Nie zmieniajcie nam matury

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Pogarda dla matury jest w tym roku mniejsza niż w latach poprzednich. Część osób chyba zrozumiała, że lepiej, aby było tak, jak jest, gdyż zmiany mogą tylko zaszkodzić. Na ewentualnych zmianach mogą stracić wszyscy, zarówno nauczyciele, jak i uczniowie oraz ich rodzice. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby

Uczelnie zaczynają tęsknić za egzaminami wstępnymi. Obecna formuła matury, oceniana przez zewnętrznych egzaminatorów, zapewnia jako taki obiektywizm i – co najważniejsze – daje prawo do ubiegania się o indeks. Przy okazji wprowadzania zmian do matury uczelnie mogłyby przeforsować prawo do organizowania egzaminu wstępnego. Obecnie świadectwo dojrzałości może nie świadczy o wiedzy, ale przynajmniej jest wejściówką na uczelnię. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby przywrócono egzaminy wstępne. Przede wszystkim trzeba by się uczyć podwójnie, raz do matury, drugi raz do egzaminu wstępnego.

A jak są egzaminy wstępne, to są też kursy przygotowujące do nich. Obecnie przygotowanie ucznia do studiów kosztuje go niewiele. Przynajmniej w porównaniu z tym, co było za starej matury. Kto pamięta, ten wie, ile trzeba było wyłożyć na kursy i korepetycje u doktorów i profesorów. Po wprowadzeniu nowej matury firmy oferujące kursy zaczęły padać jak muchy, a młodzież, zamiast się uczyć do połowy lipca, otrzymała największe w życiu wakacje, od końca maja do początku października. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby przywrócono egzaminy wstępne. Żyła złota zaczęłaby bić ponownie, uczniowie musieliby chodzić na kursy, rodzice płacić, a wykładowcy zaczęliby liczyć zyski.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Niepoczytalni?

Stan umysłu Mieszka R., sprawcy okrutnego zabójstwa na UW, może być zupełnie inny, niż wskazują wycinkowe relacje internetowych serwisów. Przy okazji pojawiło się pytanie, gdzie przebiega granica poczytalności sprawcy, od czego zależy kara za zbrodniczy czyn.

Joanna Cieśla

Obecnie pieniądze za maturę lądują przede wszystkim w kieszeniach pracowników Centralnej i Okręgowych Komisji Egzaminacyjnych, licznych liderów i egzaminatorów. To istna góra pieniędzy, chociaż na głowę szeregowego egzaminatora niewiele. Matura kosztuje dużo, ale głównie skarb państwa. Gdyby zmieniono maturę i przywrócono przy okazji egzaminy wstępne, drugą górę pieniędzy musieliby wyłożyć rodzice maturzystów. Czy daliby radę?

Szykują się zmiany w formule matury, gdyż budżet nie chce płacić. Pretekstem jest reforma nauczania, która w tym roku wchodzi do liceów. Za trzy lata egzamin maturalny będzie inny. Obawiam się, że tańszy dla budżetu, a droższy dla uczniów i rodziców. Na ile droższy, zależy także od decyzji wiodących uczelni.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj