Nie udało się

18 głosów zabrakło do odrzucenia przez Sejm weta Nawrockiego. To był pierwszy test, czy walczyć z wetomatem na Krakowskim Przedmieściu – demolującym prace rządu i koalicji rządzącej – metodą parlamentarną. Niewiele zabrakło, ale nie udało się.

Jeśli ktoś wyobrażał sobie, że prawica posłucha błagań Tuska o odrzucenie weta dla dobra kraju, to po raz kolejny przekonał się, że to płonne nadzieje. Prawicy nie zależy na bezpieczeństwie Polski tak bardzo jak na upadku Tuska. Nie Rosję Putina ani siły prorosyjskie w Polsce uważają za główne zagrożenie, ale jednego polityka, na którego punkcie Kaczyński rozwija patologiczną obsesję – Donalda Tuska.

Codziennie przekonujemy się, jak fatalnie się stało, że do dużego Pałacu wprowadził się Nawrocki zamiast Trzaskowskiego. Jeśli Nawrocki zdążył w ciągu czterech miesięcy zawetować niemal 20 ustaw, to ile zawetuje do wyborów za niespełna dwa lata? Pozbawiony kwalifikacji do pełnienia swego urzędu usiłuje to nadrabiać hiperaktywnością w walce z rządem, narażając sterowność państwa.

Swoje prerogatywy wykorzystuje nie w interesie Polski, lecz partii, która wyniosła go na urząd. Walka między prezydentem a premierem, zamiast współpracy między nimi w tym, co najważniejsze dla dzisiejszej Polski, to czarny scenariusz chaosu, a wymarzony dla naszych wrogów zewnętrznych i wewnętrznych. Opozycyjna prawica zachowuje się tak, jakby Polska rządzona przez Tuska nie była państwem Polaków, więc można oskarżać go o wszystko.

W przypadku ustawy o kryptowalutach w PiS wymyślono, że napisało ją ,,lobby bankowe’’, choć żadna nazwa konkretnego banku nie pada, a kontrolowany przez Glapińskiego NBP przed kryptowalutami ostrzega. Równolegle PiS oskarża Tuska, że chce przykryć tą ustawą agonię państwowej agonię służby zdrowia, choć premier dzień przed głosowaniem brał udział w krajowej konferencji medycznej poświęconej jej naprawie.

Do tego doszły oskarżenia o teatr polityczny – utajnienie posiedzenia Sejmu – i związane z tym łamanie prawa np. przez ministra Żurka, który na czarnej liście PiS-u zajmuje dziś zaszczytne drugie miejsce za Tuskiem. Ktoś zażądał dymisji Żurka pod pretekstem, że ujawnił coś z zamkniętego posiedzenia. I tak bez końca, a o meritum jak najmniej. Polityczny odruch Pawłowa: jak Tusk, to nigdy razem, zawsze przeciw.

Dopiero powrót do władzy PiS przywróci w ich mniemaniu Polskę Polakom. Dlatego PiS ze skrajną prawicą będą do wyborów w taktycznym przymierzu wymierzonym w rząd Tuska, nie oglądając się na paraliżujące skutki tego nieformalnego sojuszu dla państwa. Dla nich więc i dla ekipy Nawrockiego Tusk nie rządzi, tylko co najwyżej administruje, i to z niemieckiego nadania, a zatem walka z nim jest moralnie i politycznie uzasadniona.

Przy takim podejściu nie ma najmniejszych szans, aby ośrodek prezydencki był tym, czym ma być według naszej konstytucji. Walka będzie trwała, państwo będzie słabnąć. Odpowiedzialność za to spada na prawicową trójcę: PiS, Konfederację Mentzena i Bosaka oraz „koroniarzy” Brauna. I wszystkich tych w społeczeństwie, którzy im sekundują. Tak to widzę, inaczej nie mogę.

Błędy i potknięcia rządu Tuska są mniejszym złem niż permanentna rebelia i odmowa współpracy po stronie prawicy w tym, co dobre dla państwa i obywateli, niezależnie od ich sympatii politycznych. W obecnym porządku świata państwo uważane jest, słusznie lub nie, za największe dobro, bo bez niego plany i marzenia jego mieszkańców nie mają żadnych gwarancji spełnienia.

W tym samym państwie nie może jednak być dwu rządów, dwu wymiarów sprawiedliwości i dwu społeczeństw w nieustannym zwarciu. Polska jest tu, gdzie jest na mocy porozumień zawartych ponad Polakami po ostatniej wielkiej wojnie. Innej nie ma i raczej nie będzie. Politycy wszelkich opcji, szczególnie prawicowych, ale też radykalnie lewicowych, jeśli uważają, że suwerenne państwo jest wartością ponadpartyjną, muszą się zdecydować, czy państwo, którym akurat z woli wyborców nie rządzą, jest mimo to ich państwem.

Tusk zaangażował swój autorytet przywódcy politycznego w legitymizację Nawrockiego jako prezydenta Polski. Zaryzykował tym samym utratę tego autorytetu w oczach części demokratycznego elektoratu. Uważam, że kierował się poczuciem odpowiedzialności za demokratyczne państwo prawa. Niestety, obóz Kaczyńskiego, który wygenerował Nawrockiego, nie odpowiedział tym samym, czyli uznaniem Tuska jako szefa rządu wyłonionego przez większościową koalicję ugrupowań prodemokratycznych z wszystkimi tego konsekwencjami, czyli z demokratyczną legitymacją do rządzenia.

Brak tej symetrii jest najgłębszym politycznym źródłem konfliktu zagrażającego dzisiaj funkcjonowaniu państwa i dobrostanowi jego obywateli. Kolejnych prób obalania wet Nawrockiego po porażce z lobby kryptowalut raczej nie widzę na horyzoncie. Nawet w przypadku ustawy „kojcowej”. Nienawiść Kaczyńskiego do Tuska jest tak silna, że choć lubi się przedstawiać jako przyjaciel zwierząt futerkowych, to w tym przypadku zmusi partię do obrony weta. Niszcząca i nieprzebłagalna logika polaryzacji polityki.

Reklama