Gdańsk krzepi

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Nie dawałem znaku życia, ponieważ byłem z uczniami na wycieczce w Gdańsku. Całe szczęście, że była zaplanowana przed 8 kwietnia. Ale i tak trudno było znaleźć opiekunów. Nawet bardzo trudno. Nauczyciele szykują się do strajku.

Przed wyjazdem nie wychodziłem z internetu, a tam nieźle się nauczycielom dostaje. Na naszą głowę spada lawina inwektyw. Co drugie słowo to „nieroby”. Można pomyśleć, że jak zastrajkujemy, społeczeństwo da nam popalić. Dlatego do obcego miasta jechałem z duszą na ramieniu. Jak się miejscowi dowiedzą, że jesteśmy nauczycielami, pogonią nas.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Syndykat syndyków

Powstała patologia: syndycy zawyżają koszty własnego działania, wystawiają horrendalne faktury za niestworzone rzeczy, sędziowie to akceptują, a żaden państwowy urzędnik się tym nie interesuje. To kradzież pieniędzy, które należą się przede wszystkim wierzycielom.

Violetta Krasnowska

Spotkała mnie i mojego kolegę miła niespodzianka. Wszędzie otrzymywaliśmy wyrazy poparcia. Ludzie rożnych zawodów mówili, że są z nami, żebyśmy się nie dawali, nie rezygnowali ze strajku, nie pozwolili się zastraszyć itd. Żadnych inwektyw, żadnego obrażania, zero krytycznych uwag. Traktowano nas jak przedstawicieli grupy walczącej w słusznej sprawie.

Albo Gdańsk jest niezwykle gościnny, albo między światem realnym a internetem jest olbrzymia przepaść. W każdym razie wróciłem mocniejszy na duchu. Nie boję się – strajk nauczycieli to wielka sprawa.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj