Artur Barciś w szkole

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Gościliśmy w naszym liceum Artura Barcisia i naprawdę wyśmienicie się bawiliśmy. Młodzież co chwila biła brawo, śmiała się, spontanicznie reagując na wystąpienie aktora. Warto było zaprosić tego artystę do szkoły. Bawili się także nauczyciele (szkoda, że nie wszyscy byli).

Ze sławnymi osobami różnie bywa. Niektórych lepiej do szkoły nie zapraszać, ponieważ potrafią zepsuć kilka lat pracy wychowawczej. Na przykład nagadają młodzieży, że w życiu liczy się tylko kasa, trzeba mieć plecy, opłaca się być cwaniakiem, wozić się na innych, samemu kombinować, a innych robić w konia.

Artur Barciś opowiadał nie tylko bardzo śmiesznie, ale także mądrze. Mówił, jak ważna jest solidna praca (jak człowiek miesiąc wcześniej nauczy się roli, to nie musi się bać, że da plamę), że przy każdym zadaniu, nawet najdrobniejszym, trzeba włożyć maksimum wysiłku, gdyż podejście do obowiązków jest wizytówką aktora. Mówił, jak ważna jest współpraca z kolegami w zespole, że najwięksi indywidualiści i najwybitniejsze osobowości powinny umieć współpracować, że trzeba się docierać z ludźmi, dostrzegać innych, a nie tylko siebie.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Śledztwo „Polityki”. Anżelika, tajny agent i dziwny wyjazd na Kubę. Nowe kulisy zniknięcia opozycjonistki

Czy Aleksiej Witalewicz Łobiejew i Anżelika Mielnikawa znali się wcześniej? Czy ich spotkanie na Kubie było grą operacyjną służb? Jaka była rola Oksany Sawczenko? Umawiała córkę z agentem czy była kimś w rodzaju zakładniczki?

Paweł Reszka, Timur Olevskiy, Evgenia Tamarchenko

W ogóle Barciś mówił wiele mądrych rzeczy, a przy tym wcale nie nudził. Można się od niego uczyć, a mam na myśli siebie i innych nauczycieli, jak mówić młodzieży o ideałach. Poza tym warto było zobaczyć, jak aktor śmieje się z siebie, jak fantastyczny ma dystans do swoich ewentualnych wad, co powoduje, że nikt tych wad nie widzi, za to dostrzega mnóstwo zalet. Niestety, nauczyciele często bywają drażliwi na punkcie lekceważenia ich przez uczniów. Dość często słyszę w szkole, że ktoś kogoś zlekceważył i z tego powodu wybucha afera. Dyrekcja czuje się lekceważona przez nauczycieli, nauczyciele przez uczniów i tak w koło Macieju. Spotkanie z Barcisiem leczy mnie z tych negatywnych uczuć, gdyż pokazał on, jak miłe jest życie, gdy ma się w nosie wszelkie lekceważenie. Róbmy swoje, solidnie, ale bez niepotrzebnego zadęcia, a lekceważenie nie będzie nas dotykało. Fajny facet z tego Barcisia. Uważam, że na spotkanie z nim powinna przyjść cała rada pedagogiczna z dyrekcją na czele. Każdej szkoły, nie tylko mojej.

PS: Dziewczyny z III A, Joanna i Paulina, doskonale prowadziły spotkanie z Arturem Barcisiem. Brawo!

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj