Płyta dnia: JJJJJerome Ellis

To JJJJJ u JJJJJerome’a Ellisa nie wzięło się znikąd. Brzmi wprawdzie w wymowie trochę jak niezbyt elegancki dowcip o osobie z dysfunkcjami mowy, ale za to odnosi się bezpośrednio do tychże dysfunkcji, bo płyta Vesper Sparrow, kolaż saksofonowych motywów, słowa mówionego, śpiewu, organów, elektroniki i najróżniejszych, czasem całkiem znanych (jak w utworze tytułowym, gdzie pojawia się stary temat gospel) inspiracji, o tym jest. Wprawia to wszystko w konfuzję i też trudno momentami rozszyfrować zabiegi autorskie, odgadnąć, dlaczego akurat w tę stronę zaprowadziła Ellisa myśl o tym, że jąkanie czy też zacinanie się może być – jak twierdz – osobnym instrumentem muzycznym. Za to trudno się nie zakochać w uroczej nieprzewidywalności, szaleństwie tej płyty – przy tym wszystkim bardzo powściągliwej w środkach i dopracowanej brzmieniowo.       

Jeśli więc ktoś podejdzie do muzyki amerykańskiego (z korzeniami na Grenadzie i na Jamajce, ta płyta jest tego trzecim albumem) saksofonisty jako do specyficznej, wysmakowanej tapety dźwiękowej czy ciekawej formy słuchowiska, nie będzie zawiedziony. Nietrudno pewnie o komentarz, że skoro notka publikowana jest o tej porze, będzie to już raczej płyta wieczoru, albo i nocy. Wszystko się zgadza: prawdę mówiąc, nawet nie próbowałbym do tego ciekawego, niespiesznego, a momentami też dość intymnego albumu podchodzić rano lub w samo południe. 

JJJJJEROME ELLIS Vesper Sparrow, Shelter Press 2025

Reklama