Godziny „basiowe” czy „baśkowe”?

W środowisku nauczycielskim trwa dyskusja, jak nazwać godziny ponadwymiarowe, za które nauczyciele nie dostaną zapłaty, gdyż klasa np. poszła na wagary. Sprawcą zamieszania jest Barbara Nowacka, więc to od jej nazwiska lub imienia godziny te zostaną nazwane. 

Ministra edukacji ma szansę przejść do historii oświaty jako twórczyni godzin „basiowych” albo „baśkowych”. Dzięki temu Nowacka dołączy do Przemysława Czarnka, który jest twórcą godzin „czarnkowych” (więcej tutaj), oraz Katarzyny Hall, autorki „hallówek” (więcej tutaj).

Dla języka polskiego byłoby lepiej, gdyby osobą odpowiedzialną za ten absurd prawny była wiceministra edukacji. Nazwisko Lubnauer bardziej nadaje się do przekształcenia w nazwę niepłatnych godzin w pracy. Nazwa „lubnauerówki” brzmi powabnie, wręcz dostojnie, natomiast godziny „baśkowe” czy „basiowe” brzmią trywialnie i nie oddają istoty rzeczy. 

Nowacka bowiem zrobiła coś ewidentnie przeciwko nauczycielom, więc poczuli się, jakby dostali od ministry w pysk. To było tak zaskakująco bezczelne zachowanie, że aż zasługujące na nową nazwę. Dobra nazwa powoduje, że nauczycielom łatwiej ministerialne chamstwo znieść.

Reklama