Hanna Krall i Harry Potter

Dzisiaj Hanna Krall ma urodziny. W samym środku egzaminu dojrzałości. Atmosfera w szkole jest podniosła. Maturzysta losuje zestaw i trafia na pytanie: „Zagłada z perspektywy świadka i uczestnika wydarzeń w getcie. Omów zagadnienie na podstawie Zdążyć przed Panem Bogiem Hanny Krall. W swojej odpowiedzi uwzględnij również wybrany kontekst.” Młody człowiek wpada w panikę. Co za pech!

Nie chodzi o reportaż Krall. Ten jest znany. Problem dotyczy kontekstu. Maturzysta uważa, że może nim być tylko inny utwór o getcie lub chociaż o ludziach z getta, o transportach. Takiego jednak nie zna. Uczniowie kończą szkołę średnią z dobrą znajomością losów Marka Edelmana, ale poza tym nie wiedzą nic. Nie znają ani „Pożegnania z Marią” Tadeusza Borowskiego, ani „Medalionów” Zofii Nałkowskiej. To lektury ich rodziców. Matura odbywa się w Łodzi, ale o getto łódzkie też lepiej nie pytać. Na liście lektur nie ma Dawida Sierakowiaka, Oskara Singera czy Rywki Kwiatkowskiej, więc młodzież nie zna.

W ogóle pytanie to jest do dupy. Prowokuje. Maturzysta ma na końcu języka słowa polityków o sprawach żydowskich, choćby Grzegorza Brauna, te znają bowiem wszyscy, np. że żonkile to „znak hańby”. To byłby dobry kontekst do getta warszawskiego, a do reportażu Hanny Krall wręcz idealny. Nastolatek czuje jednak, że nie wypada. W roku 2025 takie słowa mogłyby jeszcze nie przejść. Wybiera więc mniejsze zło i mówi o Harrym Potterze. Edelman i Potter: bardzo podobni bohaterowie. Komisja jest zadowolona.