Samotność podstawówek

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Gimnazja miały złą opinię, ponieważ zostawiono je same z problemami. Zero wsparcia z zewnątrz, za to mnóstwo kontroli. Problemy zamiatano więc pod dywan. Podobnie może być z podstawówkami. Dostały masę nowych zadań i zapowiedź licznych wizyt urzędników. A co z pomocą?

Zamiatanie pod dywan i udawanie, że u nas problemów nie ma, nigdy nie wychodzi na dobre. Mieliśmy więc w gimnazjach tragedie, o jakich wcześniej nikomu się nie śniło. A wszystko przez brak pomocy psychologicznej, pedagogicznej czy zwykłej ludzkiej ręki, którą urzędnicy odpowiedzialni za oświatę powinni wyciągnąć do tych szkół. Zamiast tego straszono je skutkami kontroli.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Wilno kocha Ukrainę

Rosja traktuje Polskę jak wroga, a Litwę jak własność, która tylko chwilowo wymknęła się spod kontroli. Dlatego Litwini szykują się na najgorsze.

Jakub Halcewicz

Dzisiejsze podstawówki to nie są wczorajsze podstawówki. Dodanie klas siódmych zaburzyło system i stworzyło nowe problemy, których jeszcze nie widzimy, bo są w zarodku. Znowu jednak szkoły żyją w strachu przed urzędnikami, którzy w każdej chwili mogą wpaść i sprawdzić, czy reformowanie przebiega zgodnie z wytycznymi. A co z pomocą?

Jestem pewien, że tragedie się powtórzą. Podstawówki okażą się gorsze od gimnazjów. Dla opozycji będzie to dowód, że reforma PiS-u jest zła. Dla rządu – że lewicowi dyrektorzy i nauczyciele są nieudolni, więc trzeba dekomunizować bardziej i głębiej. Że tak będzie, widać choćby po tym, jak zareagowano na brak podręczników dla siódmoklasistów. Kto winny? Nie my, tylko oni. Słuchałem, jak kurator obwiniał dyrektorów szkół, a dyrektorzy MEN, bo podstawy programowe nie nadeszły na czas. Zapowiada się piękny spektakl w przerzucaniu piłeczki i całkiem brzydkie kłopoty.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj