Orły wylądowały nie tam, gdzie chciały

Skończyła się rekrutacja do szkół ponadpodstawowych. Kamień z serca spadł nielicznym kandydatom, którzy się dostali do wymarzonej szkoły, większość jednak jest rozczarowana.

Gdyby młodzież mogła głosować nogami, połowy szkół średnich już by w Łodzi nie było. Władze miasta nie chcą do tego dopuścić, dlatego ustalają, ile klas pierwszych może otworzyć każda placówka. Dzięki temu niechciane szkoły też mają nabór. Czasem nawet większy, gdyż dysponują większym budynkiem niż popularne licea.

Mnóstwo osób co roku dostaje się do takich liceów czy techników, w których nie chce pozostać. Inni trafiają wprawdzie do wymarzonej szkoły, ale nie do tej klasy, co chcieli. Teraz rodzice będą robili wszystko, aby przenieść dziecko tam, gdzie pragnie się znaleźć. Takie przenoszenie trwa czasem nawet dwa lata, potem ludzie odpuszczają. Jakby nie można było pozwolić dziecku uczyć się tam, gdzie chce! W końcu to jego sprawa oraz rodziców, a nie urzędników!

Reklama