Roger „po bożemu”
Spektakl Króla Rogera, wyreżyserowany w bydgoskiej Opera Nova przez znanego choreografa Roberta Bondarę, jest bardzo zwyczajny, idzie dokładnie za tekstem, bez udziwnień.
Oczywiście nie ma w nim jakichś realistycznych dekoracji – główne elementy scenografii to rodzaj przepierzeń-klatek z kamieniami w środku, poruszających się po scenie, często na obrotówce, w II akcie parę prostych szarych tapczanów (jako że znajdujemy się w apartamencie), oraz projekcje dopowiadające, np. III akt rozpoczyna się filmem, w którym Roger przemieszcza się na pustyni, potem widzimy go naprawdę, ale nie ma piasku, tylko kamienie, które zapewne mają coś jeszcze symbolizować – chyba rozpad dotychczasowego życia Rogera. Był oczywiście taniec, bo musiał być (nie tylko dlatego, że reżyser jest też choreografem, po prostu wymaga tego treść), ale nie wychodził na pierwszy plan, co zdumiewało – na plus.
Jedno, co się wyróżnia w tej interpretacji, to fakt, że tłum, który na początku śpiewa w kościele o bluźnierstwie i zdradzie, w II akcie oczarowany Pasterzem zdejmuje stalowoszare szaty symbolizujące stary porządek i zostaje w cielistych kostiumach i sukienkach. Mnie się jakoś zawsze wydawało, że ci, którzy podążali za Pasterzem, to nie ci, którzy przeklinają go w I akcie, to inny zbiór ludzi. Ale owszem, mogło i tak być, każdy może w pewnym momencie życia dać się zaczadzić.
Muzycznie prowadził spektakl Sasha Yankevych, ukraiński dyrygent, który studiował wcześniej w Bydgoszczy pianistykę, a dyrygentem jest od 2018 r. i to podobno z przypadku: w Operze Królewskiej w Sztokholmie, gdzie pracował jako pianista, poproszono go o zastąpienie na próbach chorego dyrygenta – a traf chciał, że był to właśnie Król Roger. Yankevych grał kiedyś jego fortepianowe utwory, więc niby było mu łatwiej, ale to jednak osobny, wspaniały świat muzyczny.
Także „nasz Ukrainiec” był Pasterzem – to Pavlo Tolstoy, którego znamy także z tej roli od wielu lat (np. z wrocławskiego Rogera Mariusza Trelińskiego). Ma tę rolę znakomicie ośpiewaną i to słychać. Drugi tenor, Edrisi, pochodzący ze Śląska Michał Ryguła, brzmi bardzo obiecująco. Związani z Operą Novą są Łukasz Goliński, który też już wielokrotnie występował w roli Rogera, i Julia Pruszak-Kowalewska – Roksana; oboje również dobrze sprostali swoim zadaniom.
W sumie więc spektakl przyjemny, nie obrazoburczy, ale też niespecjalnie odkrywczy – no i ok, takie też są potrzebne.