Nowi nauczyciele w środku roku

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Uczniowie narzekają na nauczycieli, którzy przychodzą do szkoły w środku roku. Przychodzą i wprowadzają swoje porządki, zupełnie nie licząc się z tym, co było wcześniej.

W zeszłym roku podobny problem wystąpił w moim liceum. Nowy nauczyciel zakomunikował w środku zimy, że zupełnie go nie obchodzi, jakie oceny mieli uczniowie do tej pory. Teraz wszystko zaczyna się od nowa. Niejako unieważnił dotychczasowe wyniki i kazał starać się, jakby właśnie był początek roku szkolnego. Zyskali ci, co mieli jedynki, straciły osoby z piątkami i szóstkami. Niektórym przestało na czymkolwiek zależeć.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Niepoczytalni?

Stan umysłu Mieszka R., sprawcy okrutnego zabójstwa na UW, może być zupełnie inny, niż wskazują wycinkowe relacje internetowych serwisów. Przy okazji pojawiło się pytanie, gdzie przebiega granica poczytalności sprawcy, od czego zależy kara za zbrodniczy czyn.

Joanna Cieśla

Obecnie wiele szkół dotknęła plaga zatrudniania nauczycieli w ciągu roku. Nowi często zerują dzieciom konto i każą zaczynać od nowa. Ma to rzekomo motywować najsłabszych. W rzeczywistości uczy dzieci, że nic nie jest pewne, podkreśla znaczenie władzy (teraz ja rządzę i ustalam zasady) oraz podważa zaufanie do instytucji (statut szkoły nie przewiduje unieważnienia ocen z powodu zmiany nauczyciela).

Gdy słyszę o takich praktykach, zaczynam podejrzewać, że zatrudniani w środku roku nauczyciele nie mają przygotowania pedagogicznego albo o nim zapomnieli. Gdyby mieli pojęcie o psychice dziecka, nie unieważnialiby tego, co dzieci osiągnęły pod kierunkiem poprzednika. Ale nic, to są fakty i trzeba sobie z nimi poradzić. Moim zdaniem, tacy nauczyciele uczą życia. Może władza podobnie potraktuje wszystkich obywateli: unieważni kredyty i lokaty i każe wszystkim zaczynać ze stanem zero na koncie. Byłoby pięknie, a nawet wspaniale.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj