Dlaczego szkoła zatrzymuje w rozwoju?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Rodzice podejrzewają, a uczeni potwierdzają, że szkoła zatrzymuje dzieci w rozwoju. Interesująco pisze o tym Bogusław Śliwerski na swoim blogu – zobacz notkę o błędach w podręcznikach i nonsensach w programach.

Uczeni badają, natomiast rodzice się martwią. Głównym tematem rozmów, jakie prowadzę z rodzicami w przedszkolu (występuję tam w roli ojca), jest poszukiwanie szkoły, która w rozwoju zatrzymuje najmniej. Co do tego, że w szkołach jest źle, zgadzają się wszyscy, szczególnie przodują w tym nauczyciele. Jak się trafi w gronie belfer z podstawówki, to przynajmniej ostrzeże, gdzie jest najgorzej.

Rodzice, którzy mają kilkoro dzieci, przekonują, że wszędzie jest podobnie. Naprawdę szkoda czasu i atłasu na szukanie czegoś lepszego. Być może rację mają uczeni, którzy twierdzą, że to wina programów. Co ma robić nauczyciel, gdy program wymaga, aby dzieci zatrzymywać w rozwoju? Czy powinien zajmować się partyzancką robotą, sabotować system i uczyć na przekór ministerialnym wymaganiom?

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Wściekły pies

Picie w Polsce to temat rzeka. Rzeka to zresztą dobra metafora. W zeszłym roku branża zarobiła 50 mld zł. A mówimy o czymś, czego wyprodukowanie kosztuje grosze – mówi Ryszard, od ponad 20 lat związany z branżą alkoholową. Sam jest alkoholikiem, ma ojca alkoholika i żonę alkoholiczkę.

Juliusz Ćwieluch

Dopóki dzieci są małe, rodzicom zależy na rozwoju, potem chodzi o wbicie ich w system. Nie szuka się szkoły, która rozwija – to było dobre dla 6-, 7-latków. Dla gimnazjalisty, a szczególnie dla licealisty potrzebna jest szkoła, która wbije młodego człowieka w system: uczyni sprawnym w zdawaniu egzaminów i przechodzeniu do następnego etapu kształcenia. W liceum już nie liczy się rozwój, tylko wyniki na maturze.

Wydaje mi się, że kształcenie powinno zaczynać się od rozwoju (przedszkole, szkoła podstawowa, gimnazjum), a kończyć się nastawieniem na wyniki (licem, studia). Z niepokojem obserwuję, że kształcenie przebiega w sposób odwrotny. Gdy dzieci chcą rozwoju, to szkoła (podstawowa, gimnazjum) nastawia się na wyniki, a gdy w końcu uczniowie, szczególnie licealiści, chcą wyników, to nagle wszyscy (media, starsze pokolenia) chcą ich rozwijać. Za późno. Teraz nie będzie już rozwoju, tylko procenty na świadectwie maturalnym. Głupio wyszło, ale trzeba chwalić uczniów właśnie za te procenty, mimo że świadczą one o dobrym wbiciu w system i zatrzymaniu w rozwoju.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj