Debata o niesmoleńskich wartościach

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Dzisiaj w mojej szkole odbyła się debata o wartościach. To nie była przypadkowa data, chociaż uczniowie zachowywali się tak, jakby chodziło nam o dowolne wartości, a nie o smoleńskie.

Jak tylko zapowiedzieliśmy debatę (plakat tutaj) w rocznicę katastrofy smoleńskiej, do liceum spłynęły gratulacje, że nareszcie zaczynamy stawiać na wartości. Na właściwe wartości, bo przecież wcześniej to różnie z nami było. Podobno uchodzimy w mieście za szkołę lewicową, dobrze więc, że chcemy to zmienić. Najwyższy czas.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Niepoczytalni?

Stan umysłu Mieszka R., sprawcy okrutnego zabójstwa na UW, może być zupełnie inny, niż wskazują wycinkowe relacje internetowych serwisów. Przy okazji pojawiło się pytanie, gdzie przebiega granica poczytalności sprawcy, od czego zależy kara za zbrodniczy czyn.

Joanna Cieśla

Zadzwoniłem do paru znajomych z pytaniami, jak postrzegają moje liceum. Koledzy wyrazili to jeszcze dosadniej: „Komuchy. Ale podobno skręcacie na prawo”. To źle czy dobrze? W Łodzi nawet Dariusz Joński, najbardziej rozpoznawalna twarz SLD, opuszcza lewicę (zob. info), to dlaczego my mamy stać w miejscu? Dyrekcja wymyśliła więc debatę, która byłaby dobrym krokiem w przyszłość.

Jest jednak problem z młodzieżą. Otóż uczniowie jakoś nie wyczuwali, że chodzi o wartości smoleńskie, tylko gadali, co im ślina na język przyniosła. Bardzo mądrze, nie przeczę, ale nie było w tym ni krzty ducha narodowego. Obawiam się, że dyrekcja i kadra mogą sobie skręcać na prawo, mogą nawet zawracać historię kijem i tworzyć ją od nowa, ale młodzież za nami nie pójdzie. Dzisiaj nasi uczniowie dobitnie pokazali, że stawiają na miłość, przyjaźń, samorealizację, wolność i coś tam jeszcze, ale wartości smoleńskich nie pozwolą sobie wciskać.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj