Mniejsze budżety szkół

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Gdyby oceniać stan polskiej gospodarki przez pryzmat budżetów szkół publicznych, to mamy zapaść. Kryzys nie tylko nie mija, ale się pogłębia. Chociaż było już źle, to w tym roku widzimy, że może być jeszcze gorzej. Szkoła musi wyciągać rękę do rodziców po pieniądze dosłownie na wszystko.

Rodzice są już po zebraniach z wychowawcami. Dowiedzieli się na nich, że szkoła na nic nie ma pieniędzy, więc jak rodzice nie pomogą, będzie totalne dno. Głos Nauczycielski ujawnia, że wiele samorządów wydaje na szkoły mniej, niż otrzymuje w ramach subwencji oświatowej (zob. info), czyli de facto okrada dzieci.

W moim liceum rodzice zauważyli nowe drzwi do kilku pracowni. Od razu zapytali, czy to za ich pieniądze, bo pewnie tak. W ogóle jak coś się w szkole pojawi nowego, to na 99,99 procent sfinansowali to rodzice.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Wściekły pies

Picie w Polsce to temat rzeka. Rzeka to zresztą dobra metafora. W zeszłym roku branża zarobiła 50 mld zł. A mówimy o czymś, czego wyprodukowanie kosztuje grosze – mówi Ryszard, od ponad 20 lat związany z branżą alkoholową. Sam jest alkoholikiem, ma ojca alkoholika i żonę alkoholiczkę.

Juliusz Ćwieluch

Rodzicom powiedziałem, że jestem też ojcem, więc wiem, o co chodzi. W szkole podstawowej dyrekcja oznajmiła, że ławki i krzesła do sal lekcyjnych zostały kupione z funduszu Rady Rodziców. Wiele osób oniemiało. To już nawet podstawowe wyposażenie szkół musimy kupować?

A tak, moi drodzy. To jednak nie koniec. Do wyciągnięcia od rodziców zostały jeszcze pieniądze na prąd i ogrzewanie (to pewnie za rok) oraz na pensje dla pracowników (przewiduję, że stanie się tak za pięć lat). Co najgorsze zatem jeszcze przed nami. Na razie nie jest źle.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj