Rekonstrukcja i do przodu
Najlepszym rzecznikiem rządu Tuska jest Tusk. Potwierdził to swoją prezentacją kandydatów na ministrów wplecioną w opowieść o planach i celach rządu demokratycznego na resztę kadencji. Opowieść adresowaną przede wszystkim do demokratycznego elektoratu, którego część wciąż jest w traumie po mniemanym zwycięstwie Nawrockiego: czas zakończyć żałobę. Ale adresowaną też do ekipy kleconej na Krakowskim Przedmieściu i do prezesa na Nowogrodzkiej: jesteśmy silniejsi i bardziej gotowi do walki, niż wam się wydaje.
A czy Tusk jest także najlepszym premierem demokratycznym na czas kryzysu demokracji? Jak na dziś wciąż nie ma go kim zastąpić. Nominacja Sikorskiego na wicepremiera to politycznie najważniejsza decyzja Tuska. Nie oznacza jednak, że jesienią – kiedy być może będą kolejne zmiany w rządzie – Tusk poda się do dymisji, a szefem rządu zostanie Sikorski.
Tusk wie dobrze, że dymisja w połowie kadencji byłaby odebrana przez opozycję jako kapitulacja, przyznanie się do niezdolności kierowania państwem, a przez elektorat demokratyczny jako ogłoszenie alarmu. Tusk ma poprowadzić swoich „komandosów” przez resztę kadencji do wygranej za dwa lata. Reakcje prawicy na nominacje Sikorskiego i Waldemara Żurka wskazują, że Kaczyński się ich obawia. I bardzo dobrze. Niech razem z Nawrockim poczuje, że rozpuszczane przez PiS wieści o agonii rządu i koalicji są fejkami.
Co do personaliów: jestem zadowolony. Szczególnie z kandydatki na szefową resortu kultury. Jako dziennikarzowi leży mi na sercu reforma mediów publicznych przywracająca im charakter publiczny. „Superresort” ministra Domańskiego wywoła dyskusję wśród ekonomistów i praktyków biznesu, bo jest pomysłem bezprecedensowym i ryzykownym, ale nie jestem ani ekonomistą, ani przedsiębiorcą, lecz jedynie konsumentem, więc chętnie dyskusji się przyjrzę.
Natomiast stworzenie ministerstwa „kontrolingu”, superwizora pracy kolegów i koleżanek zasiadających w rządzie, odbieram jako pogrożenie palcem przez premiera jego podwładnym. Też będę się przyglądał ministrowi Berkowi. Z sędzią Żurkiem spotykałem się jako dziennikarz, znam historię jego nękania za władzy pisowskiej. Nie będzie mścicielem, choć to na nim się mścili ziobryści za nieugiętą postawę w obronie niezależności sędziowskiej.
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że pewna koncentracja władzy w formie centrów w ramach rządu ma sens w warunkach, w jakich on działa. Nie są one typowe ani normalne. Rząd demokratyczny ma przeciw sobie autorytarną prawicę, faszystowskie bojówki na ulicach i granicy zachodniej, a wkrótce będzie go nękał „gabinet cieni” montowany wokół Nawrockiego. Opozycja pisowska i konfederacka to nie jest opozycja w rodzaju brytyjskiego parlamentaryzmu, która koryguje, krytykuje, ale nie kwestionuje mandatu rządzących do rządzenia.
W Polsce mamy opozycję nie racjonalnie krytyczną, ale konfrontacyjną, wręcz wrogą. Hodowani do walki z demokratycznym rządem faszyści grożą Tuskowi – szefowi rządu! – więzieniem. Wzmożenie prawicowe i smród faszyzmu na ulicach wymagają wzmocnienia resortu spraw wewnętrznych i koordynacji służb specjalnych, więc życzę powodzenia ministrom Kierwińskiemu i Siemoniakowi. Jestem za siłowniami jądrowymi, więc życzę powodzenia ministrowi Motyce.
Pamiętam przy tym wszystkim o kontekście międzynarodowym. W środę sam premier znów mówił o czasie „przedwojennym”, w którym niestety żyjemy. Jest czymś przerażającym, że w takim czasie atakuje się od wewnątrz, przez polskie ugrupowania polityczne, Kościół i powolne im media, polski rząd, powołany przez partie demokratyczne z poparciem polskich wyborców. Jak oni się nie wstydzą pouczać nas o patriotyzmie, Bogu i honorze.
Komentarze
Jak oni się nie wstydzą pouczać nas o patriotyzmie, Bogu i honorze.
Przecież oni niczego się nie wstydzą… oni podnieśli do rangi cnoty pedagogiki bezwstydu i przemocy w imię ich boga, a honor mają w kaczej dupie.
Ich metodą jest populizm i internacjonalizm antyeuropejski zgodny z współczesną doktryną bolszewicką.
Onych celem jest katofaszyzm podległy wschodnim zbrodniarzom.
Bolszewicka doktryna ewoluowała w ramach współczesnego putinizmu — pokazując, że choć formy się zmieniają, pewne mechanizmy władzy pozostają zaskakująco trwałe.
Bolszewizm: fundamenty ideologiczne
– Rewolucyjna zmiana ustroju: bolszewizm, stworzony przez Lenina, zakładał obalenie istniejącego porządku i budowę państwa opartego na dyktaturze proletariatu.
– Centralizm demokratyczny: Partia miała pełnię władzy, a społeczeństwo było podporządkowane jej decyzjom.
– Totalitaryzm: Ideologia partii-awangardy doprowadziła do hegemonii jednej siły politycznej, eliminując pluralizm.
Putinizm: współczesna reinterpretacja
– Autorytaryzm z głębokimi strukturami: Władza opiera się na nieformalnych relacjach patron–klient, korupcji, nepotyzmie i podporządkowaniu państwa interesom nowych elit „ludowych”.
– Silna rola „siłowików”: Funkcjonariusze służb specjalnych i wojska kontrolują kluczowe obszary życia publicznego.
– Imperialna narracja: Putin odwołuje się do idei „Rosyjskiego Świata” i historycznej jedności z Ukrainą i Białorusią, co przypomina bolszewicką wizję misji dziejowej Rosji.
Bolszewizm vsputinizm
Element ideologii: bolszewizm | putinizm
Władza centralna: partia komunistyczna | prezydent i elity siłowe
Kontrola społeczeństwa: dyktatura proletariatu | autorytaryzm z elementami populizmu
Represje i propaganda: Cenzura, terror, kult jednostki | Represje polityczne, kontrola mediów
Misja dziejowa: rewolucja światowa | odbudowa imperium i „Rosyjskiego Świata”
Energia jądrową jest droga i „brudna“. Droga w budowie i jeszcze droższa w likwidacji. Brudna, bo nie ma bezpiecznych możliwości składowania odpadów radioaktywnych; prezent na setki pokoleń.
@saldo
No proszę, a Zandberg jest za.
Gdy rząd staje się niepopularny, zdarza się, że przedstawiciele tej klasy, której okazywał on względy i przez to stracił popularność, nad przywileje jakie on im zapewnia, przedkładają wyrzekanie nań razem ze wszystkimi (Alexis Tocqueville].
Duch prawa ginie w konfrontacji z ludźmi, którzy nie mają w sobie poczucia wolności.
Minister Bodnar obejmując stanowisko, nie potrafił wyjść z roli Rzecznika Praw Obywatelskich.
To co w sprzyjających warunkach byłoby wielką zaletą, w konfrontacji z antysystemem prawnym oraz elektoratem ukształtowanym w zamordystycznym poddaństwie doprowadziło go do porażki.
Minister Żurek nie może ulec presji natychmiastowej otwartej walki z politycznymi przeciwnikami,
Jako fachowiec powinien zacząć od precyzyjnch, wręcz chirurgicznych, cięć personalnych oraz medialnego nagłośnienia skali zniszczenia systemu prawnego państwa.
Dopiero dysponując sprawną ekipą może uderzyć z całą siłą , koncentrując się w pierwszej kolejności na pospolitym złodziejstwie, a dopiero w drugiej na łamaniu konstytucji. Takie działanie mocniej oddziaływuje na wyobraźnię, poza tym należy wykorzystać pracę jaką wkonała NIK.
Zandberg niskie czółko jak grał w ch… tak dalej gra w ch. a przecież nie musi…
„Varga ogląda, jak Zandberg gra w „Dark Souls”. „Siedzi rozwalony na kanapie i niewyraźnie bulgocze”
…stare, ale jare … 8 lutego 2025
„Pośród moich chorobliwych fantazji jest i ta, w której wyobrażam sobie w drugiej turze wyborów prezydenckich starcie Sławomira Menztena z Adrianem Zandbergiem. Jak wiadomo, fantazje tym się różnią od rzeczywistości, że sprawiają perwersyjną frajdę, ale za nic nie chcemy, żeby się spełniły.
Ponieważ jednak pielęgnuję swoje dziwactwa i lubię ludzi skazanych na nieuchronną klęskę, to zająłem się skrupulatnym śledzeniem kampanii Zandberga. Nie jest to dużo roboty, bowiem kandydat nie przygniata wyborców swoją nadobecnością. Ze złotego chłopca polskiej polityki zamienił się w politycznego „piwniczaka”, który wypełza czasami ze swej nory, ale najchętniej alienuje się od świata. I wtedy może wreszcie zająć się tym, co lubi naprawdę – grami komputerowymi i jedzeniem pizzy.
Partia Razem, która od lat dokonuje powolnego, acz konsekwentnego harakiri, ostatnio zaczęła żebrać o wsparcie i ogłosiła zrzutkę na kampanię prezydencką Zandberga. Jak się domyślam, chodzi o finansowe wsparcie ze strony wykluczonych, bezrobotnych i prekariatu na śmieciówkach. Skąd ich wyborcy wezmą kasę na kampanię Adriana, nie mam pojęcia, ale podoba mi się ta desperacka bezczelność. Jeszcze bardziej podoba mi się hasło zachęcające do dokonywania przelewów: „Dzięki takim osobom jak Ty możemy dotrzeć z naszym przekazem do jeszcze większej liczby ludzi”. Jeszcze większej? Matko Boska, jak to jeszcze większej? A ja myślałem, że już dotarli do wszystkich.
Tymczasem gdy prekariat zrzuca się na partię Razem, Adrian Zandberg gra w „Dark Souls”, co relacjonuje na swoim kanale na YouTube rzeczone Razem. Mnie to rozczula, bo czuję sympatię do ludzi, którzy dopieszczają swoje wewnętrzne dziecko. I którzy jak dzieci cieszą się, gdy mogą się pobawić, zdjąwszy wreszcie kostium poważnych, dorosłych i odpowiedzialnych. Któż z nas nie chciałby oddać się niezobowiązującej, choćby najbardziej infantylnej rozrywce? A Zandberg już nie musi udawać dorosłego mężczyzny – potwornie zazdroszczę.
„Dark Souls” polega na – jak się dowiaduję – „przemierzaniu lokacji, walce z przeciwnikami i poszukiwaniu różnorakich przedmiotów”. Poza tym gracz może zdobywać tytułowe dusze, a więc chyba zwolenników, czyli elektorat. Rozumiem, że jest to gra stworzona dla partii, która nie ma ani żadnych przedmiotów, czyli pieniędzy, ani żadnych dusz – czyli członków i zwolenników.
Prześledziłem całą relację z rozgrywki Zandberga w „Dark Souls”, co trwało dwie i pół godziny, a i tak musiałem czasami cofać, żeby zrozumieć, o co chodzi; Zandbergowi ewidentnie przydałby się logopeda. Ja to jednak szanuję – w świecie postpolityki, gdzie każdy kandydat musi być piękny, sprawny fizycznie i umieć się wysłowić, Zandberg nie kokietuje: siedzi rozwalony na kanapie i niewyraźnie bulgocze.
Na ekranie postać, w którą wciela się Zandberg, ma hełm, okrągłą tarczę i obosieczny topór, którym rozwala głowy wrogom, pokonując kolejne komnaty, piwnice i dziedzińce ponurego zamczyska. Jest to oczywiście metaforyczne masakrowanie przeciwników politycznych, zresztą wyjątkowo brzydkich. Zandberg wali toporem w potwory, kryje się za tarczą, gdy jakieś monstrum wali w niego jeszcze większym toporem, a przy okazji mówi, że trzeba obalić obecny rząd, skoro nic nie zrobił w kwestii śmieciówek i tak zabetonował system, że wciąż opłaca się zatrudniać na takich umowach. I nagle się reflektuje: „Gdzie jest ten pies? On nadal żyje, czy go zabiłem?”. I faktycznie – Zandberg właśnie walczył z potwornym psem, ale pojawiły się też dwa szkielety z wielkimi siekierami i zatłukły Zandberga. Czego kandydat na prezydenta chyba nie zauważył, bo kontynuował, że trzeba wzmocnić Państwową Inspekcję Pracy.
Ale tak to jest w grze komputerowej – można zginąć, a później mieć kolejne życia. Postać Zandberga zmartwychwstaje i znowu macha toporem. Co zaczyna robić się nudne. „No dobra, idę po pizzę” – mówi Zandberg i znika z ekranu, więc grać za niego muszą koledzy z partii. Z offu dało się słyszeć głośne mamlanie, najwyraźniej kandydat na prezydenta pochłaniał pizzę hawajską, ale w końcu wrócił na kanapę. Ewidentnie zjedzenie pizzy osłabiło Zandberga, bo zaraz po powrocie do gry jego postać została zabita przez wielkiego rycerza w lśniącej zbroi.
Co prawda Zandberg średnio sobie radził w tej grze, ale miał obok kolegę z Rady Krajowej Razem, który mu doradzał, gdy szef pytał: „Co ja mam tu zrobić?”. Zandberg był nieco zagubiony, ale bardzo się starał i to trzeba docenić. „Co ja tu zrobiłem? Odpoczywam, aha, dobrze”. No jasne, że dobrze. Jak człowiek się napracuje na kanapie, to musi odpocząć. Zwłaszcza że Zandberg mówi, że ostatnio był nawet na Opolszczyźnie, ale teraz „zjechał do bazy”. Opolszczyzna! Wyobrażacie sobie, jak daleko musi jechać lewicowy kandydat na prezydenta, by spotkać się z wyborcami? Nic dziwnego, że później trzeba wziąć wolne i odpocząć. Większość kariery politycznej Zandberga to jest zasłużone odpoczywanie.
Nagle pomocnik z partii, widząc, że w grze robi się niebezpiecznie dla postaci odgrywanej przez Zandberga, ostrzega szefa: „Ja bym teraz na twoim miejscu sp***jak najszybciej”. I Zandberg sp***. Ale potem wraca i znów walczy z potworami, a jego przyboczny chichra się nerwowo. Szczególnie nerwowo zrobiło się, gdy postać Zandberga została zabita przez czarnego smoka. Chłopcy zawołali, że to był minister Krzysztof Paszyk z PSL, który, jak powiedział Zandberg: „Nie robi nic innego, tylko chce zniszczyć wasze życie”. Po tym zdaniu histerycznemu chichraniu się chłopców nie było końca. Zwłaszcza że wkrótce Zandberg znów się odrodził i zabił ministra Paszyka.
Przestałem już liczyć, ile monstrów zaciukał, a ile razy sam został zabity. Zandbergowi tak się świat wirtualny zlał z realnym, że zabijanie i umieranie w „Dark Souls” przekłada na rzeczywistą politykę: „Partię Razem regularnie składają do grobu, a potem okazuje się, że się budzimy i znowu jesteśmy, trochę silniejsi niż wcześniej. Do umierania jesteśmy przyzwyczajeni”.
Nie dziwię się, że Zandberg woli siedzieć na kanapie z joystickiem i pożerać pizzę, niż urządzać konwencje partyjne, bo – jak przyznał – zdarzało się, że kiedy na konwencji miał słuchawkę w uchu, to dźwięk mu wracał i niszczył mózg. Nie mam pojęcia, jak bardzo zdewastowany jest mózg Zandberga, ale pochylam się z troską. Uszkodzenia mózgu mogą być poważne, skoro Zandberg na pytanie współgracza o możliwość zdobycia 5 proc. w wyborach prezydenckich odpowiada: „Dlaczego 5 proc.? Walczymy o drugą turę!”.
Przypominam, że w gry komputerowe grał także Sławomir Mentzen, najchętniej w „Starcrafta”. W tej grze, jak sam przyznawał, „likwidował inne rasy” i stąd nazwano go faszystą. Dlatego przestrzegał z typową dla siebie wyrafinowaną ironią: „Uważajcie, w co gracie”. Nie wiem, czy Zandberg uważa, w co gra, mam natomiast pomysł na sprawienie, by kampania wyborcza nabrała kolorów. Niech kandydaci ścierają się w dyscyplinach, w których są choć trochę kompetentni, czyli w przypadku Mentzena i Zandberga w pojedynku na zabijanie komputerowych potworów. A poważne kwestie gospodarcze i polityczne niech zostawią dorosłym”.
nie ma bezpiecznych możliwości składowania odpadów radioaktywnych
Tysiące kilometrów chodników górniczych w zamkniętych/zamykanych kopalniach węgla kamiennego głęboko pod ziemią. Które i tak trzeba wypełnić piaskiem lub innym materiałem podsadzkowym.
@Saldo
Jasne, przekonaj więc ludzkość, żeby przestała robić wszystko „na prąd”.
Rosnące uzależnienie od prądu przy jednoczesnym braku pewności jego dostarczania (wszędzie awarie) do niczego dobrego nie doprowadzi.
Saldo mortale
Na swiecie buduje sie mnostwo elektrowni jadrowych i jakos sie oplaca, no ale wszedzie glupki.
Z ta energia to jeszcze bedzie niezly dramat. W zasadzie tylko gazowa jest w miare czysta i sterowalna (z bolem ale mozna zmieniac output). Panele sloneczne – zbliza sie koniec okresu uzywalnosci tych pierwszych i nikt nie wie co z nimi robic. Utylizacja jest straszliwie droga i energochlonna. Pewnie powiecie: ten 1958 nic nie wie a napewno sa metody, bo przeciez to nonsens gdyby nie bylo. No wiec tak, sa metody, a wlasciwie jedna – kopac duzy dol, tam te panale i ladnie zasypac. Ale ten problem to wybuchnie za kilka lat.
A jezeli o ta gazowa chodzi, to jak sie z Rosja nic nie zmieni to Donald niedlugo taka cene przywali ze szczeki opadna. Ale jak sie wojna NA Ukrainie skonczy to Niemcy stwierdza ze Putin nie jest taki brzydki.
Szanowni Państwo; wczoraj oglądałem wypowiedzi Ziobry na Komisji sejmowej, która ma sporządzić wniosek do sejmu o doprowadzenie Ziobry na przesłuchanie. I na tejże komisji Ziobro oświadczył pani Sroce, że ona łamie prawo i za to ją spotka surowa kara.
Historia się powtarza…pooglądałem (dla wspomnienia) Klossa, odcinek :”Wielka wsypa”, gdzie Cz. Wołłejko, jako sturbannfuhrer wydaje polecenia ,jak należy niszczyć i likwidować bandyckie odziały, bo one przecież łamią prawo. Czy partyzanci łamali prawo? oczywiście, że łamali prawo ustanowione przez Rzeszę. I w świetle tego niemieckiego prawa byli bandytami. Czym więc różni się formalne podejście Ziobry i tamtego sturbannfuhrera co do łamania’ prawa? Niczym. Czym więc różni się Ziobro ze swoją mentalnością od tamtego powieściowego sturbannfuhrera?
@babilas
24 lipca 2025
9:26
Kto nie ma wiedzy, ten ma „genialne” rozwiazana 🙁
@Gostek Przelotem
24 lipca 2025
10:30
Prad z atomu jest najdrozszy na swiecie. No ale kto bogatemu zabroni 🙁
https://en.wikipedia.org/wiki/Levelized_cost_of_electricity#/media/File:Electricity_costs_in_dollars_according_to_data_from_Lazard.png
1958 zanim będziesz kontynuował swoje atomowe dywagacje, przyjmij do wiadomości, ze UE ciągle aktualnie importuje gaz i ropę z Rosji, co Ty na to? Poza tym zafunduj szklankę wody francuskim elektrowniom atomowym. W ubiegłym roku nieatomowe Niemcy eksportowały prąd ze źródeł odnawialnych do Francji. Tam zabrakło bowiem wody do chłodzenia tychże. Jeśli wiesz jak utylizować odpady z elektrowni atomowych to otrzymasz Nobla lub paczkę odpadów atomowych do domu z Colissimo.
Śmieszne, bo to co wie Babilas, tego nie wiedza fachowcy pracujący przy likwidacji elektrowni i utylizacji odpadów radioaktywnych, Babilas nie wie co to sa tąpnięcia etc. Nie wie, ze chodzi o tysiące lat przedziałów czasowych. Nie wie, ze lepsze są chodniki po kopalniach soli. Niestety bez gwarancji. Rada dla Babilasa; niezbędna jest wycieczka do biblioteki i liczenie kosztów po sensownej lekturze. Sąsiedzi produkują już dzisiaj 47% energii odnawialnej. Problemem nie jest jednak prąd, lecz brak lub ceny gazu. Dlaczego?
Znowu mamy nowy rząd, powiedział prezydent Andrzej Duda. Nie minął się z faktem po zaprzysiężeniu rządu.
Premier Donald Tusk oświadczył, że dzisiejszy dzień jest najlepszym w relacjach z odchodzącym prezydentem.
Przed chwilą minister finansów w nowym rządzie rozmawiał z dziennikarką. Budżet będzie realizowany w miarę możliwości sfinansowania zadań. W przyszłym roku nie będzie zwolnienia z podatku kwoty 60 tys. zł.
Zapowiada się trudna współpraca nowego prezydenta z rządem. O ile projekt ustawy medialnej może się dotrze, to już inne pomysły Karola Nawrockiego mogłyby rozwalić przyszloroczny budżet.
Coraz częściej wypowiada się Jarosław Kaczyński co też dobrze nie wróży.
Jutro ma mieć miejsce wspólne zdjęcie członków rządu zapowiedziane przez premiera, ale mamy niespodziankę bo dzisiaj Andrzej Duda ustawił się do wspólnego zdjęcia z nowym rządem, któremu życzył powodzenia.
Podobno nowy amerykański ambasador w Polsce jest nam przychylny.
@babilas
24 lipca 2025
9:26
Co z oczu to i z głowy?
Przed budową elektrowni jądrowej w Żarnowcu były już genialne pomysły na składowanie radioaktywnych odpadów w poniemieckich umocnieniach i fortyfikacjach Łuku Odry-Warty w okolicach Międzyrzecza.
Składowanie odpadów to wielki problem energetyki jądrowej, zwłaszcza od czasu, kiedy zabronione jest ich zatapianie w morzach i oceanach. Zanim ten zakaz powstał zatopiono ich ogromne ilości i teraz znajdowane są na przykład na dnie Morza Północnego tysiące beczek z radioaktywną zawartością pochodzącą z elektrowni atomowych Francji i Wielkiej Brytanii. Wiele z tych beczek jest zardzewiałych, uszkodzonych, popękanych…
Niemcy stwierdzili, że nawet wyrobiska w kopalniach soli nie są bezpieczne, bo złoża soli nie są sztywne i stabilne, lecz pod ciśnieniem górotworu stają się plastyczne jak plastelina i mogą opływać, a nawet rozgniatać złożone w nich pojemniki z odpadami.
Kto był w historycznej kopalni soli w Wieliczce, mógł widzieć, jak gną się i pękają solidne stemple dębowe, a ściany wyrobiska odkształcają się na różne sposoby. A jak jeszcze dojdzie do tego woda…
Wyrobiska powęglowe są ze względu na inną geologię jeszcze bardziej niestabilne, narażone na ruchy tektoniczne, tąpnięcia i zapadliska, może być w nich metan i płynie woda, którą w czynnych kopalniach trzeba odprowadzać (i zatruwać solą rzeki) i nie wystarczy tych dziur w ziemi zapchać byle czym.
Budowanie elektrowni jądrowych bez uwzględnienia kosztów bezpiecznego składowania odpadów (na tysiące lat) oraz kosztów likwidacji wysłużonych obiektów jest obarczaniem przyszłych pokoleń wielkimi problemami.
Dobry nasz rząd dba o nas i dostarcza nam prąd . Tu możemy uruchomić wyobrażnię i zobaczyć, jak ten rząd trudzi się czyli płaci wszystkim /górnikom, importerom węgla, gazu, energetykom it.d./. Wszysko centralnie – tak samo będzie z pradem atomowym tylko drożej. Wyobrażmy sobie sytuację gdy każdy produkuje prąd we własnym zakresie, a nadwyżki odsprzedaje rządowi. W czasach PRL dobry rząd projektował centra obliczeniowe, ale komputery trafiły do kieszeni obywateli. Gdzieś w Polsce człowiek wybudował dom , zapewnił sobie własną energię elektryczną / z dachu, z wiatraka małego/ poszedł do Urzędu, zgłosić , że będzie w tym domu mieszkać. Nie wolno, powiedział Urząd – bo nie ma zapewnionej dostawy energii elektr. od Rządu. Tak można bez końca…
@passpartout
Jest jeszcze inna nadzieja. Nauka. Może za kilka, kilkanaście lat naukowcy znajdą sposób, żeby odpady z elektrowni jądrowych stały sie surowcami wtórnymi. Plastik w przeróżnych postaciach tez niedawno wyłącznie lądował na wysypiskach. Trzeba wierzyć w naukę.
@passpartout (21:59):
Dziękuję za komentarz i wyjaśnienia.
przecież są reaktory pracujące na ‚przepalonym” paliwie…
Do epmg; Masz rację. Jest jeszcze inna nadzieja. Nauka. Wyrobiska górnicze zarówno w byłych kopalniach soli, a już szczególnie w zlikwidowanych kopalniach węgla kamiennego nie mogą absolutnie służyć, jako składowiska odpadów z elektrowni atomowych. Górotwór stale pracuje, zwłaszcza po wybranych zasobach, poza tym z górotworu, do którego wszedł człowiek ze swoją działalnością (wybieranie np. węgla) stale uwalnia do wyrobisk słoną wodę (zasada wyrównania ciśnienia), która zniszczy w perspektywie czasu każde opakowanie i nie ma na to póki co, siły i potem wypływa na powierzchnię. Jedyna nadzieja w nauce, że wymyśli sposób bezpiecznego i opłacalnego składowania i utylizacji tych odpadów. Póki co trzeba wytwarzać energię elektryczną z jak najbardziej rozproszonych źródeł wytwarzania, a elektrownie węglowe, gazowe, atomowe powinny być tylko elektrowniami tzw. szczytowymi. Oczywiście na to potrzeba czasu, bo zbudowanie takiej elektrowni +infrastruktura, to perspektywa co najmniej 5-6 lat (hańba tym, co wstrzymali budowę lądowych elektrowni wiatrakowych). Zasada rozproszonego ryzyka funkcjonuje od początku istnienia ludzkości i sprawdza się zarówno w życiu każdego człowieka, jak i każdego systemu gospodarczego i finansowego
@epmg
Tak, trzeba wierzyć w naukę i być optymistą, jak budowniczy alektrowni atomowych 60 lat temu. W związku z tym taki kraj jak Szwajcaria (5 elektrowni atomowych, w tym jedna w likwidacji) od ponad 50 lat boryka się ze znalezieniem miejsca na składowanie radioaktywnych śmieci na swoim terytorium i zafundował sobie (swoim naukowcom) w 1973 roku specjalną instytucję, której działalność (badania geologiczne, próbne sztolnie, przekonywanie lokalnej ludności) pochłonęły już 250 mln CHF i nadal nie wiadomo, co z tym fantem zrobić.
Różnica do plastiku jest taka, że radioaktywnego rozpadu nie da się wyłączyć, a „wypalone” rdzenie z reaktorów są bardzo radioaktywne i wydzielają ciepło, więc trzeba je chłodzić i przechowywać w separatorach wykonanych ze stali z dodatkiem substancji absorbujących neutrony, a potem oddać do recyklingu lub złożyć w stosownym głębokim składowisku podziemnym.
Recykling (załadunek, transport do bardzo nielicznych firm odzyskujących uran i pluton) jest kosztowny, bo na razie (od kilkudziesięciu lat) jest praktykowany przemysłowo w reaktorach na neutrony termiczne i możliwy tylko jednokrotnie.
Pozostałości i tak trzeba bezpiecznie składować przez 10 tysięcy lat.
Pluton odpowiada za 90 proc. aktywności wypalonego rdzenia jeszcze przez 100 tysięcy lat
Rekonstrkcja jaką nam zaaplikował DT to za mało i za późno. Anglicy powiedzieliby „who gives a s—-t”. Jeśliby rekonstrukcja zdarzyła sie w styczniu to byłby to znak że Rząd coś robi i dałoby więcej czasu na realizację. A tak, to zwykłe bicie piany. Sikorski to ostatni atut KO i jak się upaprze w błocie to KO będzie partią „ludzi bez twarzy”.
Paweł Jasiennica przewraca się w grobie bo jego analizy o Polsce wieku XVII poszły na marne. Znowu jesteśmy w gówienku. Na własne życzenie. Za dwa lata Polska demokracja wrat funta kłaków nie będzie. Dobrze żę chociaż gospodarka ma się dobrze bo polscy przedsiębiorcy nigdy zbytnio nie przejmowali się cymbałami z Wiejskiej
Do Gospodarza oraz tych blogowiczów, którzy znają się na zasadach działania i kompetencjach Ministra Sprawiedliwości: ponieważ wypowiadam się tylko w takich sprawach, na których się znam, a w sprawach, na których się nie znam, stawiam pytania ,więc stawiam pytania, które mi się pojawiły po przeczytaniu artykułu pani Ewy Siedleckiej w bieżącym wydaniu Polityki(panią Ewę bardzo szanuję, jako dziennikarkę) odnośnie możliwości skutecznego działania ministra Żurka. Otóż pani Ewa twierdzi, że praktycznie nic się nie da przyspieszyć skutecznie, więc ponieważ mnóstwo sędziów, w tym sędzia Przymusiński ,Markowski itd uważają, że Minister Bodnar robił pewne rzeczy zdecydowanie za wolno i nieskutecznie , więc mam pytanie: kto ma rację? Czy rację mają sędziowie-fachowcy, którzy od lat głoszą, że z KRS i TK trzeba się rozprawić w try miga i że jest taka prawnicza możliwość, czy rację ma pani E. Siedlecka? Jeśli rację mają sędziowie, to pani E. Siedlecka powinna przed napisaniem takiego felietonu pomyśleć, że Politykę czyta mnóstwo osób zatroskanych o te kwestie i nie powinna siać defetyzmu, a jeśli to pani Siedlecka ma rację z punktu widzenia kompetencji i możliwości intelektualnych tych sędziów wraz z nowym ministrem-Żurkiem, to strach się bać, co nas czeka
Niech już dobrze rządzą i nie mówią że po to by wygrać wybory tylko po to by sprawy wyglądały tak jak trzeba. Cudownie wszystkiego nie naprawią ale wokół swojej roboty niech robią szum a pomysły choćby od diabła, tfu nawet prezydenta i zachęcać wszystkie środowiska( i prezydenta też bo on na wszystkim siezna ,które są obznajomione w danym temacie do dostarczania pomysłów na dobre rozwiazania.
A komisje śledcze , prokuratorzy niech swoja robotę robią i wskazują sądom kogo z pisu przykładnie ukarać bo ich lajdactwo musi zostać ukarane a nie tylko przez historię ukazane.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie a rządowi dużo dobrej energii życzę.
@pielnia11
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na Twoje pytanie. Stan polskiej praworządności to węzeł gordyjski zaplątany na tysiące supełków .
Adam Bodnar próbował to rozplątywać precyzyjnie, po profesorsku, lege artis. Naraził się na zarzuty, ze działa zbyt wolno i nieskutecznie.
Liczę na to, ze nowy minister zdecyduje się na radykalne cięcia dla ratowania polskiej praworządności. Wrzask się podniesie okrutny ale innego wyjścia nie ma. W medycynie tez tak bywa. Aby ratować życie pacjenta, trzeba podejmować brutalne decyzje np. o amputacji. Tym pacjentem jest polska praworządność i polski wymiar sprawiedliwości .
Powiadają, że Ziobro na stanowisku ministra sprawiedliwości był niczym filmowy szeryf. Może i był… Ale raczej nie taki jak ci szlachetni w starych westernach, tylko taki, jakiego grał Gene Hackman w filmie „Unforgiven”. Idąc tym tropem… Bodnar był niczym szeryf z tej serii przygód Bolka i Lolka, w której ci dwaj chłopcy przebywali na Dzikim Zachodzie – jowialny, sympatyczny i porządny, ale cokolwiek nieporadny w walce z bandziorami. I gdyby nie pomoc dwójki tytułowych bohaterów tej kultowej niegdyś dobranocki – byłby wciąż w nie lada opałach. Żurek… chyba ma z kolei szansę być szeryfem na wzór tego granego przez Johna Wayne’a w „Rio Bravo” – stanowczy, nieustępliwy, nieustraszony… niekiedy ostry, ale nigdy nie przekraczający tej cienkiej granicy między dobrem a złem. Takiego szeryfa potrzebujemy na teraz i nowo upieczonemu panu ministrowi – oraz nam wszystkim – życzę, żeby taki właśnie był.
@pielnia11
25 lipca 2025
9:43
… atomowe powinny być tylko elektrowniami tzw. szczytowymi.
To jest akurat technicznie niemozliwe. Bo rozruch takiej istniejacej dzisiaj elektrowni atomowej jest za powolny. Wiec one sa aktualnie uzywane jedynie dla zaspokojenia podstawowego zapotrzebowania. A robia to cholernie drogo 🙁
Nie zasypia gruszek w popiele prezes PiS. Występuje z nową inicjatywą pod nazwą „Deklaracja Polska”.
W kontrze do rządu.
Czy do prezesa dołączy wkrótce nowy prezydent?
Najważniejsza w tych warunkach będzie realizacja budżetu. Liczę, że niespodzianek nie będzie w stosunku do planu.
WIATRAKI
Patrzcie jak Don Kichot półgłówek
Z kijem rusza przeciw wiatrakowi
Nie słuchajcie tego co mówi
Dajcie umyć ręce Piłatowi
Ciało Abla jak ziarno jest złote
Jego włosy pszeniczne takie
Zatrzymajcie Don Kichota idiotę
Bo zepsuje kainowe wiatraki
A nam mąki trzeba więcej i więcej
Kain Abla wiatrakiem zmiele
Piłat właśnie umywa ręce
I te ręce mąką wybieli
Niech turkocze wiatrak Kaina
Zwiążcie-no Don Kichota szaleńca
Mąci spokój prętem wikliny
A tymczasem Piłat chce ręce –
(UK 1957)
Minęło blisko 70 lat a wiatraki Kaina mielą jak mieliły, a Piłaci ciągle na służbie wiekuistej… a tylko półgłówki, szaleńcy i idioci ciągle porywają się z motyką na słońce i umierają w zgryzocie przegranych wobec niedoszacowania mocy świętych złoczyńców…
@pielnia
Elektrownie jądrowe mają sens, jeśli produkowany przez nie prąd może być wykorzystany w nocy np. do pompowania wody w górę w elektrowniach szczytowo-pompowych. Do tego są potrzebne zapory na różnych poziomach i to się robi w Alpach.
Zatrzymanie reaktora, a potem rozruch to proces długotrwały i oznacza tygodniowe przerwy w produkcji. Cały ekonomiczny sens przedsięwzięcia, jakim jest elektrownia atomowa, polega na równomiernej pracy bez nagłych wyłączeń bez technicznego powodu.
Natomiast elektrownia wodna może być włączana i zatrzymywana w miarę potrzeby. W nocy turbina pracuje w odwrotnym kierunku tłocząc wodę z powrotem do górnego zbiornika. Dzięki temu Szwajcaria może eksportować 40 proc. swojej produkcji prądu na przykład do Włoch, które w latach 1962-1987 używały czterech reaktorów, ale po Czarnobylu je zatrzymały, a w 1990 całkowicie wyłączyły.
Mfizyku; masz rację co do elektrowni atomowych, że nie mogą pełnić roli elektrowni szczytowych w 100%-tach(to mi uciekło),ale wszystkie pozostałe ,tj. węglowe i gazowe mogą być szczytowymi ( wyłączanie, czy jechać na zero zdolności produkcyjnej, czyli na biegu jałowym, czy też optymalne dla nich (dla każdej z nich) można ustalić konkretnie wykorzystanie posiadanej zdolności produkcyjnej). Oczywiście na ile one powinny być szczytowymi (w jakim stopniu)powinien zadecydować kompleksowy rachunek ekonomiczny w układzie kompleksowym i rachunku ciągnionym dla wszystkich posiadanych zdolności produkcyjnych i kilkudziesięcioletnim.
@passpartout
25 lipca 2025
20:30
Do pompowania wody dla wodnych elektrowni szczytowych swietnie nadaje sie tani, nadmiarowy prad z wiatrakow i fotowoltaiki 🙂 Problem w tym, ze elektrowni wodnych w Polsce jest i bedzie za malo.
Najtanszym (i najszybszym) sposobem przeciw za wysokiemu zapotrzebowaniu szczytowemu (w poszczegolnych obszarach) jest po prostu zapobieganie. Sa trzy sposoby:
– zmienna cena pradu
– elastyczne i inteligentne sieci przesylowe
– celowe odlaczanie kolejnych uzytkownikow (wedlug ustalonych priorytetow, np. najmniejszej szkodliwosci).
Te rozwiazania sa juz stosowane, nawet w Polsce. Wiec black outy sa bardzo zadkie. Nawet przy wysokim udziale pradu z OZE jak w Polsce czy w Niemczech:
https://www.forum-energii.eu/rocznik-dane-o-energetyce#:~:text=56%2C2%25%20wyniósł%20udział%20węgla,niż%20w%202023%20r.).&text=Produkacja%20z%20OZE%20wyniosła%2029,źródeł%20odnawialnych%20w%202024%20r.
https://www.zeit.de/wirtschaft/energiemonitor-strompreis-gaspreis-erneuerbare-energien-ausbau
passpartout
Wbrew temu co pan pisze zatrzymanie reaktora to proces bardzo szybki , wystarczy wysunąć pręty paliwowe i reakcja nie zachodzi . Podobnie jest przy uruchomieniu reaktora , tyle że na odwrót . Co innego z turbiną parową . tu rzeczywiście potrzeba czasu na pełny rozruch i synchronizację z siecią energetyczną . Helweci mogą eksportować swój prąd do Włoch bo ci pozamykali reaktory . Elektrownie wodne to super sprawa , tylko nie u nas . Jesteśmy ubodzy w wodę , a budowa jest potwornie droga . Dochodzą jeszcze koszty wysiedleń tubylców .
Elektrownia Jądrowa ? Komu w PL i dlaczego jest potrzebna ? Bez takiej elektrowni nigdy nie będziemy potęgą, elektrownia pozwoli grozić sąsiadom, bo pod jej przykrywką uzyskamy dostęp do technologii np. brudnej bomby. Tym zagrozi się wszystkim i sąsiedzi spiesznie wypłacą odszkodowania, zwrócą historyczne stolice, no i przestaną zawracać nam głowę jakimś Turowem i kto wie, może defiladę na pl.Czerwonym ludowi się fundnie. Tak nam dopomóż bóg. To są wyobrażenia rządzących historyków, wykształconych na KULach i Tumanach. Gdyby chodziło rządzącym o energię elektryczną mamy za miedzą sąsiada, który zrezygnował z atomu, węgla i prąd eksportuje.
@leśnyszum
Belgia właśnie wycofała się z planów denuklearyzacji, a nie rządzą nią historycy i absolwenci KUL. Niemcy odkręcają denuklearyzację z epoki Merkel. My jesteśmy w dobrej sytuacji, bo nie musimy niczego cofać, tylko wreszcie możemy zacząć budować. Albo siłownie jądrowe, albo dalej węgiel i gaz.
Sz.P. Dostępne technologie pozyskiwania prądu elektrycznego oparte na zamianie energii cieplnej na ruch obrotowy, co wykazali przedmówcy są archaiczne. Nadal uzależniają od dostaw paliwa i „wreszcie” uzależniają od odbiorców zużytego paliwa. Tylko teraz energia słoneczna i wiatraki i poszukiwanie nowych metod pozyskiwania elektr.
Najważniejszą zmianą w nowym rządzie jest oczywiście nominacja Waldemara Żurka. Tylko dlaczego dopiero teraz? Już rok temu antypisowska część opinii publicznej grzmiała, że Adama Bodnara powinien zastąpić ktoś bardziej zdecydowany, bo inaczej z rozliczeń nic nie wyjdzie i KO może przegrać wybory prezydenckie. Rozliczenia były sztandarowym punktem programu Tuska, popieranym przez wszystkich koalicjantów. Tusk nie zdołał zliberalizować prawa aborcyjnego („bo PSL”) ani obniżyć podatków („bo Lewica”), więc tym bardziej powinno mu zależeć na sprawnych rozliczeniach.
Gdyby Żurek zastąpił Bodnara rok temu, wiosną wyborcy już by widzieli, że rozliczenia idą sprawnie, a do ich finalizacji potrzebna jest tylko zmiana prezydenta, i wyniki wyborów pewnie byłyby inne. Ale nie zastąpił.
Teraz minister Żurek może zrobić najwyżej dobre wrażenie. Będzie stawiał PiSowcom zarzuty, wszczynał dochodzenia, może nawet przymknie kogoś w areszcie wydobywczym, ale Nawrocki i tak wszystkich ułaskawi. I tak będzie przez najbliższe 5 lat. Nawet gdyby w 2027 KO jakimś cudem wygrało wybory, to każdy pisowiec, który zostanie skazany w ciągu tych 5 lat, uniknie kary. Alternatywą jest przeciąganie procesów tak, żeby wyroki nie zapadły przed następnymi wyborami prezydenckimi, ale to z kolei oznaczałoby celową opieszałość, która nie będzie dobrze odbierana przez wyborców.
Sytuacji nie polepsza fakt, że koordynatorem służb specjalnych pozostał Siemoniak, czyli służby nadal będą ryć pod Tuskiem. Nie widzę powodów do optymizmu.
„Spotkałem Karola Nawrockiego w Chicago w październiku zeszłego roku. Byłem pod wrażeniem jego inteligencji, wiedzy o Ameryce i znajomości języka angielskiego” – mówi w rozmowie z Onetem Mark Brzezinski, były ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce. Tak, ten Brzezinski. Od Bidena, nie od Trumpa.
Wywiad z Brzezinskim ukazał się tego samego dnia, co wpis Donalda Trumpa w social mediach wychwalający Nawrockiego pod niebiosa. Nazajutrz po rekonstrukcji rządu i nominacji Żurka.
Po zwycięstwie Trumpa jesienią ubiegłego roku pani Mosbacher wypowiedziała się o Trzaskowskim w samych superlatywach, a do Warszawy przyjechało dwóch trumpistowskich polityków i zrobiło sobie z nim zdjęcie. Wyglądało to na „namaszczenie”, a przynajmniej akceptację. Później jednak coś się zmieniło, i to tak, że Nawrockiego poparli nie tylko trumpiści. Co?
Być może Tarczyński (swoją drogą bardzo podejrzany typ), człowiek Kaczyńskiego w MAGA, doprowadził do rozmów PiS z trumpistami, i PiS się zobowiązał, że jeśli Nawrocki zostanie prezydentem, Polska będzie kupować zbrojenia w USA, a nie np. we Francji. Jak wiadomo, w grę wchodzą ogromne pieniądze (5% PKB), a tzw. amerykański kompleks militarno-przemysłowy zasila konta zarówno Republikanów, jak i Demokratów…
Później nastąpiła seria zdarzeń, o których już tu pisałem. Włącznie z wizytą dzidzi-piernik od Trumpa, która w Jasionce urządziła Nawrockiemu wiec i oświadczyła bez ogródek, że ten człowiek ma zostać prezydentem.
Washington locuta, causa finita.
@star jowisz
Oczywiście, że reaktor jądrowy można od sieci odłączyć w ciągu sekundy, ale zatrzymanie (wysunięcie prętów paliwowych) reaktora trwa 15 minut.
Ponowny rozruch trwa od dwóch dni do tygodnia.
Proces uruchamiania i wyłączania elektrowni jądrowej jest złożony i musi być przeprowadzany zgodnie z rygorystycznymi środkami bezpieczeństwa.
To nie jest jedno naciśnięcie guzika on/off
Kroki podczas uruchamiania:
1. Rozgrzanie reaktora:
Najpierw należy ponownie doprowadzić reaktor do temperatury roboczej, która zazwyczaj wynosi ponad 260 stopni Celsjusza.
2. Zmniejszenie stężenia kwasu borowego:
Należy zmniejszyć stężenie kwasu borowego w płynie chłodzącym, który został użyty podczas wyłączania w celu awaryjnego zatrzymania reaktora.
3. Wprowadzenie prętów kontrolnych:
Pręty kontrolne, które zostały wprowadzone do reaktora podczas wyłączania, muszą zostać ponownie wyjęte, aby rozpocząć reakcję łańcuchową.
Tryb stand-by
Możliwe jest utrzymywanie elektrowni jądrowej przez określony czas w trybie czuwania, w którym nie są wykonywane niektóre etapy całkowitego wyłączenia. Może to przyspieszyć ponowne uruchomienie, ale nie zawsze jest to sensowne.
Ciągłe włączanie i wyłączanie elektrowni jądrowej wiąże się z wysokimi kosztami i może również skrócić żywotność reaktora.
Może warto przypomnieć zasadę funkcjonowania elektrowni jądrowej?
Prąd elektryczny nie powstaje w reaktorze jądrowym.
Reaktor (zachodząca w nim reakcja łańcuchowa rozszczepienia jąder atomowych) generuje ciepło, które ogrzewa wodę zamieniając ją w parę. Para ta napędza turbiny, które z kolei generują prąd. Jak w konwencjonalnej elektrowni cieplnej.
Zużyte pręty paliwowe muszą być chłodzone do 10 lat, a potem promieniują jeszcze przez tysiące lat, zwłaszcza jeśli zawierają pluton.
Dopóki nie zdarzy się jakiś Czarnobyl albo Fukushima, można mieć wrażenie, że człowiek panuje nad tą technologią, ale zawsze należy pamiętać, że w tym łańcuchu człowiek jest najbardziej zawodnym ogniwem.
Jeśli chodzi o opinię społeczną w prawie elektrowni jądrowych, to moim zdaniem istnieją dwie krajności – niemiecka i polska. Pamiętam wrzenie społeczne w dyskusji o budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu na Pomorzu (lokalizacja mocno pomylona, ponieważ obiekt miał korzystać z wód pięknego jeziora otoczonego zalesionymi wzgórzami, które by było cyklicznie podgrzewane przez tę elektrownię. Nad tym jeziorem po drugiej stronie lokalizacji elektrowni atomowej znajduje się elektrownia szczytowo pompowa o przyzwoitej mocy 800 MW.
Poza tym syndrom Czarnobyla robił swoje. Większość społeczeństwa była przeciwko budowie tej elektrowni. Miliard i więcej zł poszły w błoto. Pozostałe argumenty przeciwko budowie elektrowni atomowej w Polsce były takie same, jak prezentowane na niniejszym blogu.
W społeczeństwie niemieckim dodatkowo fakt katastrofy w Fukushimie dołączył w świadomości wielu Niemców do traumy wojennej i zablokował zgodę na jakikolwiek atom.
TJ
leśnyszum
Tia . Tak zrezygnowali z węgla , że elektrownie na Łużycach chodzą na 100% mocy 24 h na dobę . No fakt , że nie są to atomówki . Tylko na węgiel brunatny . Ekologia , że ho ho .
@Adam Szostkiewicz
26 lipca 2025
7:47
Albo siłownie jądrowe, albo dalej węgiel i gaz.
Dane z Polski stwierdzaja, ze prad z OZE juz przegonil wegiel. Na razie tylko w czerwcu 2025. Ale trend jest jednoznaczny.
https://www.greenpeace.org/poland/aktualnosci/37288/polska-po-raz-pierwszy-ma-wiecej-energii-z-oze-niz-z-wegla
A pierwszy prad z nowych reaktorow poplynie za 10-20 lat. O ile wogole 😉
W Niemczech juz nawet koncerny energetyczne nie zawracaja sobie glowy energia atomowa.
A nie mówiłem , żeby nie chodzić z takimi pomysłami do Hołowni, jak zawieszenie zaprzysiężenia prezydenta, bo on to wszystko wypapla i na końcu trzeba będzie tłumaczyć się za próbę dokonania zamachu stanu.
Hołownia jest na politycznym wylocie i zrobi wszystko , aby zachować dla siebie jakąś rolę w polityce, nawet rolę wykidajły i podnóżka PiSu.
To też wyjątkowa kreatura . Polski katolicyzm to jak przekleństwo i z każdego jest w stanie zrobić ostatnią mendę, a przecież kiedyś było to całkiem inaczej pomyślane.
passpartout
Reaktor nie jest podłączony do sieci , lecz generatory prądu .
Są jeszcze pręty sterujące i pręty bezpieczeństwa z materiałem pochłaniającym neutrony . Opuszczenie prętów bezpieczeństwa ( nawet bez podnoszenia prętów paliwowych ) praktycznie zahamowuje reakcję w reaktorze .
Turbiny nie generują prądu , lecz napędzają generatory.
Czernobyl i Fukushima to technologia z lat 50-tych XX wieku .
tejot
W Niemczech główną rolę odegrała propaganda hojnie dotowana (politycy również) przez Rosję , na zasadzie ,, po co nam atom , skoro mamy tani gaz z Rosji i Czernobyl nam nie grozi „
Składanie życzeń jest sztuką.
Gdy jubilat skończył 99 lat życzenie stu lat wydaje się nie na miejscu, ale mało kto żyje dwieście lat.
U nas życzenia można składać z każdej okazji. Jarosław Kaczyński w otoczeniu swojej świty składał życzenia premier Beacie Szydło gdy ta poległa w Brukseli stosunkiem głosów jeden do dwudziestu siedmiu, a po powrocie do Warszawy była witana na lotnisku kwiatami i telewizja to transmitowała.
Przypadkowo słyszałem jak kobiety składają sobie życzenia wszelkiej pomyślności i zdrowia. Przy zdrowiu zaczyna się wyliczanka. Żeby nie bolały nogi, nie drętwiała ręka, w żadnym razie nie powróciły bóle głowy i cały ciąg przypadłości o których składającej życzenia wiadomo.
Premierowi Tuskowi po rekonstrukcji rządu można także życzyć powodzenia. Amerykanie nie są znani ze szczególnej delikatności. Jeszcze się premier nie ogarnął, a już przysyłają generała z wieścią, że wkrótce, już za dwa lata Rosja może nas zaatakować. Gdyby ten generał się postarał mógłby powiedzieć; Panie premierze, niech się Pan nie martwi, w razie czego może Pan na nas Amerykanów liczyć, ale ten tylko postraszył i teraz Donald Tusk ma dodatkowy kłopot. Zła opozycja, nowy prezydent, uszczypliwi koalicjanci i jeszcze ten amerykański generał.
Co robi premier. Prosi obywateli żeby go poparli, bo jego zdaniem bez poparcia wszystko szlag trafi. No i ci Rosjanie. Pod Pokrowskiem od roku się męczą, a na nas napadną jak amen w pacierzu, czego jest pewien amerykański generał.
Jak tu spać? Tylko zdrowy sen może przynieść człowiekowi spokój, a przecież premier powinien być stale wypoczęty. Niech zatem z amerykańskimi generałami rozmawia Radosław Sikorski. Ten ma w tym wprawę
passpartout
26 lipca 2025
9:36
@star jowisz
passpartout
26 lipca 2025
9:36
@star jowisz
Oczywiście, że reaktor jądrowy można od sieci odłączyć w ciągu sekundy, ale zatrzymanie (wysunięcie prętów paliwowych) reaktora trwa 15 minut.
Ponowny rozruch trwa od dwóch dni do tygodnia.
Mój komentarz
W dostosowaniu działalności elektrowni atomowej do zapotrzebowania nie chodzi o całkowite wstrzymanie, zatrzymanie całego procesu wytwarzania energii elektrycznej w bloku jądrowym (para z reaktora, turbina napędzana parą i złączony z nią generator prądu, tylko o zmniejszenie o ileś procent, np. 15 d 30 %, wydajności energetycznej reaktora i następne jej przywrócenie z chwila ponownego zwiększenia zapotrzebowania. Zatrzymanie całkowite jednego bloku elektrowni, a obniżenie jego wydajności energetycznej, to są dwie całkiem różne sprawy.
Elektrownia jądrowa jest do pewnego stopnia elastyczna i jest w stanie stosunkowo szybko dostosowywać się do zapotrzebowania na energię występującego w sieci.
TJ
Jakiś pisdny palant oświadczył: „”Donald Tusk planował zamach stanu i podżegał do tego marszałka Szymona Hołownię”.
Sukinkot… panatino grosso – gebels propagandy godny pogardy…
passpartout
@star jowisz
Jeśli kogoś interesuje ten temat a w szczególności neutralizacja odpadów radioaktywnych to warto posłuchać co ma do powiedzenia profesor Krzysztof Meissner.
https://youtu.be/8PKwAJsy2Fk?si=zHQzu1CsKXUZIE8I
TJ nie pisze o protestach, nie tylko od Tch. przeciw nibykoncepcjom składowania odpadów radioaktywnych i kosztom budowy i likwidacji elektrowni atomowych. Hasła „ Atomkraft, nein, Danke „ poszły w zapomnienie. Koszty likwidacji elektrowni atomowej w byłej NRD, to 25 mld. €. Dla TJ bez znaczenia oczywiście. Wieści z prasy, nawet prawdziwe, Fokushima, Tchernobyl, są jednak nie zawsze kompletne, bo problem jest bardziej złożony.
AS pisze używając przedrostka de, i nie wie, ze w Niemczech nie dojdzie do ponownego otwarcia zamkniętych elektrowni atomowych. Koncerny energetyczne nie maja takich zamiarów, bo owa energia nie jest tania i nie jest zielona. O tym AS powinien wiedzieć.
Dziwię się, AS widzi tylko węgiel i gaz lub elektrownie atomowe. Szkoda, ze nikt nie pisze o problemie związanym z gazem. Bo problem energii elektrycznej u sąsiadów nie istnieje. Zagadka; do czego jest potrzebny gaz, zamiast prądu w przemyśle,
Gaz jest problemem, nie energia elektryczna.
@tejot
26 lipca 2025
20:09
Faktycznie, techniczne jest mozliwe:
Unit A at the now decommissioned German Biblis Nuclear Power Plant was designed to modulate its output 15% per minute between 40% and 100% of its nominal power.
https://en.wikipedia.org/wiki/Nuclear_power_plant#Flexibility
Ciekawe czy to sie praktycznie sprawdzilo.
Z drugiej strony jeden reaktor na cala Polske pewno by nie wystarczal do zapobiegania wszystkich blackoutow (czyli przeciazenia sieci np. w geograficznie odleglych regionach). Ale to i tak teoretyczny problem, bo pierwszy reaktor bedzie za 10-20 lat. A do tego czasu OZE moze juz produkowac zdecydowana wiekszosc pradu. Wiec potrzebujemy doraznych rozwiazan. Np. elektrownie na gaz, ktore pozniej mozna przestawic na wodor. A jezeli te dorazne rozwiazania sie sprawdza, to po co je zastepowac nowymi (i to drozszymi)?
Wedlug mnie (i nie tylko) elaktrowniom atomowym po prostu ucieka czas. Wojna w Ukrainie wymusza u nich decentralizacje produkcji energii. I to natychmiastowo! Wiec pozostaja im tylko wiatraki i panele. Mimo, ze maja elektrownie atomowe.
@tejot
Widzę, że jesteś fachowcem od elastyczności elektrowni jądrowych. Czy wiesz też, jak pogodzić tę elastyczność z możliwie długim czasem eksploatacji reaktorów?
W moim poprzednim komentarzu wspomniałem, że takie sterowanie jest możliwe, ale na ogół nieopłacalne i skracające żywotność urządzenia.
Praca reaktora jądrowego w trybie podążania za obciążeniem oraz związane z tym obciążenia przejściowe, które przyczyniają się do zmęczenia materiału i wraz z każdą zmianą obciążenia przyczyniają się do „zużycia” pozostałej dopuszczalnej liczby przejść, mają wpływ na pozostałą żywotność reaktora. Zwiększenie elastyczności wytwarzania energii elektrycznej w celu zapewnienia stabilności sieci stoi zatem w pewnym konflikcie z alternatywnym celem operatora elektrowni, jakim jest jak najdłuższe bezpieczne eksploatowanie elektrowni jądrowej. W Niemczech ten konflikt interesów został rozwiązany poprzez polityczną decyzję o zakończeniu eksploatacji reaktorów przed upływem przewidywanego okresu eksploatacji. W rezultacie można było prowadzić eksploatację z przemianami obciążenia praktycznie bez względu na ewentualne skrócenie pozostałego okresu eksploatacji.
Dużo korzystniejsze i bezpieczniejsze jest eksploatowanie elektrowni jądrowej w stałym obciążeniu zapewniającym podstawowe zaopatrzenie sieci, a zwiększone zapotrzebowanie w godzinach szczytowych uzupełniać łatwiej sterowalnymi elektrowniami wodnymi i gazowymi, a także OZE. Do tego służą też powiązane ze sobą europejskie systemy energetyczne.
Tu trzeba przypomniec historie budowy elektrowni atomowej w Austrii. W miejscowosci Zwentendorf wybudowano elektrownie aby pozniej wystapic z zapytaniem do narodu czy chca cos takiego. Oczywiscie ze nie chcieli i w ten sposob zakonczonao budowe mimo ze byla praktycznie gotowa do podlaczenia do sieci elektrycznej. W efekcie powstal dowcip o tej budowie. Austriacy sa tak bogaci ze moga budowac modele w skali 1 do jeden. Nieuruchomiona nigdy elektrownia istnieje do dziś. W 2005 roku nabyła ją spółka energetyczna EVN Group. Służy do celów szkoleniowych oraz różnorodnych innych funkcji, np. bywa planem filmowym czy miejscem organizacji imprez. Można ją także zwiedzać.
„Rekonstrukcja i do przodu.”…no tak, ale jak iść do przodu, jeśli jest tylu przeszkadzających? .Wokół wypowiedzi Hołowni o zamiarach zamachu stanu naczytałem się już tylu durnych wypowiedzi(zarówno ze strony samego Hołowni, jak i komentatorów), że głowa boli. D.Tusk to trafnie skomentował w Pabianicach, że trzeba dzieciom zwracać uwagę, żeby się na obozach i koloniach nie wygłupiały…Z prozaicznego tematu dziennikarze zrobili kompletny jazgot i dali Kaczyńskiemu paliwo do hajcowania w piecu demagogii. Przecież można było z tego tematu zrobić racjonalną analizę ,a nie podpalać świat. Przecież to, że były błędy przy liczeniu głosów wie każde dziecko i że jest to normalne w całym świecie. Jeśli ludziom się głosi, że każdy głos jest ważny, to dlaczego zrobiono w mediach kociokwik z tego, że ludzie zażądali ponownych przeliczeń? Po co tyle infantylnych wywiadów z różnymi Mateckimi? Przecież można by było ponownie przeliczyć głosy i nic by się nie stało, gdyby zaprzysiężenie odbyło się kilka tygodni później. Przecież każda poważna instytucja w sytuacji, gdy zachodzi podejrzenie jakich błędów w jakiejś analizie, zleca ponowną weryfikację. Jest to oczywiste w cywilizowanym świecie, który przestrzega zasady zachowania należytej staranności. Rozumiem, że dziennikarze mają obowiązek informować o wydarzeniach, bo z tego żyją. Informacja jest zdobyczą cywilizacji. Ale nieustanne podgrzewanie atmosfery i te nieustanne infantylne wywiady ,rzucanie różnych insynuacji, podejrzeń, to kompletnie podważa zaufanie do mediów. Rodzi się podejrzenie, że ci dziennikarze mają w dupie los Polski, im zależy tylko na klikalności,bo z tego żyją, a czy rację ma sędzia Lasocki,czy Gąciarek,to dla dziennikarzy(oczywiście nie wszystkich!!!) nie ma znaczenia.
S….l Hołownia nie tylko zdrajca, ale i donosiciel
Śniadanie Rymanowskiego
Spór o atmosferę w czasie zaprzysiężenia rządu.
Szefowa gabinetu prezydenta Dudy pani Małgorzata Paprocka uważa, że było ponuro, a przedstawicielka obozu rządzącego stwierdziła, że powołani ministrowie byli uśmiechnięci.
Na tapecie nowelizacja ustawy medialnej i słowa marszałka sejmu o tak zwanym zamachu stanu.
Jednym słowem o bałaganie.
Na szczęście poruszano wyłącznie sprawy krajowe nie ruszając się za granicę. Możemy zatem spokojnie roztrząsać dlaczego jest tak, a nie inaczej.
Mówią, że każdy jest kowalem własnego losu.
Najlepiej kują politycy.
PS. Z małych błędów robi się duża kumulacja. Pierwsze półrocze w budżecie na niespełna 42 procent. Jaka będzie sytucjana koniec roku?
passpartout
26 lipca 2025
23:40
Mój komentarz
Dotychczas pracujące elektrownie atomowe, chyba nie wszędzie, działają w reżimie zmiennej mocy.
TJ
pielnia11
27 lipca 2025
11:10
Mój komentarz
Najbardziej mnie śmieszą naiwnością komentarze dziennikarzy, którzy starają się słownie udowodnić, że roztrząsając na wsze sposoby wypowiedzi i czyny PiSowskich absolwentów Collegium Tumanum zdają się udowodniać, że PiS nie ma racji, choć z punktu widzenia socjotechniki tego typu roztrząsanie, czysto logiczna dekonstrukcja PiSowskich oznajmień jest dawaniem PiSowi paliwa do dalszych kłótni, nazywanych przez PiSowców dyskusjami.
Nieraz argumentacja publicystów politycznych, np. w sprawie np. łamania Konstytucji przez PiS jest tak naiwna, że PiSowski elektorat może się pokładać ze śmiechu, co ta franca (dla PiSowców wszyscy ONI są francami) wygaduje, przecież ona, on się sam zaoruje, bo nie wie o czym mówi, itp. Tu występuje efekt projekcji własnej ignorancji w kierunku naiwnego publicysty. To nie ja nie rozumiem tego, co on mówi, on tak mówi, bo jest głupi.
Jeśli dyskusja z PiSowcami wkracza w wymianę logicznych argumentów nie podpartych elementami trafiającymi do mentalności PiSowskiego elektoratu, to taki publicysta jest z góry przegrany, ponieważ dyskusja w głowach tego elektoratu przechodzi z automatu w fazę – to ty jesteś głupi, a właśnie, że nie, to ty jesteś głupi. Kto głośniej, dobitniej i z przekonaniem wygłasza tego typu komunikaty, ten wygrywa Nieważna jest treść. Ważne są udry, emocje, instynkty. Co dla zwolennika PiSu jest jednoznacznym potwierdzeniem, że to Platforma jest głupia, Tusk jest winny, a my mamy racje, itd.
TJ
passpartout
26 lipca 2025
23:40
@tejot
Widzę, że jesteś fachowcem od elastyczności elektrowni jądrowych. Czy wiesz też, jak pogodzić tę elastyczność z możliwie długim czasem eksploatacji reaktorów?
W moim poprzednim komentarzu wspomniałem, że takie sterowanie jest możliwe, ale na ogół nieopłacalne i skracające żywotność urządzenia.
Mój komentarz
W nowo zaprojektowanych i budowanych elektrowniach atomowych elastyczność w wytwarzaniu energii jest usprawniana w kierunku podtrzymania większej żywotności reaktora, na którą wpływają źle częste zmiany temperatury w reaktorze, w elementach systemu przesuwania prętów, samych prętach oraz w elementach wymiennika ciepła w których ciepło jest przekazywane (poprzez parę wodną) z reaktora do turbiny i innych elementach ciągu energetycznego.
Częste zmiany temperatury mogą powodować uszkodzenia (mikrouszkodzenia) zmęczeniowe elementów reaktora. Dlatego modyfikacje w nowo budowanych reaktorach idą w kierunku zachowania jak największej stabilności temperatury w reaktorze podczas zmian mocy reaktora, a tym samym unikanie uszkodzeń zmęczeniowych. W uproszczeniu chodzi tu o takie zsynchronizowanie mocy cieplnej reaktora, aby była ona zrównoważona z szybkością odbioru ciepła w wymienniku ciepła.
Jeśli pręty paliwowe zostają np. częściowo wysunięte w górę z reaktora, to moc reaktora się zmniejsza, ale i szybkość odbioru pary z reaktora również się zmniejsza i temperatura w reaktorze pozostaje taka sama (w pewnych granicach).
TJ