Edukacja dronowa

Zanim MEN wprowadzi do szkół edukację dronową, uczniowie stracą zapał do nauki tych treści. Teraz chęci są olbrzymie. Gdyby wprowadzono taki przedmiot do szkół, zapisaliby się wszyscy.

Program nauki budowania i sterowania dronami wprowadza Litwa. W wielu rejonach kraju powstają ośrodki szkoleniowe, w których nauki mogą pobierać uczniowie, ale też nauczyciele. Skala tego przedsięwzięcia robi wrażenie (szczegóły tutaj).

W Polsce jest skromniej, ale też coś się dzieje. Wojsko uruchamia pilotaż programu edukacji dronowej. Wybrani nauczyciele zostaną przeszkoleni przez wojskowych instruktorów, potem ci nauczyciele poprowadzą zajęcia z uczniami (szczegóły tutaj).

Zagrożenie wojną wymaga, aby nauką o dronach objąć cały kraj (do tego zdaje się zmierzać Litwa), a nie tylko niewielkie grupki wybrańców. Pamiętam z czasów swojej nauki szkolnej, że wszyscy uczyliśmy się rzucać granatem (w szkole były atrapy tej broni) oraz reagować, gdy wróg rzuca granatami. Nauka ta była powszechna. 

Dzisiaj należałoby objąć wszystkich edukacją dronową. Prawdopodobieństwo, że zdobyta wiedza się przyda, jest bardzo wysokie. Jeżeli nie podczas wojny (oby jej w Polsce nie było), to na pewno w czasie pokoju. Niebawem drony mogą być tak powszechne, jak komputery osobiste. Chęci dzieci i młodzieży, aby się uczyć o dronach, są olbrzymie. MEN powinno to wykorzystać.

Reklama