwóch płytach wspominałem już jesienią. Nie spodziewałem się tylko bolesnego autotematyzmu tego zderzenia. Płyta Polskich Znaków Rzeczy ostatnie gotowa była – wraz z całym oswajającym ze śmiercią przedsięwzięciem wychodzącym poza muzykę i przypominającym o ludowych formach pożegnań ze zmarłymi – już w zeszłym roku. Jeszcze wtedy zmarł nagle Bart Sosnowski, którego głos pojawia się w utworze Cokolwiek w świecie. Teraz słucham całości, a wraz z nią – Oh Angel w roli głównej z nieżyjącym od miesiąca Markiem Laneganem. Jedno z ostatnich zleceń – piszą muzycy z Polski, proponują udział w płycie o śmierci, podsuwają przełożoną na angielski (jedyna anglojęzyczna piosenka na albumie) pieśń o aniele stróżu, którego podmiot liryczny prosi o takie poprowadzenie, by uniknąć czyśćca. I Lanegan to śpiewa tym swoim ponurym, głębokim barytonem. I jutro wychodzi na polskiej płycie, żeby oswajać słuchaczy z ostatnimi seriami odejść różnych bliskich im osób – w tym samego Lanegana. Z drugiej strony – czy długoterminowo płyta o śmierci może mieć jakiś inny finał? 

Oba te albumy zainspirowała w dużym stopniu pandemia i oba mają premiery w równie ponurych, ale nieco już zmienionych okolicznościach. Zosia Hołubowska i Julia Giertz przygotowały swoją Community of Grieving, czyli Wspólnotę żałoby, jeszcze na edycję online Unsoundu, później powtórzyły na edycji stacjonarnej w Krakowie, w ładnym, choć dość skromnym i krótkim spektaklo-koncercie. W pewnym sensie atmosferę tego odbywającego się niemal w ciemności występu słychać w wersji płytowej: są oddechy, drony, echa żałobnego śpiewu na tle niespokojnych syntezatorowych sekwencji. I ta fraza ze śpiewnika żałobnego, na której się to wszystko trzyma, bo koncepcyjnie nie jest to rzecz szczególnie rozbudowana, choć na pewno klimatyczna i nieprzegadana. Po obróbce i masteringu Stefana Betkego ta suita w sześciu częściach – uniwersalna, z ducha bardziej pansłowiańska niż polska, mam wrażenie – brzmi na pewno lepiej niż na scenie Unsoundu. 

Z pewnością jednak kierowana jest do zupełnie innej publiczności niż Rzeczy ostatnie. Tu mamy po pierwsze supergrupę: Radka Łukasiewicza (Pustki, Bisz/Radex), Jarosława Ważnego i Janusza Zdunka (obaj z Kultu, ale też znani z przeróżnych składów). Po drugie – i chyba nawet ważniejsze z punktu widzenia masowej publiczności – naprawdę mainstreamowych gości: najpopularniejszą piosenkarkę młodego pokolenia, czyli Sanah (śpiewa Przyjdzie panie zaginąć), do tego Vito Bambino (znane już z singla Niech monarchowie) czy Michał Szpak (Żegnam cię, mój świecie wesoły to chyba – wobec ciągłych problemów repertuarowych tego zdolnego wokalisty – najlepsza rzecz, jaką w jego wykonaniu słyszałem). Do tego Małgorzata Sobczyk, Matylda Damięcka i sam Łukasiewicz, który wykonuje drugi z moich ulubionych utworów na płycie utworów, czyli Już idę do grobu. Zdecydowanie doceniam fakt, że obecna promocja wydawnictwa nie została zorganizowana wokół Lanegana. 

Wszystko to teksty z ludowego śpiewnika żałobnego. Jedne znane lepiej, inne gorzej. Na pewno nie słyszane w takich wersjach – specyficznej fuzji popu i ludowej wrażliwości, mocno chwilami inspirowanej muzyką z okolic Massive Attack (tak jest w wypadku O jak fałszywe wszystko, ale też Przyjdzie panie zaginąć). W samej muzyce nie ma jakiegoś wielkiego odkrycia, ale w jej powiązaniu z tekstami – już tak. Przynajmniej w większości tego materiału. Nie pasuje mi tu do końca finałowy Anielski orszak, który w moich stronach (te – tak się składa – są całkiem bliskie stronom Radka Łukasiewicza, z którym rozmowa jutro na Polityka.pl) jest dalej stałym elementem pogrzebów i kojarzy mi się bardziej z kościelnym obrządkiem niż z ludowością. Początkowo miałem też problem z prostotą tego podejścia i tym kalejdoskopem gwiazd, ale po przesłuchaniu całości wiem już, że chodzi tutaj o budowanie wspólnoty w jak najszerszym sensie, nieco pewnie innym niż na Unsoundzie w performansie duetu Hołubowska/Giertz. Obie wersje są więc warte uwagi, jakoś się uzupełniają, a przede wszystkim trudno nie uznać, że obie oddają ducha czasów, kiedy nasza śmiertelność i niepewność istnienia są na różne sposoby testowane.  

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight

POLSKIE ZNAKI Rzeczy ostatnie, Adult Contemporary 2022
ZOSIA HOŁUBOWSKA, JULIA GIERTZ Community of Grieving, Unsound 2022 

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama