Kacowe po wycieczce

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Prawie nikt nie przyszedł w piątek do szkoły po czterodniowej wycieczce. Też miałem ochotę wziąć dzień urlopu, ale zostałem zaproszony, aby zdać sprawozdanie. O czym tu gadać? Przecież było jak zawsze.

Jak wycieczka była zła, wtedy jest dużo do opowiadania. A jak dobra, to właściwie nie ma się nic do powiedzenia. Człowiek ledwo żyje, na rzęsach przyszedł do pracy. Gdybym był uczniem, nie przyszedłbym wcale.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Sosnowica: gmina w pigułce. Milionowe inwestycje, tajemnice, układy. „Wstyd, po prostu wstyd”

Na przykładzie niewielkiej Sosnowicy i kontrowersji, w które miesza ją obecny wójt, jak w soczewce widać gminne układy – w tym z przedsiębiorstwami założonymi przez rodzinę posła PiS.

Norbert Frątczak, Katarzyna Kaczorowska

Wycieczka jest dobra, jeśli wszystkie problemy uda się rozwiązać przed powrotem do domu. Oczywiście, wszystko w rękach wychowawców. Nie znoszę koleżanek i kolegów, którzy po powrocie zwołują radę pedagogiczną i żądają pomocy przy praniu własnych brudów. A nie mogli wyprać wszystkiego przed zakończeniem imprezy?

A zatem wycieczka się skończyła. Była idealna. Kto się pobrudził, został wyprany na miejscu, aby plamy się nie utrwaliły. Wróciliśmy więc czyści, pachnący i piękni. Dyrekcję trochę zaniepokoiła niska frekwencja następnego dnia. No cóż, młodzież teraz strasznie słabowita. Do korzystania z atrakcji pierwsza, ale kompletnie nieświadoma, jakie mogą być tego skutki. Mam nadzieję, że do poniedziałku każdy odzyska formę.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj