Kto Braunowi zabroni?

I co z tego, że kard. Grzegorz Ryś przypomniał, że antysemityzm to zło i grzech? Prowokator Grzegorz Braun nadal będzie witał się z antysemitami jakże polskim i katolickim pozdrowieniem „szczęść Boże!” i żaden ksiądz ani biskup mu tego nie zabroni. Taka jest dziś kondycja moralna skrajnej prawicy i jej orędowników w Kościele.

Braun przekroczył ostatnią granicę, gdy w prawicowym Radiu Wnet powiedział, że komory gazowe w Auschwitz to fake. Chora myśl prowokatora jest taka: skoro komory to fake, to nie palono zagazowanych, a więc nie było masowej przemysłowej zagłady więźniów hitlerowskiego lagru.

Braun idzie tropem negacjonistów takich jak Brytyjczyk David Irving, którzy od lat usiłują dowodzić, że Holokaustu nie było. Powtarza też publicystyczną tezę Normana Finkelsteina, Amerykanina żydowskiego podchodzenia, o „przedsiębiorstwie Holokaust”. Nie jest on negacjonistą jak Irving i jemu podobni, lecz kontestatorem żydowskiego establishmentu w USA, któremu zarzuca dorabianie się na cierpieniu ofiar ludobójstwa i empatii względem nich w powojennym świecie zachodnim. Koncept „przemysłu Holokaust” powtarzają w Polsce antysemici polityczni i kościelni chętniej niż tezę negacjonistów, że Auschwitz i inne miejsca zagłady Żydów to wymysł proizraelskiej propagandy.

Bo jakże akurat w Polsce można by takie tezy głosić? Skąd mieliby się wziąć Polacy zaszczycani drzewkiem sprawiedliwych wśród narodów świata, skoro Żydom nic złego pod niemiecką okupacją się nie działo? A jednak ze zgrozą patrzyliśmy, że owszem, w Polsce też tak nikczemne, „antyludzkie i antychrześcijańskie” (słowa kard. Rysia) chwyty są możliwe. I to na prestiżowym szczeblu demokratycznie wybranych deputowanych do parlamentu.

Co równie szokujące, można tymi chwytami i performansami grać w polityce i ugrywać setki tysięcy głosów w wyborach. Braun świadomie i na zimno zbudował się politycznie na antysemityzmie. Seria jego performerskich prowokacji wywołała słuszne oburzenie i potępienie. Nawet w PiS (Kaczyński, Szydło). Nie domyślam się, kogo miał na myśli Kaczyński, mówiąc z jakiejś zagranicznej inspiracji wybryków Brauna, może chodziło mu o Niemców, bo raczej nie o Rosjan?

Ale wśród polskich antysemitów wywołała zachwyt. Można już być bezwstydnie antysemitą. Antysemici mogą mieć swego kandydata na prezydenta Polski, występującego na równych prawach z innymi pretendentami.

Taki komunikat wychodzi dziś z Polski, miejsca ludobójczej kaźni 3 mln polskich Żydów: antysemityzm w Polsce ma się dobrze, odium zostało publicznie zdjęte, skoro jawny antysemita może być kandydatem na prezydenta Polski.

Wizerunkowe i społeczne tego skutki są opłakane i dewastujące. Społeczeństwo widzi, że państwo nie reaguje szybko i stanowczo na ewidentne łamanie prawa. Antysemici czują się więc bezpieczni. Szczególnie bezczelny jest ich argument, że tu chodzi nie o antysemityzm, tylko o wolność słowa. Nie, w Polsce prawo wyraźnie zabrania szerzenia kłamstw (negowanie Holokaustu) i nienawiści. Mamy gotowe rzetelne, niezideologizowane podręczniki szkolne o Holokauście (np. R. Szuchty i P. Trojańskiego), o społeczeństwie obywatelskim, etyce (np. M. Środy).

Walka z antysemityzmem i rasistowskim, wyższościowym, wykluczającym nacjonalizmem powinna zaczynać się w domu rodzinnym, a w demokracji najpóźniej w szkole publicznej, potem jest za późno. Niestety, kariera Brauna, zbudowana na negacji i prowokacjach, pokazuje, że te zasoby nie zostały uruchomione i wykorzystane tak, by nie doszło do obecnej recydywy antysemityzmu w polityce polskiej.

Naiwnie wierząc, że pewnych granic w demokracji nikt nie przekroczy, obserwujemy ich coraz intensywniejsze przekraczanie. Wrogowie demokracji jednoczą się przeciwko demokracji i otwartemu społeczeństwu jak w ponurych latach 30., epoce Hitlera, Mussoliniego i Stalina.

Prawda historyczna to nie jest kwestia opinii, tylko zweryfikowanych faktów. W Europie podważanie prawdy o zagładzie europejskich Żydów uważane jest za ciężkie nadużycie wolności słowa. Bywa karane więzieniem (przypadek Irvinga). Europa ma znacznie mniejszą tolerancję na kłamstwo i nienawiść niż USA. I to z Ameryki przychodzi do nas ta tolerancja, chętnie podawana jako wzór na polskiej prawicy. Braun tej brzytwy się chwyta. Od takiej amerykanizacji broń nas Boże.

Reklama