Jest źle, choć nie katastrofalnie
Podczas ostatniego wydania HCH w radiowej Trójce słuchaliśmy jednego z utworów zapowiadających nowy album SML. U wymknęło mi się, że ta złożona z młodych instrumentalistów supergrupa to rodzaj unowocześnionej wersji Tortoise. Tego, czym była formacja Tortoise w latach 90., kiedy chicagowska scena zasypywała podziały między wielkimi muzycznymi światami: jazzem, rockiem, elektroniką, minimal music znaną ze scen muzyki współczesnej itd. W tej chwili robi to już nie jeden, dwa czy nawet trzy, ale całe mnóstwo zespołów. Bo też nie za bardzo w ogóle jest już co zasypywać. Misja została zrealizowana.
Tymczasem formacja Tortoise dalej działa. Tyle że wydaje się cieniem samej siebie – poprzedni album The Catastrophist był złą wróżbą, ale też powstał na zamówienie miasta Chicago, które (jak to bywa) z pewnym opóźnieniem zorientowało się, co u siebie miało. Nowa, zatytułowana Touch, to już regularna produkcja, chicagowskiej skądinąd, wytwórni International Anthem. Czyli album wydany w labelu, który podjął rozwój miejscowej sceny tam, dokąd go zaprowadzili m.in. muzycy Tortoise.
Najpierw plusy. Oczywiście w miarę niezawodny jest Jeff Parker, który wnosi bardzo dużo w sferze melodii, riffów i – co ważne – stara się zaprezentować jako Parker z Tortoise, bo w innych przedsięwzięciach brzmi dziś nieco inaczej. Wieńczy solem Layered Presence, jeden z lepszych fragmentów płyty, dyskretnie prowadzi akordową grą obiecujący singlowy Oganesson. Momentami jest coś absorbującego w sekcji rytmicznej, nawet jeśli nie wychodzi gwałtownie na pierwszy plan (A Title Comes).
Minusów wciąż niestety nico więcej. Przede wszystkim brak pomysłu na formy – Works and Days ciągnie się, jak gdyby chciał rzeczywiście zaszyć w nutach znój tytułu, Vexations to mało przekonujący i momentami mało dynamiczny początek. Nawet produkcja Johna McEntire nie przekonuje do końca. Nawiązania do krautrocka (Axial Seamount) są przyjemne, ale wtórne, wejścia w elektronikę (Elka) brzmią nawet gorzej, wydają się maskować brak nowych idei, których dopływ ożywiał Tortoise przez pierwszą dekadę działalności. W konsekwencji trudno powiedzieć, jaka ta płyta jest – bo choć zespół proponował pewien gatunkowy amalgamat, to poszczególne płyty dalekie były od stylistycznego chaosu, wydawały się wypowiedziami spójnymi i bardzo uporządkowanymi. Ten jest lekkim odbiciem formy dla zespołu, ale też jedną ze słabszych pozycji w dyskografii International Anthem w ostatnich miesiącach. Zakładam, że zarówno nowe płyty Natural Information Society czy PRAED! Orchestry, jak i Rafaela Torala czy białorusko-polskiego Soyuza mogą być ciekawsze. Na pewno premierą tygodnia jest Nebraska w wersji poszerzonej o to wszystko, czego Bruce Springsteen w artystycznym geście nie chciał wydać 43 lata temu. To zresztą zabawny paradoks: jednocześnie do kin wchodzi film (zresztą niewybitny) pokazujący, jak bardzo walczył o suwerenność artystyczną wtedy, i dostajemy wielkie, czteropłytowe wydawnictwo uświadamiające nam, że tamte ideały nie bardzo się już liczą po latach.
TORTOISE Touch, International Anthem 2025
PREMIERY PŁYTOWE TYGODNIA
20.10 Éliane Radigue Asymptote Versatile (1963-64)
24.10 Minim Pogłos – Tryptyk
24.10 Ten Typ Mes Bukowski
Komentarze
Odszedł pianista kompozytor Jack DeJohnette najlepszy drummer swiata bez podziału na gatunki muzyczne w okresie mniej więcej 1977- 2007, a wiec chyba najdłużej ze wszystkich, z wykształcenia pianista, siadł do fortepianu bodaj i w trakcie fenomenalnego koncertu swojego bandu Special Edition na Jazz Jamboree 1983, nagrał cała płytę piano solo, jednak talent swój oddał innemu instrumentowi. Powiedział ze rytm jazzu to rytm ciężkiego tańczącego ciała. Powiedział to Tomaszowi Stańko z ktorym tez zagrał jak z prawie wszystkimi gwiazdami muzyki jazzowej. RIP
Silver Hollow kompozycja Jacka DeJohnette – w ytb gra osobiście na fortepianie w nagraniu studyjnym: na koncercie wyrecza go Herbie Hancock (gitara John Abercrombie lub Pat Metheny odpowiednio). Bayou Fever – długa i bardzo piękna kompozycja DeJohnette’a z mistrzem na swoim instrumencie głównym.
Bayou Fever i cała ta płyta ktora utwór otwiera to było pierwsze jazzowe nagranie jakiego ja w zyciu wysłuchałem!
To była audycja radiowa Trzy Kwadranse Jazzu taka wieczorowa, a prowadzący ja Tomasz Szachowski zaraz w następne wieczory po DeJohnecie puścił swietnie wybrane płyty Coltrane’a – Stardust, Giant Steps, Love Supreme i tak te 4 plyty dokonały wiadomo czego.
Niezwykle piękna Bayou Fever, kompozycja Jacka DeJohnette’a otwierająca album New Directions (1978) ma w sobie właśnie coś takiego co może przygwoździć uwagę słuchacza muzyki rockowej, moderując trudny niekiedy początek (i koniec) wejścia w jazz.
Pojawiło się interesujące oświadczenie Herbie Hancocka po śmierci Jacka DeJohnette (notabene, Jego nazwisko i pewne inne fakty sugerują że wywodził się z czarnych obywateli francuskiego kręgu kulturowego nie anglosaskiego, trochę takich w Ameryce również było). Herbie Hancock:
https://www.youtube.com/watch?v=nltKZVzcbRE
Thank you Jack, merci, we love You
https://www.youtube.com/watch?v=oV1bNtIK7Z8
Słuchałem DeJohnette’a – on też przesunął się w 21. wieku w kierunku minimalizmu – oraz The Necks i Hani Rani godzinami. Hipnotyzujący minimalizm o dużych walorach brzmieniowych, zdaje się nieobojętny na osiągnięcia ruchu ASMR co zwiększa przyjemność słuchacza.
Are you leaving?
Is there a better place?
I guess
– śpiewa przesympatyczna i arcyzdolna Hania Rani głosem niedalekim od tego Kate Bush. Hania powiedziała że jej nauczycielka fortepianu w szkole podstawowej miała wielki wpływ i od niej ma i tę oto lekcję: Pianista wychodząc do występu musi wiedzieć, co chce powiedzieć.
Jack DeJohnette gra na fortepianie Fazioli (wyżej 10:45).
Hania Rani widziałem na dwóch koncertach grała na fortepianie W. Hoffmana
W dzień zaduszny warto posłuchać nie tak łatwego do znalezienia koncertu grupy Special Edition Jacka DeJohnette’a dla studentów Harvard University w 1979r. To jest jazz przez największe J możliwe.
„Jack DeJohnette’s Special Edition – Live at Harvard Square MA 1979” – ytb
15;10 min koncertu Special Edition pod artystycznym kierownictwem DeJohnette’a w trakcie Leverkusen Jazz Days 1991 i lider żąda mniej światła w kraju Goethego:
https://www.youtube.com/watch?v=cGlKhqYarYw&list=RDcGlKhqYarYw&start_radio=1