Jak się pozbyć praw człowieka
Słowa Donalda Tuska w wywiadzie dla „The Sunday Times” o wypowiedzeniu Europejskiej Konwencji Praw Człowieka to nie eksces czy nieporozumienie. I – co gorsza – nie jest to też izolowany głos polskiego premiera na tle Europejskich przywódców. To kontynuacja nurtu politycznego myślenia o potrzebie pozbycia się krępujących władzę ograniczeń opartych o zasady humanitaryzmu, godności i wolności jednostki. Nowy paradygmat ma się opierać na bezpieczeństwie, prymacie praw zbiorowości narodowych nad prawami jednostki i wzmocnieniu władzy państwa jako emanacji tejże zbiorowości.
A więc już nie prawa człowieka, ale prawa władzy do zapewniania, na własnych warunkach, bezpieczeństwa zbiorowościom narodowym.
Zmiany paradygmatu nikt jeszcze w ten sposób nie formułuje wprost, ale taki kierunek wyłania się z dyskusji na temat powstrzymania nielegalnej migracji – w tym kontekście padła też kontrowersyjna wypowiedź premiera Donalda Tuska: „Jeśli 46 sygnatariuszy Konwencji nie może dojść do porozumienia w sprawie jej reformy, to całkiem rozsądnym rozwiązaniem jest po prostu ją wypowiedzieć”.
Dyskusja o konieczności złagodzenia rygorów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ale też konwencji genewskiej o uchodźcach, na dobre rozpoczęła się po atakach 11 września w USA, kiedy to politykom udało się na trwałe skojarzyć w wyobraźni społeczeństw migrantów z terroryzmem. Rozpętano „wojnę z terroryzmem”, której – w przeciwieństwie do wojny konwencjonalnej, między państwami – nie dotyczyło wojenne prawo humanitarne. Ani – jak się okazało – konwencje o prawach człowieka, bo za tajne więzienia USA i obóz Guantanamo, gdzie więziono bez sądu porywanych ludzi, ani za stosowane tam tortury – zatwierdzone przez administrację USA – nikogo nie próbowano nawet pociągnąć do odpowiedzialności. Podobnie jak za wydawanie i wykonywanie administracyjnych decyzji o zabiciu za pomocą dronów konkretnych osób podejrzewanych o terroryzm (i osób przypadkowo będących w ich pobliżu) w sytuacji, gdy nie było dowodów pozwalających na postawienie im zarzutów.
To wtedy udało się zyskać społeczne przyzwolenie na poluzowanie standardów ochrony takich praw, jak habeas corpus, prawo do sądu, ochrona prywatności, swoboda poruszania się, zakaz kary śmierci i zakaz tortur. Pewne kategorie osób zostały spod nich, przynajmniej częściowo, wyjęte, co w oczywisty sposób godziło w zasadę równości wobec prawa i zasadę przyrodzonej godności człowieka będącej źródłem wszystkich pozostałych praw i wolności człowieka.
Kolejna wojna, jaką prowadzą teraz państwa Zachodu, to wojna z nielegalną migracją. A właściwie z migracją z Azji i Afryki, która, wciąż ograniczana, spychana jest w strefę nielegalności. Od co najmniej 20 lat takie argumenty, jak prześladowanie i torturowanie w kraju pochodzenia czy przynależność do prześladowanych mniejszości, nie są uczciwie uwzględniane przy nadawaniu statusu uchodźcy. A trwająca w kraju pochodzenia wojna coraz rzadziej uznawana jest za przesłankę do udzielenia ochrony humanitarnej.
Od lat unijna agencja ochrony granic FRONTEX odpycha od europejskich brzegów Morza Śródziemnego łodzie i tratwy z uchodźcami z Afryki, z których wielu topi się lub umiera z głodu i braku wody pitnej. To, co polskie władze robią z migrantami od początku kryzysu na granicy z Białorusią, jest dokładnie tym samym, co FRONTEX robi na Morzu Śródziemnym, a więc jest milcząco akceptowane przez władze Unii. Także dlatego, że to Polska brudzi sobie ręce, nie wpuszczając uchodźców na teren Unii. Kiedy więc Polska wprowadziła czasowe (ciekawe, jak długo ta czasowość potrwa) zawieszenie prawa do azylu dla osób przybywających – także legalnie – z terenu Białorusi, Donald Tusk, pojechawszy na posiedzenie Rady Europejskiej, został aprobująco, choć nieoficjalnie, poklepany po ramieniu. Nikt nie zauważył, że Polska wprowadziła prawo, w myśl którego nadużycie przez funkcjonariusza środków przymusu, w tym broni palnej, nawet ze skutkiem śmiertelnym, nie jest już przestępstwem, jeśli dotyczy migranta podejrzanego o nielegalne przekroczenie granicy. A skoro nie jest przestępstwem, to prokuratura nawet nie musi w tej sprawie wszczynać postępowania. Nikt w Europie nie zauważa też, że przymusowe zawracanie ludzi do lasu, na bagna czy przez rzekę, jest narażaniem ich życia i zdrowia i prowadzi do wymuszonych zaginięć, co w myśl Statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego uznane jest za formę ludobójstwa.
W wypowiedzi dla „The Sunday Times” premier Donald Tusk zagrożenie, przed którym mamy prawo się bronić, zrzucając krępujące więzy praw człowieka, widzi już w różnicach kulturowych: „Jeśli chodzi o największe zagrożenia, może nie dla Polski, ale przede wszystkim dla Zachodu i dla całej UE, to są to migracje, te coraz trudniejsze relacje etniczne i kulturowe wewnątrz naszych społeczeństw – może nie w Polsce, ale na pewno w waszym kraju, we Francji, w Niemczech”. Na przeszkodzie skutecznej obrony przed migracją stoi jednak nieodpowiadająca wyzwaniom naszych czasów Europejska Konwencja o Ochronie Praw Człowieka, powstała na gruncie przestarzałej zasady humanitaryzmu, w myśl której pushbacki są nielegalne, a każdemu przysługuje odwołanie do sądu, gdy jego prawa człowieka są zagrożone. W Unii toczy się więc dyskusja, jak Konwencję zreformować.
Rzecznik rządu Adam Szłapka zapewnił, że polski rząd nie ma w planach wypowiedzenia Konwencji. I nic w tym dziwnego, bo Konwencja została włączona do prawa UE. Występowanie z niej pojedynczych państw nic nie da, musiałaby z niej wystąpić Unia jako całość.
Tylko i to nie załatwi sprawy, bo zostaje np. Konwencja o uchodźcach, Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych ONZ czy wreszcie Powszechna Deklaracja Praw Człowieka. Trzeba by wypowiedzieć je wszystkie.
Przywódcy europejscy patrzą pewnie z zazdrością na prezydenta Donalda Trumpa, który swobodnie wyrzuca sobie z USA cudzoziemców bez amerykańskiego obywatelstwa, bo w USA nie ma pojęcia „prawa człowieka”. Jest pojęcie „prawa obywatelskie”, a te przysługują tylko obywatelom USA.
Komentarze
A Mohamed płynął sześć dni w rzece
Klamie pani kiedy oani stwierdza, ze za to co dzialo sie w wiezieniach USA z terrorystami nikogo nie probowano pociagac do odpowiedzialnosci. Pociagano.
” Nikt nie zauważył, że Polska wprowadziła prawo, w myśl którego nadużycie przez funkcjonariusza środków przymusu, w tym broni palnej, nawet ze skutkiem śmiertelnym, nie jest już przestępstwem, jeśli dotyczy migranta podejrzanego o nielegalne przekroczenie granicy. ”
Abusus non tollit usum
Art. 6. – [Zasady użycia lub wykorzystania środków przymusu bezpośredniego i broni palnej] – Środki przymusu bezpośredniego i broń palna.
Dziennik Ustaw
Dz.U.2025.555 t.j. Akt obowiązujący
Wersja od: 25 lipca 2025 r.
Art. 6. [Zasady użycia lub wykorzystania środków przymusu bezpośredniego i broni palnej]
1. Środków przymusu bezpośredniego używa się lub wykorzystuje się je w sposób niezbędny do osiągnięcia celów tego użycia lub wykorzystania, proporcjonalnie do stopnia zagrożenia, wybierając środek o możliwie jak najmniejszej dolegliwości.
2. Broni palnej używa się lub wykorzystuje się ją wyłącznie, jeżeli użycie lub wykorzystanie środków przymusu bezpośredniego:
1) okazało się niewystarczające do osiągnięcia celów tego użycia lub wykorzystania lub
2) nie jest możliwe ze względu na okoliczności zdarzenia.
Historia daje aż zanadto dużo takich przykładów wpuszczania a także zapraszania takich gości . Same USA są tego przykładem . Co się stało z rodowitymi mieszkańcami tych terenów , Indianami , dobrze wiemy .
Bardzo potrzebny komentarz, aby zrozumieć z jakim problemem prawnym zmagają się rządzący i jak muszą łamać prawo przy cichym poparciu UE. Muszą, bo nie mogą stosować prawa. Muszą nie tylko, że mogą stracić władze, ale także wprowadzić ogromne zamieszanie w kraju i w relacjach państw UE. Między młotem a kowadłem-p. Buras pisze, że odsyłanie migrantów wędrujących przez różne kraje do Niemiec jest niezgodne a prawem UE, gdzie indziej twierdzą, że zgodne- czy mogłaby Pani odnieść się do tego przy okazji??