Okruchy romantycznego życia
Zwykle wystawy czasowe w Muzeum Chopina miewały miejsce w dwóch niewielkich salkach w podziemiu. Najnowsza znajduje się na II piętrze Zamku Ostrogskich – i tak będzie też w przyszłości.
Bo muzeum przechodzi właśnie wielką przemianę. W ramach projektu „Perła Warszawy”, finansowanego w większości przez FEnIKS, czyli Fundusze Europejskie na Infrastrukturę, Klimat i Środowisko (prawie 37 mln z 56 mln zł), będzie przeformułowane i zmodernizowane wnętrze, a także teren na zewnątrz, zwłaszcza taras na tyłach gmachu (od frontu jest to wysokość I piętra), który ma zostać częściowo otwarty i obsadzony drzewami. Cały projekt ma być przeprowadzony do 2027 r. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się więcej o tym projekcie, może obejrzeć dzisiejszą konferencję prasową na YouTube. Ale pretekstem do tej konferencji było też właśnie otwarcie wystawy Życie romantyczne. Chopin, Delacroix, Sand, która będzie czynna aż do końca października, a więc konkursowi goście będą jeszcze mogli ją odwiedzić.
Okazja była jedyna w swoim rodzaju, ponieważ w remoncie jest obecnie paryskie Musée de la Vie Romantique i potrwa to aż do marca przyszłego roku. Grzech więc byłoby nie skorzystać, kiedy powstała taka możliwość. A powstała dzięki współpracy nawiązanej przy okazji konferencji naukowej Krąg romantyczny. Wspólni bohaterowie francuskiego i polskiego romantyzmu, organizowanej w Warszawie i Paryżu. Współpraca była tak owocna, że kustosze wystawy, Seweryn Kuter i Urszula Król, opowiadali z satysfakcją, że francuska strona wypożyczyła polskiej wszystko, czego chcieli, a są tam prawdziwie bezcenne eksponaty.
Zwiedzałam kiedyś Musée de la Vie Romantique i co prawda na zwykłej wystawie nie ma takiego przechyłu chopinowskiego, jak u nas, ale Chopina jest tam wiele, choćby ze względu na związki z George Sand, która tu z rodziną (i pieskami) króluje, obok oczywiście gospodarza – Ary’ego Scheffera, którego dawna pracownia jest dziś siedzibą tego muzeum. Jeden z najbardziej znanych portretów Chopina (dość cukierkowy zresztą) jest jego autorstwa. Na wystawie mamy więcej jego dzieł, także szkiców, ale też szkice Delacroix, obrazy innych malarzy romantycznych, a także udatne akwarele autorstwa George Sand i jej syna Maurice’a. W centrum wystawy znajduje się wachlarz, na którym pejzaż w tle namalowała Sand, a na pierwszym planie są karykatury jej przyjaciół autorstwa Auguste’a Charpentiera i Paula Gavarniego. Są małe rzeźby, bardzo wówczas modne, i mnóstwo pamiątek, którymi się wówczas obdarzano, w tym pukle włosów, medaliony, odlewy rąk czy stóp, a także albumy – w jednym z nich, pochodzącym zresztą z miejscowych zbiorów (kilka eksponatów jest tutejszych), znajduje się autograf Impromptu cis-moll. A pośrodku jest jeszcze wyłożony najnowszy nabytek Muzeum Chopina, czyli pierwotna wersja Ballady f-moll.
Wystawa ma też swoją ścieżkę muzyczną, oczywiście Chopinowską – układał ją dyrektor Artur Szklener, określony tu jako kurator muzyczny. To 50 minut muzyki, więc wystarczy na jedno zwiedzanie wystawy, bo tak bardzo duża ona nie jest, ale naprawdę piękna i warto ją obejrzeć. Ogromnie ciekawy jest katalog, który również warto w uzupełnieniu przeczytać.
PS. Dziś byłam też na kolejnym koncercie festiwalu Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu. Rzadka to była okazja, by usłyszeć Konzertstück na 4 rogi i orkiestrę Schumanna – a uroczy to utwór. Grał Yun Zang – mimo bardzo młodego wieku pierwsza waltornia Filharmoników Berlińskich, oraz trzech waltornistów związanych z SV, poszło im znakomicie; dyrygował inny muzyk związany z Berlińczykami, ale weteran – dawny oboista Andreas Wittmann, którego do orkiestry przyjmował jeszcze Karajan. Na koncert zjechali się chyba wszyscy warszawscy waltorniści – jak jeden z nich powiedział, to było dla nich prawdziwe święto. Ostatni koncert festiwalu w poniedziałek, też w Studiu im. Lutosławskiego.