Co po strajku?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Pracę w szkole zacząłem po strajkach z 1993 roku. Przywitany zostałem przez sfrustrowanych nauczycieli, którzy nie mieli mi nic do zaproponowania, jedynie gorycz i niechęć. W szkole nie było żadnej wymiany doświadczeń, żadnego wsparcia. Starzy mówili do mnie: „Spieprzaj stąd, póki możesz”.

To byli ludzie przegrani, wypaleni, totalnie zniechęceni. Wytrzymałem z nimi rok. Kiedy odchodziłem, gratulowali mi mądrej decyzji. Z gratulacjami przyszli też uczniowie. Mówili, że dobrze zrobiłem, że poszedłem po rozum do głowy i spadam stąd. Bo tu jest dno.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Zniknięcie Anżeliki

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko

Po pewnym czasie wróciłem do szkoły, choć innej. Wymieniono wtedy połowę kadry. Co drugi był młody i pełen werwy. Starzy wciąż truli, że szkoda nas dla tego dna, ale już mniej gadali. Zamykali się w sobie, izolowali. Odchodzili na emerytury, a my zaczęliśmy tworzyć ducha szkoły. Dzisiaj my, pokolenie przyjęte do pracy po strajku z 1993 roku, jesteśmy starzy. To my jesteśmy tymi, którzy starli się z władzą – i jak z tego wyjdziemy? Czy będziemy się nadawać do pracy, czy będziemy jeszcze coś wartościowego sobą reprezentować?

Jeśli przegramy ten strajk, to powinno nas się wszystkich zwolnić. Wytępić wszystkich, którzy strajkowali, i oczyścić pole dla młodych. Niech przyjdzie nowe pokolenie i po swojemu urządzi się w szkole. Jeśli nas nie wywalą, będziemy truć młodym, że powinni spieprzać stąd, póki mogą. Jeszcze rok, jeszcze dwa, a nie będą nadawać się do niczego innego, tylko do tego, aby – podobnie jak my – innych ciągnąć ze sobą na dno.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj