5 x prawykonanie
Stulecie Polskiego Radia oraz (w przypadku jednego z utworów) 60-lecie Orkiestry Polskiego Radia stały się pretekstem do zamówienia utworów, z których pięć usłyszeliśmy na koncercie w Studiu im. Lutosławskiego.
To pierwsze zamówienia Polskiego Radia od wielu lat. Ostatni raz, jak dziś przypomniano, dokonał go śp. Andrzej Chłopecki ponad 20 lat temu, kiedy zamówił Koncert na trąbkę i orkiestrę u Hanny Kulenty (który to utwór otrzymał I miejsce na Międzynarodowej Trybunie Kompozytorów w rok później).[Sprostowanie pod wpisem – DS] Stulecie PR było dobrą okazją, by do tej pięknej tradycji wrócić. Tak się złożyło, że na tym koncercie usłyszeliśmy cztery dzieła kompozytorek i jedno kompozytora; kolejne się piszą, a będą to utwory: Pawła Szymańskiego, Cezarego Duchnowskiego, Nikolet Burzyńskiej, Aleksandra Kościowa, Moniki Szpyrki i Pawła Malinowskiego. W sumie więc jest parytet, pięć pań na pięć panów (bo Koncert podwójny Marty Ptaszyńskiej został zamówiony przez orkiestrę).
Wieczór był ogromnie ciekawy przez swoją różnorodność, zarówno jeśli chodzi o samych twórców/twórczynie (z różnych pokoleń), jak o zmienność nastrojów. Dwa utwory, można powiedzieć, żałobne (oba, tak się składa, na kwartet smyczkowy), dwa niosące nastrój zabawy i jeden – pełnowymiarowy koncert trzyczęściowy, w którym też każda część była inna.
Grażyna Pstrokońska-Nawratil swoją Muzyką drzew pożegnała się z Krzysztofem Pendereckim, którego muzykę bardzo ceniła, choć sama pisze zupełnie inaczej. Mnie z drzewami skojarzyły się tylko szmerowe biegniki w wysokim rejestrze, które mogą przywodzić na myśl szum liści, ale, jak się okazuje, kompozytorka miała również swoje skojarzenia, o czym ciekawie mówi tutaj. Jest w tej muzyce wiele refleksji i melancholii. Podobnie w III Kwartecie smyczkowym Wojciecha Błażejczyka, rzadkim w jego twórczości przykładzie utworu całkowicie akustycznego, bez elektroniki, która jest jego specjalnością. I on ciekawie mówi o utworze, ale nie wspomniał tu o jednym: że podczas pisania dowiedział się o przedwczesnej śmierci starszego odeń o zaledwie kilka lat kolegi-kompozytora Rafała Zapały. Znali się dobrze i współpracowali. Ta wiadomość miała wpływ na emocje pojawiające się w kwartecie i ostatecznie utwór został poświęcony jego pamięci. Oba dzieła znalazły znakomitych interpretatorów w NeoQuartecie.
Inny natomiast kwartet, Kwadrofonik, wykonał utwór Leny Michajłów entering Sterngäßchen 4 na dwa fortepiany i perkusję. Kompozytorka jest jeszcze studentką w Warszawie i w Salzburgu; wymieniony w tytule adres mieści się w tym drugim mieście, a znajduje się pod nim sklep z drewnianymi zabawkami. Bliżej kompozytorka opowiada o nim tutaj; m.in o tym, że najpierw dokonała nagrań dźwięków z tego sklepu, a potem je sobie zinstrumentowała (efekt jest interesujący). Obok fortepianów i perkusji znalazły się tu instrumenty-zabawki: toy piano (na którym Bartek Wąsik grał Dla Elizy, co brzmiało jak pozytywka) oraz musicon – taki polski wynalazek, oparty na zasadzie pianoli, z użyciem prostych instrumentów perkusyjnych. Można było mieć z tego frajdę, podobnie jak miała ją autorka.
Inny rodzaj zabawy zastosowała w swoim III Koncercie skrzypcowym Hanna Kulenty (tutaj jej wypowiedź). Zabawiła się i pędem, rytmem (co typowe dla niej), i zróżnicowanymi stylistycznie fragmentami, łączonymi na zasadzie kolażu. Jeden z nich to – jak wspomina – walczyk, wcześniej napisany, który wciąż obsesyjnie powraca; podobnie było w zaprezentowanym w zeszłym roku na Eufoniach utworze Mémoire de mémoire, gdzie również, w analogiczny sposób, wykorzystana była prosta, wcześniej napisana melodia. Przy tym wszystkim to bardzo trudny utwór, zwłaszcza dla solisty, który musi nieźle się namachać – ale warto.
Wreszcie Koncert podwójny na skrzypce, wiolonczelę i orkiestrę Marty Ptaszyńskiej, w którym jako soliści wystąpili Jakub Jakowicz i Marcin Zdunik. Też mieli wiele do roboty i dotyczyło to nie tylko własnych pojedynczych partii, ale i współpracy – prawie cały czas grają razem, zwłaszcza w pierwszej części. Do tego bardzo barwna, migotliwa orkiestra, ze szczególną rolą perkusji i harfy.
Koncert był zarazem rozpoczęciem sezonu Polskiej Orkiestry Radiowej i pożegnaniem jej dotychczasowego szefa Michała Klauzy, który przenosi się do Filharmonii Krakowskiej – za 10 dni inauguracja sezonu. Podobno następca już jest, ale nikt nie chciał zdradzić, kto ma nim być. Na stronie na razie nie ma koncertów POR. Zobaczymy.
PS. z 21.09. Niebacznie uwierzyłam stwierdzeniom prowadzących ten koncert. Nie jest to prawda. Dziś zwróciła mi uwagę Elżbieta Sikora, że sama przez ten czas dwa razy komponowała utwory na zamówienie Polskiego Radia: w 2013 r. 5 Miniatur, w 2018 r. Przejście podziemne na orkiestrę z elektroniką. I oba wykonała również ta sama Orkiestra Polskiego Radia pod batutą Michała Klauzy. Nie sądzę też, że jeśli ta kompozytorka otrzymała parę zamówień w tym czasie, to była ona jedyna. Nie wiem więc, czym kierowali się dziennikarze Dwójki, wypowiadając się w ten sposób.