Prokurator czyta „Strach”

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Rozumiem, że skoro są paragrafy, to prokuratur ich pilnuje. Nie on uchwalił prawo z artykułem o „znieważaniu” narodu polskiego, ale on stoi na straży poszanowania uchwalonego prawa. A jednak wiadomość, że prokuratura w Krakowie, miejscu wydania „Strachu” Jana Tomasza Grossa, zaczęła czytać książkę pod kątem ewentualnego wszczęcia śledztwa, czy nie podpada ona pod wspomniane paragrafy o znieważeniu narodu, przygnębiła mnie i zawstydziła. W jakim kraju żyjemy? Badanie przez organ państwowy książki profesora Grossa to absurd.

Gross to nie Bubel, którego antysemickie wypociny leżą po kioskach i jakoś nie trafiają na biurka prokuratorskie w dniu wydania. Strzelamy sobie samobójczego gola, dostarczając mediom światowym kolejnego przykładu, jak osobliwym krajem jest Polska z tym paragrafem prawa nie do pogodzenia z wolnością słowa i wolnością badań naukowych. Podkreślił to m.in. polsko-amerykański historyk M. Chodakiewicz, polemista Grossa, i chwała mu za to.

Mam nadzieję, że nieszczęsna prokuratorska lektura eseju Grossa da wynik negatywny i żenującego śledztwa nie będzie. Można się z Grossem zgadzać lub nie, i to jest normalne, ale mieszanie się prokuratury do dyskusji publicystyczno-historycznej jest marnowaniem czasu i grosza publicznego.

Jedyną godną nowoczesnego narodu i państwa prawa metodą prostowania ewentualnych błędów Grossa jest dyskusja na argumenty, pisanie krytycznych artykułów i książek. Znieważa naród nie Gross, lecz raczej ten, kto będąc Polakiem pisze na niego donos do prokuratury. Znieważa, bo stwarza wrażenie, że Polacy nie mogą o własnych siłach, bez wsparcia prokuratury, ustalić w swobodnej rzeczowej dyskusji, jaka jest prawda o polskim antysemityzmie. Wychodzimy na półgłówków. A przecież debata po opublikowaniu „Sąsiadów” Grossa dowiodła, że potrafimy – to było jedno z największych wydarzeń naszej powojennej historii moralnej i intelektualnej.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Nieźle ubezpieczeni

Raporty Biura Bezpieczeństwa PZU na temat doradców stały się podstawą złożenia zawiadomień do prokuratury. Zawierają jeden wspólny wniosek: „Brak jakichkolwiek dowodów na wykonywane działania, zadań czy świadczonej pracy na rzecz PZU SA”. Czy ktoś to rozliczy?

Anna Dąbrowska, Violetta Krasnowska

Piłeczka tak naprawdę jest teraz po stronie Trybunału Konstytucyjnego, który jak dotąd nie znalazł niestety czasu, by rozpoznać wniosek o uznanie nieszczęsnego „paragrafu o znieważeniu” za sprzeczny z konstytucyjną zasadą wolności słowa.

Tyle o prawie i wstydzie. Co do meritum. Kto ciekaw, może wyrobić sobie pewne zdanie o moim stosunku do książki na podstawie wywiadu z J.T.Grossem. Rozmawiałem z Grossem w Krakowie, na Kazimierzu, czyli w dawnej żydowskiej części miasta, niedługo po angielskiej premierze „Strachu”. Gross zrobił na mnie wielkie wrażenie swą pasją moralną. Pamiętajmy, że napisał nie tylko przełomowych „Sąsiadów” i „Strach”, lecz także równie wstrząsającą książkę o losie zgotowanym przez Sowietów Polakom na zajętych terenach Rzeczpospolitej. Rzucać na Grossa cień podejrzenia o antypolskość to po prostu skandal.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama