Samotność podstawówek

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Gimnazja miały złą opinię, ponieważ zostawiono je same z problemami. Zero wsparcia z zewnątrz, za to mnóstwo kontroli. Problemy zamiatano więc pod dywan. Podobnie może być z podstawówkami. Dostały masę nowych zadań i zapowiedź licznych wizyt urzędników. A co z pomocą?

Zamiatanie pod dywan i udawanie, że u nas problemów nie ma, nigdy nie wychodzi na dobre. Mieliśmy więc w gimnazjach tragedie, o jakich wcześniej nikomu się nie śniło. A wszystko przez brak pomocy psychologicznej, pedagogicznej czy zwykłej ludzkiej ręki, którą urzędnicy odpowiedzialni za oświatę powinni wyciągnąć do tych szkół. Zamiast tego straszono je skutkami kontroli.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Nieźle ubezpieczeni

Raporty Biura Bezpieczeństwa PZU na temat doradców stały się podstawą złożenia zawiadomień do prokuratury. Zawierają jeden wspólny wniosek: „Brak jakichkolwiek dowodów na wykonywane działania, zadań czy świadczonej pracy na rzecz PZU SA”. Czy ktoś to rozliczy?

Anna Dąbrowska, Violetta Krasnowska

Dzisiejsze podstawówki to nie są wczorajsze podstawówki. Dodanie klas siódmych zaburzyło system i stworzyło nowe problemy, których jeszcze nie widzimy, bo są w zarodku. Znowu jednak szkoły żyją w strachu przed urzędnikami, którzy w każdej chwili mogą wpaść i sprawdzić, czy reformowanie przebiega zgodnie z wytycznymi. A co z pomocą?

Jestem pewien, że tragedie się powtórzą. Podstawówki okażą się gorsze od gimnazjów. Dla opozycji będzie to dowód, że reforma PiS-u jest zła. Dla rządu – że lewicowi dyrektorzy i nauczyciele są nieudolni, więc trzeba dekomunizować bardziej i głębiej. Że tak będzie, widać choćby po tym, jak zareagowano na brak podręczników dla siódmoklasistów. Kto winny? Nie my, tylko oni. Słuchałem, jak kurator obwiniał dyrektorów szkół, a dyrektorzy MEN, bo podstawy programowe nie nadeszły na czas. Zapowiada się piękny spektakl w przerzucaniu piłeczki i całkiem brzydkie kłopoty.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama