Kościół powinien finansować nauczanie religii chociaż w połowie

Szymon Hołownia chce zrobić milowy krok w relacjach państwa z Kościołem, dlatego proponuje, aby lekcje religii były finansowane pół na pół przez obydwa podmioty.  Obecnie wszystkie koszty pokrywa państwo, a jest to spora kwota. Jak wynika z najnowszego raportu NIK, same pensje dla katechetów to 2 miliardy zł rocznie. Do tego należy dodać 1 miliard zł na utrzymanie placówek oświatowych prowadzonych przez związki wyznaniowe.

Propozycja pół na pół wydaje się kompromisowa. W oczach hierarchów kościelnych taka jednak nie jest, gdyż ci nie chcą płacić nic. Mogą sobie pozwolić na taką postawę, ponieważ zostali przyzwyczajeni przez poprzednie rządy, że za nauczanie religii w szkołach płaci państwo w 100 proc. Nie byłoby w tym niczego złego, gdybyśmy byli przebogatym krajem. Finansowanie lekcji religii odbywa się jednak kosztem innych zajęć.

Hierarchowie kościelni nie chcą się dorzucić do finansowania lekcji religii, gdyż mogą. Gdyby nagle utracili taką możliwość, wtedy musieliby się zwrócić do wiernych po pomoc. Niech zapłacą. Wierni odpowiedzieliby, że to sprawa duchownych. Doszłoby do przerzucania piłeczki, kto ma płacić za nauczanie religii. Szybko okazałoby się, że katecheza nie jest wcale konieczna, a dzieciom wystarczy regularne chodzenie do kościoła i branie udziału w nabożeństwach.

Info o raporcie NIK i propozycji Szymona Hołowni tutaj.