Szkoły zagrożone?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Dyrektorzy szkół czekają na decyzję władz, czy wdrażać jakieś procedury. Na razie przekonujemy, że nie ma powodów do obaw. Jednak rodzice boją się, czy osoby, które wróciły z Włoch, nie przywiozły ze sobą koronawirusa.

Niektórzy są bliscy histerii. Jeden z rodziców przekonywał mnie, że ze względów bezpieczeństwa powinniśmy przestać podawać sobie ręce, zaopatrzyć się w maseczki, w nich prowadzić lekcje, a przede wszystkim sprawdzać stan zdrowia uczniów i chorych odsyłać do domu.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Apacze dla bogaczy

Wzmacniamy armię o kolejny amerykański symbol, śmigłowce Apacz. Pierwsze wypożyczone egzemplarze właśnie zaczynają lądować w Polsce.

Marek Świerczyński

Panikują też uczniowie. Niektórzy sprawdzają, gdzie ich koledzy i koleżanki spędzali ferie. Włochy to bardzo popularne wśród Polaków miejsce wypoczynku. W Łodzi mieliśmy ferie w drugiej połowie stycznia, więc nawet jak ktoś był wtedy we Włoszech, to przecież się nie zaraził. W znacznie gorszej sytuacji są te części kraju, gdzie ferie dopiero co się skończyły.

Frekwencja spada. Może to i dobrze. Ci, co przychodzą, zaczynają mówić o potrzebie zamknięcia szkół. O potrzebie kwarantanny dla tych, co byli we Włoszech. A przecież jeszcze nie wykryto w Polsce żadnego przypadku zarażenia. Gdyby się jakiś – odpukać w niemalowane – trafił, w szkole zaczną się dziać dziwne rzeczy. I tego właśnie obawiam się najbardziej – reakcji.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama