Szkoły podzielone na strefy

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Dyrektorzy nie tracą nadziei, że od 1 września uda się uruchomić naukę stacjonarną. Żeby zminimalizować ryzyko zarażenia koronawiruem, szkołę trzeba podzielić na strefy. Uczniowie przydzieleni do danego obszaru nie mogliby przebywać gdzie indziej. A co z nauczycielami?

Przećwiczyliśmy to w czasie matur. Zdający wchodzili do budynku wyznaczonym wejściem (mamy trzy: główne, boczne i od strony boiska), a dyżurujący pracownicy pilnowali, aby nie dochodziło do mieszania grup. Opuścić szkołę też można było tylko wyznaczonym wyjściem.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Śledztwo „Polityki”. Anżelika, tajny agent i dziwny wyjazd na Kubę. Nowe kulisy zniknięcia opozycjonistki

Czy Aleksiej Witalewicz Łobiejew i Anżelika Mielnikawa znali się wcześniej? Czy ich spotkanie na Kubie było grą operacyjną służb? Jaka była rola Oksany Sawczenko? Umawiała córkę z agentem czy była kimś w rodzaju zakładniczki?

Paweł Reszka, Timur Olevskiy, Evgenia Tamarchenko

Maturzyści przestrzegali zasad, natomiast nauczyciele uważali, że to ich nie dotyczy. Wszyscy spotykaliśmy się w pokoju nauczycielskim, wchodziliśmy i wychodziliśmy, jak Bóg dał, nie patrząc na wytyczne. Teraz pewnie będzie podobnie. Uczniowie będą przebywać w swoich rewirach, a nauczyciele nie. Po paru dniach młodzież to odkryje i uzna – całkiem słusznie – że zasady nie mają sensu.

Trzeba by więc także nauczycieli przypisać do określonych rewirów i wymagać, aby nie wchodzili do innych stref. Jest to trudne, ale wykonalne. W moim liceum mamy takich fachowców od logistyki, że z palcem w nosie by to zaplanowali. No i nie powinno być wyjątków dla dyrekcji. Szefowa też powinna trafić do jednej strefy, a do pozostałych nie wchodzić. Zobaczymy się – o ile trafię do innego rewiru – dopiero po pandemii, pani dyrektor? Pechowcom współczuję.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj