Młodzież chce mieć w szkole pokój uczniowski

W mojej szkole uczniowie mają od niedawna swój pokój, a w nim czajnik, mikrofalówkę i parę innych sprzętów, które uprzyjemniają czas. Pomieszczenie jest nowe i dopiero nabiera klimatu. Nastolatki chcą mieć takie same prawa co nauczyciele.

Długo trwało, zanim dyrekcja uległa żądaniom, aby w szkole był pokój uczniowski. Nastolatki liczą, że na spełnienie kolejnych próśb nie będą tak długo czekać, gdyż dyrekcja już wie, że ludzi trzeba traktować jednakowo. Jeśli nauczyciele mają kanapę i miękkie fotele w swoim pokoju, to uczniowie też chcą takie meble mieć.

Nie ma co liczyć, że młodzież poprzestanie na pokoju uczniowskim. Najbardziej nastolatków kłuje w oczy gabinet dyrektorski. Skoro dyrektor ma własne pomieszczenie, do tego ze skórzanym fotelem, dębowym biurkiem i szafą z egzotycznego drewna, to podobne luksusy należą się także przewodniczącemu samorządu uczniowskiego. 

Zresztą nie tylko jemu, ale też zastępcy. Przecież własny gabinet ma również wicedyrektor. Biolog, chemik, fizyk i matematyk także mają własne pomieszczenia, tzw. kanciapy, zatem gospodarze klas biologiczno-chemicznych oraz matematyczno-fizycznych też chcą takie mieć. Wychodzi na to, że najbliższy remont szkoły trzeba będzie uzgodnić z uczniami.

Tak wygląda pokój uczniowski w moim liceum – zob. tutaj.