Szkoły z dopalaczami

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Jak tylko nauczyciele wrócą po wakacjach do pracy, będą musieli udowodnić, że ich szkoła jest wolna od dopalaczy. Tu się ani nie bierze, ani nie handluje.

Kilka lat temu, w czasie pierwszej mody na dopalacze, wyjątkowo dużo rodziców chciało przenieść swoje dzieci z jednej szkoły do drugiej. Chodziły plotki i tylko plotki, bo przecież badań nikt nie prowadził, że w tych placówkach są dopalacze, a w innych nie. Rodzice chcieli wyrwać swoje dzieci ze złego środowiska.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Dlaczego nie Włoch? Rzymscy dziennikarze już rekonstruują przebieg konklawe

Włosi starają się objaśnić porażkę faworyta, za którego uchodził kard. Pietro Parolin. Sekretarz stanu za pontyfikatu Franciszka miał – jak piszą watykaniści „La Stampy” – otrzymać w pierwszym i drugim głosowaniu bardzo duże poparcie.

Tomasz Bielecki, Polityka Insight

Dzisiaj plotki mogą już nie wystarczyć. Potrzebne będą mocne dowody. I właśnie te dowody trzeba będzie przygotować po wakacjach. Choć na całym świecie wojna, nasza szkoła jest spokojna.

Kilka lat temu moja szkoła miała szczęście, że plotkowano o niej jako wolnej od dopalaczy. Wystarczyło parę prostych działań wychowawczych, kilka prostych programów profilaktycznych i problem mieliśmy z głowy. Ale to było dawno, gdy w wielu szkołach zwyczajnie olewano ten problem. W tym roku raczej wszyscy podejdą do sprawy poważnie, więc na szczęście bym nie liczył. Trzeba będzie się solidnie napocić, aby udowodnić, że gdzie jak gdzie, ale u nas jest czysto.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj