Rodzice bardziej zainteresowani wyborem szkoły niż dzieci

Tłum ludzi wdarł się do mojego liceum podczas sobotnich Drzwi Otwartych. Mocno przejęci, wręcz z wypiekami na twarzy biegali po szkole rodzice. Natomiast dzieci wyglądały na znudzone.

Rzadko które dziecko zadawało pytania, rozglądało się z zainteresowaniem czy w ogóle czegoś tu szukało. Trafiały się wyjątki, najczęściej jednak z pasją buszowali po szkole tylko rodzice. Przepytywali nauczycieli, oglądali z wielkim zainteresowaniem sale lekcyjne. 

Gdy pytałem, co z dzieckiem, dlaczego tak się krzywi, mówili, że boli je głowa albo że źle spało. Z rodzicami doskonale się rozmawiało. Co za zainteresowanie wiedzą, jaka pasja do uczenia się! Gdybym miał takich uczniów, góry mógłbym przenosić. Wielka szkoda, że do liceum nie idzie się w wieku 40 lat.

Niektórzy rodzice to nasi absolwenci. Ci wręcz wychodzili ze skóry, żeby przekonać dziecko do wyboru tego liceum. Jak spotkali swojego nauczyciela, to krzyczeli do niego „Mistrzu!” i w pas się kłaniali. Przywoływali wspomnienia. Mnie też spotkało to szczęście. Przekonywali syna lub córkę, że tak dobrych nauczycieli nie ma nigdzie na świecie. Dzieci wyglądały na nieprzekonane.