Matura z polskiego trwa aż 240 minut. Co robić z tym czasem?

W szkole nie ćwiczy się rozwiązywania arkuszy maturalnych w czasie wyznaczonym przez CKE, lecz znacznie krótszym. 240 minut – a tyle przecież trwa egzamin maturalny z polskiego – to ponad 5 godzin lekcyjnych. Ile takich sprawdzianów mieli uczniowie? Jeden – dwa w ciągu czterech lat?

Młodzież wprawia się w pisaniu jak najszybszym, byle zdążyć przed dzwonkiem. Również na prawdziwym egzaminie maturzyści piszą tak, jakby ktoś ich gonił. Uczniowie chwalą się, że potrafią napisać wypracowanie w godzinę, a w kolejną godzinę rozwiązać test historycznoliteracki oraz odpowiedzieć na pozostałe pytania arkusza egzaminacyjnego. Podczas próbnej matury, kiedy wreszcie mają do dyspozycji przepisowe 240 minut, większość kończy w połowie wyznaczonego czasu, oddaje arkusz i wychodzi.

A przecież ważną częścią pisania jest też poprawianie tego, co się napisało. Korekta powinna zająć co najmniej drugie tyle czasu. Jeśli więc ten wpis blogowy stworzyłem w 15 minut, to przez kolejny kwadrans poprawiałem. Gdy zdarzyło mi się opublikować wpis bez korekty, Szanowni Czytelnicy natychmiast wytknęli mi błędy. Nawet zawodowiec musi poprawiać, a co dopiero maturzysta.

Uczniowie nie są jednak przyzwyczajeni do takiego stylu pracy, gdyż w szkole nie ma czasu na naukę korygowania własnych błędów. Nie ćwiczy się tej umiejętności. Młodzież uczy się pisać, już takich ćwiczeń jest za mało, natomiast prawie wcale nie uczy się poprawiać. Gdyby było inaczej, maturzyści rozwiązywaliby arkusz z języka polskiego przez 120 minut (tyle czasu wystarczy), a potem przez 120 minut korygowali. Uwierzcie, jest co poprawiać.