Szkoły podzielone na strefy

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Dyrektorzy nie tracą nadziei, że od 1 września uda się uruchomić naukę stacjonarną. Żeby zminimalizować ryzyko zarażenia koronawiruem, szkołę trzeba podzielić na strefy. Uczniowie przydzieleni do danego obszaru nie mogliby przebywać gdzie indziej. A co z nauczycielami?

Przećwiczyliśmy to w czasie matur. Zdający wchodzili do budynku wyznaczonym wejściem (mamy trzy: główne, boczne i od strony boiska), a dyżurujący pracownicy pilnowali, aby nie dochodziło do mieszania grup. Opuścić szkołę też można było tylko wyznaczonym wyjściem.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Wściekły pies

Picie w Polsce to temat rzeka. Rzeka to zresztą dobra metafora. W zeszłym roku branża zarobiła 50 mld zł. A mówimy o czymś, czego wyprodukowanie kosztuje grosze – mówi Ryszard, od ponad 20 lat związany z branżą alkoholową. Sam jest alkoholikiem, ma ojca alkoholika i żonę alkoholiczkę.

Juliusz Ćwieluch

Maturzyści przestrzegali zasad, natomiast nauczyciele uważali, że to ich nie dotyczy. Wszyscy spotykaliśmy się w pokoju nauczycielskim, wchodziliśmy i wychodziliśmy, jak Bóg dał, nie patrząc na wytyczne. Teraz pewnie będzie podobnie. Uczniowie będą przebywać w swoich rewirach, a nauczyciele nie. Po paru dniach młodzież to odkryje i uzna – całkiem słusznie – że zasady nie mają sensu.

Trzeba by więc także nauczycieli przypisać do określonych rewirów i wymagać, aby nie wchodzili do innych stref. Jest to trudne, ale wykonalne. W moim liceum mamy takich fachowców od logistyki, że z palcem w nosie by to zaplanowali. No i nie powinno być wyjątków dla dyrekcji. Szefowa też powinna trafić do jednej strefy, a do pozostałych nie wchodzić. Zobaczymy się – o ile trafię do innego rewiru – dopiero po pandemii, pani dyrektor? Pechowcom współczuję.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj