Fuzje ECM
Mariusz Adamiak ogłosił na wstępie, że postanowił stworzyć tradycję i pierwszy dzień Warsaw Summer Jazz Days poświęcać artystom związanym z wytwórnią ECM.
„Państwo tę muzykę lubią” – skomentował, co mogło dać asumpt do podejrzeń, że on nie przepada. Rzeczywiście, po tylu latach już wiemy, że lubi zupełnie inne klimaty – elektroniczne, postrockowe. Będzie je na tym festiwalu jeszcze przedstawiał. Co zaś do artystów ECM, to reakcje na dzisiejsze koncerty słyszałam różnorodne – od zachwytu do znudzenia. Ja jestem gdzieś pośrodku.
Z powodu perturbacji w ruchu lotniczym z powodu szczytu NATO (sama nie wiem, czy jutro i pojutrze uda mi się dotrzeć do SOHO Factory) zostało też ogłoszone, że kolejność występów poszczególnych zespołów może się zmieniać. Dziś też były niespodzianki – wydawałoby się, że Tord Gustavsen wystąpi ostatni, ale wystąpił pierwszy, wraz z wokalistką Simin Tander – pół-Niemką, pół-Afganką, oraz perkusistą Jarle Vespestadem przedstawiając program z nowej płyty What Was Said (a oto utwór tytułowy). Pracują razem od dwóch lat. I tu mamy pierwszą fuzję: muzyka, skomponowana przez Gustavsena, opiera się w większości na starych norweskich hymnach religijnych, które Tord, jak powiedział, śpiewał kiedyś w kościele. Melodie te, mające w sobie ową charakterystyczną dla muzyki norweskiej słodycz i zamyślenie, zostały zestawione z tekstami śpiewanymi przez Simin Tander częściowo po angielsku, częściowo po pasztuńsku, a są to w większości wiersze sufickiego poety Rumiego. Wokalistka stosuje też czasami techniki, które, jak można się domyślać, czerpie z tradycji ludowej kraju swego ojca. Gustavsen i Vespestad grają po swojemu, balladowo, refleksyjnie i melancholijnie. W jednym z utworów jest też nawiązanie do słynnego Bachowskiego chorału O Haupt voll Blut und Wunden, Jak to zestawienie zagrało? Może jest ono nieco sztuczne, ale wytwarza pewną wartość dodaną, no i jest po linii ECM.
Piszemy o tym, co ważne i ciekawe
Nieźle ubezpieczeni
Raporty Biura Bezpieczeństwa PZU na temat doradców stały się podstawą złożenia zawiadomień do prokuratury. Zawierają jeden wspólny wniosek: „Brak jakichkolwiek dowodów na wykonywane działania, zadań czy świadczonej pracy na rzecz PZU SA”. Czy ktoś to rozliczy?
Podobnie jak występ zespołu Michel Benita Ethics. Lider jest kontrabasistą, najnowszą płytę ze swym zespołem wydał w ECM w zeszłym roku pod tytułem River Silver. W stosunku do płyty skład zespołu nieco się zmienił: zamiast Matthieu Michela na flugelhornie grał Yoann Loustalot, zamiast gitarzysty Eivinda Aarseta – Nguyen Le (świetny zresztą), na perkusji grał tak samo Philippe Garcia. Temu francuskiemu składowi (wietnamskość gitarzysty przejawiła się stylistycznie tylko w paru momentach) towarzyszy Mieko Miyazaki na koto (czasem stosująca też wokal). Okazuje się, że koto może być instrumentem znakomitym do jazzu, a jednocześnie nadawać kolor całemu zespołowi. Tutaj mała próbka w składzie z płyty. Jest na tubie jeszcze kilka utworów z niej, więc można sobie posłuchać.
Później grał Piotr Wojtasik z dużą grupą muzyków, miało to być dzieło poświęcone klubowi Akwarium (którego już nie będzie – wszelkie próby reanimacji okazały się nieudane, a Mariusz Adamiak potwierdził dziś, że więcej próbować nie będzie), ale zaczęło się od razu tak męcząco, że uciekłam, także z myślą, że muszę jednak dotrzeć jednak do domu o ludzkiej porze.
Komentarze
Polska w rui?
Nie!
Polska wstaje o poranku
i szykuje kawę w dzbanku
Pobutka!
Kto o takiej wstaje porze,

Dzbanek kawy wypić może…
Dzień dobry
Metrem do Arsenału i potem 26 albo 13 i powinno być OK.
Dziś rano dotarłem do fabryki w 13 minut! Zwykle ok. 35. Pod tym względem mógłbym mieć takie szczyty codziennie.
Ale z drugiej strony koty wkurzone przez helikoptery i syreny.
Tutaj nic nie słychać, ale tam u Was na pewno…
O takiej też drodze myślałam. Wracałam 26 plus metro. Nie wiem, do której dotrwam dziś.