Izrael potwierdza śmierć Mohammeda Sinwara. Wojna toczy się dalej

Brat Jahji Sinwara miał zginąć w majowym ataku na Szpital Europejski w Strefie Gazy.

„To już oficjalne: arcymorderca Mohammed Sinwar został wyeliminowany, spotka się ze swoim bratem u bram piekła” – ogłosił izraelski minister obrony Israel Katz. Chodzi o szefa zbrojnego skrzydła Hamasu. W ataku na szpital zginęło 16 osób (według hamasowskiego ministerstwa zdrowia), w tym ponoć Muhammad Szabaneh, dowódca brygady Rafah. Katz uznał operację za „bezbłędną”. Jak dodał, wszyscy odpowiedzialni za atak 7 października zostaną wyeliminowani: „Az ad-Din al-Haddad w Gazie i Chalil al-Haja za granicą – i wszyscy wasi partnerzy w zbrodni – wy jesteście następni”. Informację o śmierci Sinwara przekazał w środę, 600. dnia wojny, sam premier Netanjahu.

50-letni Mohammed to brat zabitego w październiku 2024 r. Jahji Sinwara, architekta ataku 7 października, następcy Ismaila Hanijego. Mohammed po śmierci brata nie został ogłoszony szefem Hamasu, ale był szefem zbrojnego skrzydła organizacji i jej przywódcą w Gazie. Izrael próbował go już dopaść, ale bezskutecznie.

Śmierć Sinwara nr 2 Izrael przedstawia jako cios w Hamas i szansę na rozmiękczenie go podczas negocjacji. Nadzieje mogą okazać się płonne. Owszem, Sinwarowie byli ważni i symboliczni, ale już śmierć Jahijego nie spowodowała obniżenia oczekiwań Hamasu. Jego warunki brzegowe zasadniczo się nie zmieniły: głównym celem jest zakończenie wojny i odwrót izraelskiego wojska z Gazy. Na to nie zamierza przystać rząd Netanjahu.

Owszem, pojawiła się ostatnio szansa na 60-dniowy rozejm, uwolnienie dziesięciu żywych zakładników i zwrot 18 ciał (i niesprecyzowaną liczbę palestyńskich więźniów), ale Steve Witkoff już uznał odpowiedź Hamasu za „nieakceptowalną”. Zabicie Sinwara niespecjalnie posuwa sprawy do przodu. Zaklinanie rzeczywistości i nazywanie tego „punktem zwrotnym” magii nie czyni. Owszem, na początku roku doszło do sześciotygodniowego zawieszenia broni, wymiany części zakładników za więźniów, ale wojna się nie zakończyła.

Zabicie Sinwara paradoksalnie może wręcz skomplikować cały proces negocjacyjny, doprowadzając do większego rozproszenia władzy w Hamasie. Nie wiadomo, kto przejął kontrolę w Gazie, ale celem numer jeden jest na pewno przetrwanie organizacji. Trudno spodziewać się złagodzenia tonu, przeciwnie, bardziej prawdopodobne wydaje się zwarcie szeregów. Nie jest to dobra wiadomość dla zakładników ani mieszkańców Gazy, wyczerpanych ponadpółtoraroczną wojną. Izraelska armia zamierza w krótkim czasie stłoczyć całą ludność na skrawku terytorium. To jeszcze więcej cierpienia i ofiar.

Tymczasem dziś, niedługo przed podaniem informacji o śmierci Sinwara, izraelska armia potwierdziła, że odpalone z Gazy rakiety spadły na otwartą przestrzeń na przygranicznym terenie. Pogłoski o eliminacji Hamasu wydają się więc przesadzone. Wojna trwa.