Śmieszne tragedie, zabawne treny

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Apeluję do minister edukacji o wprowadzenie wielu komedii do kanonu lektur. Częsta dawka humoru znacznie łagodzi frustracje, jakie dzieci przeżywają w szkole. Śmiech na lekcji przyniósłby uczniom niewymierne korzyści, a nauczycielom ułatwiłby pracę wychowawczą.

Tymczasem w kanonie przeważają lektury smutne i bardzo smutne. W zeszłym tygodniu omawiałem w klasie ID Bogurodzicę, w IE „Treny” Jana Kochanowskiego, w IID pozytywistyczne nowele o prześladowaniu Żydów i poniżaniu starców, a w klasie IIID poezję Leśmiana. W tym tygodniu będę omawiał w klasie ID średniowieczną ascezę św. Aleksego, w IE tragedię „Makbet” Szekspira, w IID nieszczęśliwą miłość Wokulskiego („Lalka” Prusa), a w IIID poezję wojny i okupacji. Do końca roku nie będzie niczego śmiesznego, a później tyle, co kot napłakał (trochę Moliera i Mrożka). W 99 procentach mamy smutne lektury (w liceum nie omawia się już Fredry).

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Bóg z ludzką duszą

Rozmowa z Tomaszem Stawiszyńskim, eseistą, pisarzem, filozofem, o potrzebach, tęsknotach i iluzjach, na jakie odpowiadają psychoterapeuci.

Ewa Wilk

Gdy nauczyciel nie stwarza okazji do śmiechu, uczniowie sami ją znajdują. Dochodzi czasem do sytuacji, że przy omawianiu utworów smutnych młodzież się śmieje (w jednej z klas ludzie zaśmiewali się przy omawianiu „Trenów”, a przecież dotyczą one śmierci małego dziecka). Niestety, im więcej smutnych lektur, tym wzrasta ilość śmiechu obraźliwego i sarkastycznego. Pojawia się też czarny humor (jak chociażby o siekierze, którą Muzy zaoferowały Kochanowskiemu, gdy nie miał o czym pisać). Na miejscu uczniów, których nasyca się smutnymi lekturami, zachowywałbym się podobnie: śmiałbym się przy najpoważniejszych tematach. Od „Antygony” aż po „Dżumę” śmiałbym się do łez bez specjalnej przyczyny. Skoro inaczej nie można, czytałbym tragedie jak komedie, a treny jak anegdoty.

Wiemy bardzo dużo o pozytywnych skutkach śmiechu, o tym, jak korzystnie działa na układ odpornościowy, że poprawia samopoczucie, a nawet łagodzi objawy alergii. Dlaczego w takim razie szkoła, zamiast wykorzystywać utwory, które wywołują śmiech, tak nonszalancko z nich rezygnuje? Większość lektur wywołuje wśród młodzieży w najlepszym wypadku uśmiech politowania, częściej jednak reakcją jest zgrzytanie zębów i rzucanie przekleństw. A przecież powinno być inaczej. Przecież czytanie książek to przede wszystkim dobra zabawa.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj