Matura z języków obcych okazała się wielkim wyzwaniem dla szkół. Niektóre przerosła

Centralna Komisja Egzaminacyjna podjęła decyzję, że matura podstawowa ze wszystkich języków obcych odbędzie się w tym samym czasie, w środę o 9.00 (angielski, francuski, hiszpański, niemiecki…). Oznaczało to konieczność przygotowania w szkołach odtwarzaczy CD lub innego sprzętu do odtwarzania dźwięku dla wszystkich komisji. Dyrektorzy musieli stanąć na głowie i taki sprzęt załatwić, sprowadzić z zewnątrz, gdyż w placówkach aż tylu odtwarzaczy nie ma.

Trzeba było zajrzeć do magazynów, piwnic, zapomnianych pomieszczeń, starych szaf, może jakieś sprzęty się znajdą. Mnie udało się znaleźć stary odtwarzacz CD, z którego kiedyś korzystałem na lekcjach polskiego. Obecnie korzystam z komputera, ale nie nadaje się on do użycia na maturze, gdyż ma za słaby dźwięk. Głośniki zewnętrzne, którymi dysponuję, są również złej jakości. Dyrekcja zwróciła się do nauczycieli z prośbą o przyniesienie czegoś z domu, gdyż organ prowadzący niczego nam nie kupi.

CKE powinna zatrudniać księgowego i z nim konsultować, ile będą kosztowały pomysły organizowania matury po nowemu. A następnie odpowiednio wcześniej wysyłać te obliczenia do organów prowadzących szkoły, aby wiedziały, ile pieniędzy muszą zarezerwować w budżecie na przeprowadzenie egzaminów. Nieliczenie się z kosztami, przekonanie, że jakoś to będzie, że pracownicy przyniosą z domu potrzebne narzędzia pracy, jest nieuczciwe. Matura jest egzaminem państwowym, a nie prywatną inicjatywą nauczycieli. Czy w innych branżach też tak jest, że jak potrzeba w zakładzie jakiegoś sprzętu, np. wiertarki udarowej albo piły łańcuchowej, to szef oczekuje, iż pracownicy przyniosą?