Sudan z omastą
Chopin, Unsound i jeszcze więcej Chopina – trudno się zdecydować od czego tu zacząć. Czy od Zitong Wang, której od wczoraj już otwarcie kibicuję, czy jednak od supersetu 2k88 z jego angielską kompanią (Lauren Duffus, Bianca Scout, Rainy Miller) z Krakowa, albo od wspaniałych występów postaci roku: Brighde Chaimbeul czy Caroline? Zacznę jednak od Sudan Archives, bo taka płyta środka nie pojawia się co dzień. W kategorii R&B ciekawsza niż SZA, w rejonach tanecznych o wiele bardziej przekonująca niż zaglądająca w nie ostatnio Beyonce. Otwarta, świeża, może nie tyle innowacyjna, co dobrze wykorzystująca różne innowacje współczesnej sceny elektronicznej. Tyle że ani wpływy trapu, ani wyraźne tu cechy hyper popu czy EDM-u, ani wreszcie naleciałości jungle nie przeszkadzają w odbiorze – może właśnie dlatego, że The BPM ani na moment nie zastyga w jednej konwencji. Brittney Denise Parks nie jest nowa w branży, nie jest też osobą, która by w niej błądziła muzycznie: pod warstwą beatów ukrywa się duża świadomość i wrażliwość na naturalne barwy instrumentów, które autorka (jako skrzypaczka) gromadzi – włącznie z kupionym niedawno etiopskim rababem. Może to właśnie funkcjonowanie w dwóch światach naraz działa tu tak odświeżająco? Do żadnej z tanecznych stylistyk Parks się nie zapisuje, każdą odwiedza niczym turystka, z każdej wyciąga coś charakterystycznego do autorskiej palety.
Na pewno ta trzecia i najlepsza w dyskografii Sudan Archives płyta świadczy o tym, że jej bohaterka potrafi się zmieniać. Ba, kiedy oddaje ten gotowy album, być może sama jest już gdzie indziej. Dowodem niech będzie fakt, że współtwórcą znacznej części tego repertuaru jest James McCall, znany także jako Nocando, przez kilka lat partner życiowy wokalistki (drugim współautorem jest perkusista Eric Terhune). To ostatnie jest już nieaktualne. Także pod tym względem Sudan Archives jest gdzie indziej.
Wśród polskich nowości oczywistym przedmiotem zainteresowania jest dziś dla mnie debiutancki album Omasty, krakowskiej formacji jazzowej, o której wspominałem już przy okazji relacji z Off Festivalu. Niby nic, bo ta konwencja na przecięciu jazzu i hip-hopu, ekspresji impro i produkcji, ma już w Polsce swoich reprezentantów (choćby środowisko EABS, skupione wokół tej samej wytwórni Astigmatic), ale ten skład podchodzi do niej z młodzieńczą bezczelnością. Może więc wyważają otwarte drzwi, inspirując się wtórnie artystami samplującymi jazz, jak J Dilla czy Madlib, ale proces takiej wtórnej inspiracji, kiedy wyciska się to, co jazzowego było w używanych przez nich strzępkach i tworzy wokół tego narrację, siłą rzeczy sprawia, że zostaje nam na koniec więcej groove’u w groovie, sekcja brzmi nieco mocniej, bardziej tanecznie, a tematy (sporą część znamy już z singli) wydają się melodiami do nigdy niezrealizowanych filmów gangsterskich. A to dopiero pierwszy raport, no i koncertowo – bo to już wiemy z Offa – zespół jest dwa kroki dalej.
SUDAN ARCHIVES The BPM, Stones Throw 2025
OMASTA Jazz Report From The Hood, Astigmatic 2025
PREMIERY PŁYTOWE TYGODNIA
13.10 Bozz Scaggs Detour, Concord Jazz
13.10 Roscoe Mitchell & Michele Rabia In 2, Rogue Art
14.10 Melvin Gibbs Amasia: Anamibia Sessions 2, Hausu Mountain
14.10 Susannah Stark & Band Minor Gestures, Stroom TV
15.10 Abadir Kitbashing, Svbkvlt
16.10 Spineless Actress Be Yourself, Enjoy Life
17.10 Animal Collective FEELSLive 04/05, Domino
17.10 Arnaud Fournier 100% Black Puzzle, Ici d’ailleurs
17.10 Ashnikko Smoochies, Parlophone
17.10 Bar Italia Some Like It Hot, Matador
17.10 Biohazard Divided We Fall, BLKIIBLK
17.10 Bokka White Room, PIAS
17.10 Carlos Dafé & Adrian Younge Carlos Dafé JID025, Jazz Is Dead
17.10 Casey Dienel My Heart Is an Outlaw, Jealous Butcher
17.10 Cistern Rhizomes, TAR / MM / UOH
17.10 Clarice Jensen In Holiday Clothing Out of the Great Darkness, FatCat
17.10 Coroner Dissonance Theory, Century Media
17.10 Cusp What I Want Doesn’t Want Me Back, Exploding In Sound
17.10 David Gilmour The Luck and Strange Concerts, Sony
17.10 Destiny Bond The Love, Convulse
17.10 Dylan Henner Star Dream FM, Phantom Limb
17.10 Elias Rønnenfelt Speak Daggers, Escho
17.10 Faten Kanaan Diary Of A Candle, Fire
17.10 Jane Inc A Rupture a Canyon a Birth, Telephone Explosion
17.10 John Zorn Nocturnes, Tzadik
17.10 Just Mustard We Were Just Here, Partisan
17.10 Kacperczyk Wszyscy jesteśmy Kacperczyk, SBM
17.10 Keiji Haino + Shuta Hasunuma U TA, Temporal Drift
17.10 Kwes E Fingers Crossed, Vowelism
17.10 Lea Bertucci The Oracle
17.10 Living Hour Internal Drone Infinity, Keeled Scales
17.10 Militarie Gun God Save the Gun, Loma Vista
17.10 Mitski The Land: The Live Album, Dead Oceans
17.10 Mohammad Reza Mortazavi Nexus, Latency
17.10 Monaleo Who Did the Body, Columbia
17.10 Nula Stankiewicz & Włodzimierz Nahorny Bliskość ciszy
17.10 Omasta Jazz Report from the Hood, Astigmatic
17.10 OTHERLANDS TRIO with Stephan Crump, Darius Jones, Eric McPherson Star Mountain, Intakt
17.10 Paz Lenchantin Triste, Hideous Human
17.10 Rumah Sakit Rumah Sakit 25, Temporary Residence Ltd
17.10 Silvana Estrada Vendrán Suaves Lluvias, Glassnote
17.10 Skullcrusher And Your Song Is Like a Circle, Dirty Hit
17.10 Soulwax All Systems Are Lying, Deewee
17.10 Steve Hauschildt Aeropsia
17.10 Sudan Archives The BPM, Stones Throw
17.10 Suzie True How I Learned to Love What’s Gone, Get Better
17.10 Tame Impala Deadbeat, Columbia
17.10 The Last Dinner Party From The Pyre, Island
17.10 They Are Gutting a Body of Water Lotto, ATO
17.10 Tim Reaper, Mantra & Decibella Sage EP, Fabriclive
17.10 Tom Skinner Kaleidoscopic Visions, Brownswood
17.10 Travis Laplante & JACK Quartet String Quartets, New Amsterdam
17.10 Ty Dolla $ign Tycoon, Atlantic
17.10 Variete Sieć Indry, Mystic
Komentarze
U mnie dziś ten sam zestaw w głośnikach, a i ulubienicę przy fortepianie mamy tę samą
Widac staranność w opracowaniu matematycznej i w ogóle regulaminowej formuły oceniania uczestników konkursu. Zatrudniono fachowców a ci blisko zapoznali się z jakże prestiżowym konkursem gdy pracowali nad formułami, imho.
Interesujacy i znowu kontrolowany co do rozmiaru zwrot akcji możliwy podczas deliberacji po finale może przynieść zasłużony awans o jedna pozycje Steviemu Li któremu przychodzi grać na samym starcie rywalizacji co jak wiemy niesie ze soba klątwę niedocenienia występu – przez jeszcze nie skalibrowana aparaturę niektórych potrzebujących rozgrzewki jurorów, którzy tym razem będą mieli okazje się zreflektować później, w poniedziałek.
A czy byl już kiedyś finalista który ręce z kieszeni wyjmował tylko kiedy grał tak jak tegoroczny czarny kon?
Październik jest pierwszym miesiącem kiedy nad morzem jest circa 5 stopni cieplej niż w Warszawie, po kilku miesiącach odwrotnej sytuacji. Jednak to co dzisiaj się wyprawia nad Bałtykiem nie daloby szans meteoropacie w finale konkursu. Kilkadziesiąt razy w ciągu dnia niebo zmieniło się od zachmurzonego do błękitnego i z powrotem… To straszne.
Czy w studiu konkursowym padną czyjeś słowa: zadecyduje dyspozycja w dniu finałowego występu…
Profesor Tarnawska ocenia poziom konkursu jako niebotyczny, a wskazanie faworyta utrudnione przez to, ze oni są bardzo różni tym razem…
Słabość naszej strony zaskakuje – najpierw niewybaczalne przedstawianie Erica jako Kanadyjczyka zamiast Amerykanina, potem orkiestra która chyba rzadko gra f moll
Orkiestra polskiej FN z bababolami grająca Chopina to nie jest dobry omen dla dyrektora tej instytucji a i dla Ojczyzny generalnie.
Dyspozycja melomana w danym dniu, danym przesłuchaniu jest istotnym aspektem doświadczenia muzycznego i jego jakości, nie tylko dyspozycja wykonawców.
Ten pan blondyn konferansjer konkursu jest wyśmienity, rewelacyjny. Aktor i bodaj absolwent Akademii Muzycznej, wiec bardzo dobrze przygotowany do roli.
Natomiast przedstawianie dwukrotnego finalisty konkursu z błędem co do panstwa z którego do nas przybyl wymaga współpracy co najmniej 2 osób pracujących przy konkursie a nie interesujących się nim i uszkadza fasade wielkiego swieta kultury.
Artysta przed wyjściem na scenę w najważniejszym dla niego momencie w całym roku ma pełne prawo nie myśleć ani chwili o swojej tożsamości i obywatelstwie. Podobnie wystąpienie do artystki by może przyspieszyła swoje wyjście scenę o godzinę to kochani nie ten poziom organizacyjny…
Dzisiaj szczególny dzień konkursowy dla Polaków, ponieważ wystąpią Z. Wang, Bill Yang i sam Alexewicz. Sam bo pozostali polscy pianiści odpadli; towarzystwo rodaków maja zaś finaliści z trzech krajow: Chin, Japonii i USA. USA wprowadziły do finałów dwa chińskie talenty, gdy Kanada tym razem tylko jednego (jest to sam Kevin).
Wybitniej chyba niektórzy dzisiaj zagrają niż wczoraj, ale jutro są b. potężni gracze/graczki. Kevin podobno umie zagrać wszystko a liczba symfonii które skomponował doszła już do 4. Kon ale nie czarny na plazy, walach 10-latek pierwszy raz na brzegu morza dzisiaj, galop pod blondwłosa dziewczyna.
William Yang twierdzi ze koncert f moll jest głębszy, tak to ujął.
Zitong Wang koncertuje lepiej niż wczorajsi wykonawcy
Wszyscy są zmęczeni po 3 etapach – wykonawcy, jurorzy, słuchacze i konferansjerzy. Ergo, skrócić.
Włączenie do repertuaru finałowego utworu-zagadki jak mówi profesor Tarnawska przez całe życie przez nia nierozwiązanego, dożyna zmęczonych słuchaczy.
Yang zademonstrował jury ze bez trudu udźwignie tytuł laureata 1-2 miejsca.
Piotr Alexewicz w występie jak zwykle dobrym lecz nie niosącym odpowiedzi na wielkie pytania egzystencjalne. Chociaż co ciekawe zawsze ma takie momenty w grze gdy wznosi się jakby wyżej. Stanowią one 20-25 procent całości zazwyczaj. Możliwe ze znajdzie się dla polskiego pianisty miejsce wśród laureatów, których jest sześcioro.
Yang, Kevin, Lyu i Kuwahara wydają się w tej chwili faworytami do trzech pierwszych miejsc…
W procesie formowania listy laureatów dziś wieczorem nazwisko Alexewicz stanie w szranki z piekielnie utalentowanym Li z Chin ale może obaj znajda się na laurowe liscie, przewiduje dłuższe niż 2 godziny deliberacje jury.
Stary znawca stwierdził subiektywnie ze jest podstawowy fundamentalny znak psychologiczny dzieła Chopina, mianowicie jest to muzyka zalu. Nie nostalgii, podkreślił, i nie smutku, ale zalu.
Wydaje się ze w kolosalnej dawce może indukować stany quasidepresyjne u wielu słuchaczy i stad charakterystyczny spadek energii, aktywności na forach konkursowych w miare upływu…
Pisał sam Fryderyk do przyjaciela ze koncert f moll to jest jak patrzeć nocą w niebo z księżycem bez gwiazd, i takie rzeczy bywają dziś pomijane w interpretacjach wielkich śmiałków jak Bill Young oryginał, a honorowane przez tradycjonalistów.
Bill Young zapytany o wrażenia z Warszawy odpowiedział: macie tu dużo remontów i często deszcz pada. To nie brzmi jak wypowiedz romantyka. Bill jest skomplikowany.
Nie w wypowiedziach ale w stylistyce muzycznej swych występów.
Przepiękny koncert Kevina Chena, najwyższej próby występ wyłania mistrza ostatniej fazy. Ale to tylko 1/3 całkowitych obliczeń dla wyłonienia laureatów. Zdeklasował innych wykonawców e moll.
Ogromna elegancja młodego czampiona w obu kompozycjach.
David z Gruzji najlepszy ze wszystkich w Polonezie Fantazji, imho
Zmęczenie, przesyt, i ogólnie słabsza dyspozycja melomanska, mogą prowadzić do zaniżonej oceny kreacji artystycznych, swoistego malkontenctwa w odbiorze.
Czarny kon z Gruzji zostawia wszystkich Polaków w pobitym polu…
Czuła interpretacja obu kompozycji od Kuwuhary. Kompetentna Japonka broni pozycji w czołówce konkursu!
A propos sfery tekstowej – jakże przenikliwe słowa Williama Yanga: Dużo u was remontów…
Amazonka na wałachu galopująca po pustej plazy w czasie finałów sugeruje pierwsze miejsce. lub nawet dwa, dla pianistki.
Jeszcze raz – jury nie pracuje jak meloman. Tam od nikogo nie oczekuje się dziś podania swojej kolejności kto pierwszy, kto jeszcze wśród laureatów. Ta praca została już wykonana i to liczbowo przez etapy i juror może dziś nie wiedzieć komu przez te 3 tygodnie ile w sumie punktów przydzielał i kto u niego trzecie miejsce zajął. To się po prostu odbywa inaczej niż w przypadku niejurorki.
Zważywszy ze tylko 35 proc konkursowej zasługi przypada na 4 finałowy etap, a 65 proc na trzy poprzednie – konia z rzędem melomanowi który byłby w stanie kompetentnie ocenić wyniki i nagrody, ponieważ mało takich którzy poznali wszystkie występy konkursowe kazdego z 11 pianistów.
Tym większe uznanie dla tych melomanów ktorzy trafnie przeczuli kto będzie laureatami. Na podstawie mniejszej próbki występów niż jurorzy.
Bez empatycznej dyspozycji nie dostrzeżemy istotnych różnic między procesami oceniania jury oraz słuchaczy i wyższości tych pierwszych procesów.
Trzy panie w czołówce! Eric i Kevin przed nimi! Azjaci zdominowali konkurs! Dziękuje !
Szczegółowe wyniki konkursu dziś opublikowane pokazuja ze Kevin Chen wygrał w czwartym finałowym etapie czyli jego wykonanie koncertu uzyskało najwyższa notę od 17 jurorów łącznie.
Z innych ciekawostek, Polak wszedł do finału na ostatnim 11 miejscu, natomiast młody Li z Chin na bardzo wysokim 4 lecz jego wykonanie koncertu oceniono najgorzej – gral jako pierwszy.