Ponuro, ale nie beznadziejnie
Polityczne wydarzenia roku mają wydźwięk ponury. Nadchodzący rok zapowiada się gorzej, niż mijający. Chaos i turbulencje można opanować tylko jednością sił demokratycznych. Skrajna prawica w Polsce i na Zachodzie oraz putinowska Rosja są głównymi czynnikami destabilizacji.
Za te ponure wydarzenia uważam: w polityce międzynarodowej brak przełomu w sprawie przerwania agresji Rosji na Ukrainę, a w polskiej domniemaną przegraną Trzaskowskiego i wzrost poparcia dla braunistów,
Spotkanie Trumpa z Zełenskim na Florydzie uważam za tragifarsę. Żałosne piruety Zełenskiego nie pomogły i nie pomogą, bo Trump w jego obecności powtórzył kremlowską narrację, że Rosja też pragnie zakończenia wojny, gdy wszyscy, którzy mają oczy do patrzenia widzą przecież, że to fejk dekady. Pieskow dzień po Florydzie podtrzymał warunek Kremla o całkowitym wycofaniu sił ukraińskich z Donbasu. Czyli de facto zakpił z 20-punktowego planu pokojowego, który zaakceptował prezydent Ukrainy.
Gotowało się w człowieku, gdy Trump po spotkaniu na konferencji prasowej częściej wymieniał Rosję niż Ukrainę, a Zelensky nie reagował. Sprawiał wrażenie pogubionego. Grał nieswoją rolę. Był tłem dla Trumpa, który oznajmiał po raz enty, że jeszcze tylko kilka tygodni, a ludzie przestaną ginąć. Really? Jeśli przestaną, to tylko wtedy, gdy Zachód wyzbędzie się złudzeń dotyczących reżimu Putina. Szansa na to jest, ale tylko w Europie.
Że przegrana Rafała Trzaskowskiego dramatycznie pokrzyżowała plany Tuska, to oczywista oczywistość. Tak samo, jak oczywistością jest, że w tej sytuacji koalicja demokratyczna musi dotrwać do końca kadencji i to jest jej głównym zadaniem politycznym. Mało porywającym, ale niezbędnym, by z sensem spekulować o wyborach za dwa lata.
Co do brunatnych braunistów, czas skończyć z lamentami, jak to możliwe, że rosną w siłę. Rosną z wielu powodów, ale nie muszą dojść do władzy. Warunkiem ich powstrzymania jest postawienie przed sądem ich lidera. To może być proces ważniejszy niż Zbigniewa Ziobry.