Darowanemu podręcznikowi nie zagląda się…

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Darmowy podręcznik, który obiecał premier, zapewne będzie gorszy od tych, jakie oferują wydawnictwa. Gorszy, ale jednocześnie o niebo lepszy, bo przecież za darmo.

Chciwość wydawców podręczników doprowadziła, że interwencja państwa stała się koniecznością. Prawie 300 zł za niewielki zestaw broszur, zwanych szumnie podręcznikami, dla ucznia klasy pierwszej to gruba przesada. Każdy rodzic, kupując ten zestaw, czuł, że jest nabijany w butelkę i wyzyskiwany do cna. Co z tego, że wydawnictwa oferowały merytorycznie dobrą rzecz, jeśli żądały za nią nieprzyzwoicie dużo pieniędzy? Cena mercedesa też ma swoje granice.

Darmowy podręcznik (na razie tylko dla klasy pierwszej szkoły podstawowej) nie zostanie przedyskutowany z nauczycielami. Tuż przed wakacjami otrzymają oni materiał, ale nie po to, aby zgłosić zastrzeżenia i wskazać ewentualne usterki. Rząd nie będzie dyskutował, tylko narzucał. Koniec z możliwością wyboru. To może belfrów denerwować.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Syndykat syndyków

Powstała patologia: syndycy zawyżają koszty własnego działania, wystawiają horrendalne faktury za niestworzone rzeczy, sędziowie to akceptują, a żaden państwowy urzędnik się tym nie interesuje. To kradzież pieniędzy, które należą się przede wszystkim wierzycielom.

Violetta Krasnowska

Nauczyciele dostaną podręczniki wcześniej, aby mogli przez wakacje przygotować tzw. obudowę merytoryczną, czyli np. scenariusze lekcji, rozkłady materiału itp. To też nowość. Wydawnictwa przyzwyczaiły nauczycieli, że wszystko otrzymują gotowe. Teraz trzeba będzie nad podręcznikiem popracować, przykroić go do potrzeb swoich uczniów. Nie wszystkim będzie się chciało, nie każdy to potrafi, więc na inicjatywę rządu posypią się gromy. Nauczyciel też człowiek, jak może, woli się lenić.

Pracuję w liceum, więc na razie mogę leżeć do góry brzuchem. Wydawnictwa zasypują mnie ofertami podręczników i niezwykle atrakcyjną obudową merytoryczną. Moja rola ogranicza się tylko do wyboru, całą resztę przygotowują dla mnie usłużni redaktorzy. Gdybym pracował w szkole podstawowej i uczył w klasach 1-3, pewnie bym narzekał i szukał dziury w całym. Obawiam się, że dziur będzie dużo, bo w przygotowywaniu darmowych podręczników nikt nie ma doświadczenia. Błędy są więc nieuniknione. Całe szczęście, że dla maluchów to będzie pierwszy w życiu podręcznik, więc może im się spodoba.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj