Finał – dzień pierwszy

Jak wybrnęła pierwsza czwórka finalistów z trudnego zadania, jakim było wykonanie Poloneza-fantazji i zaraz potem koncertu? Każdy inaczej.

Tianyou Li był chyba najbardziej prostoduszny. Siadł, zagrał, dobrze zagrał, z pewną lekkością, raz się tylko porządnie wywalił w finałowym krakowiaku z Koncertu e-moll i to mu niestety może zaszkodzić. Nie wiem, czy rozumie, o co chodzi w tym polonezie, ale brzmiało, jakby rozumiał.

Eric Lu grał, jak to on, niemal nieskazitelnie technicznie (choć paru potknięć się nie ustrzegł), pięknym dźwiękiem (fazioli!), ale za to chłodno jak na lodowcach Północy. Przedziwnie brzmiała ta gorączka z Poloneza-fantazji zagrana na zimno. W Koncercie f-moll (jedynym dziś) romantyczność tego utworu „załatwiał” zmianami brzmień i agogiki. To trochę mało. Ale gamki, tryliki, biegniki były zagrane perliście. W finale nie słyszało się mazurka, a końcówka brzmiała, jakby po prostu grał etiudę. W sumie jeden i drugi utwór niewiele się różniły co do charakteru grania. A więc znów satysfakcja niepełna.

Tianyao Lyu – nad podziw dobry Polonez-fantazja, a bardzo pomaga jej w tworzeniu właściwego nastroju wspaniałe po prostu wyczucie rubato. To chyba najlepsza strona jej chopinistyki, dzięki niej w tych utworach działo się wiele. Ale Koncert e-moll grała niedużym dźwiękiem, były też momenty jakby niedograne – tak to brzmiało na sali. Finał był odpowiednio skoczny, a dźwięki też jak perełki.

Na koniec Vincent Ong zmęczył mnie potwornie. Ja bym tę jego manierę określiła inaczej niż tjc: on gra zrywami. I o ile w Polonezie-fantazji mogło to nawet pasować do zmiennego charakteru tego utworu, to w Koncercie e-moll było nie do zniesienia. Bez przerwy wyskakiwało forte czy piano, dziwne jakieś rubata, rozchwianie totalne. W momentach bardziej spójnych słychać było jego wspaniałą technikę i dbałość o dźwięk, ale zaraz potem wszystko się znów zakłócało. Teraz już wiem, dlaczego jego Preludia wypadły tak dobrze: bo to krótkie formy, a przy tym każda inna. Takie dzieła chyba najlepiej mu pasują. Duże formy – zdecydowanie nie.

Cdn. jutro.

Reklama