Koryfeusze po raz 15

Narodowy Instytut Muzyki i Tańca (na początku bez słowa Narodowy) przyznaje te nagrody od 2011 r. Uroczystość ich wręczania połączona z koncertem (o zróżnicowanym gatunkowo repertuarze) odbywała się najpierw w Studiu im. Lutosławskiego, a od paru lat w Filharmonii Narodowej, jak dziś.

W zeszłym roku pisałam, że wygrało 50 proc. moich typów. Mam tę satysfakcję, że w tym roku było więcej, ale nie będę mówić, ile, żeby nikomu się nie zrobiło przykro.

Odkryciem Roku został Mateusz Dubiel i tak sobie myślałam, jak by to było, gdyby ludzie głosowali po I etapie Konkursu Chopinowskiego. Jednak dane dostępowe zostały rozesłane akurat w pierwszy dzień przesłuchań i nikt jeszcze nie wiedział, że pianista odpadnie od razu. Było to, jak już pisałam przy tej okazji, duże ujemne zaskoczenie (zresztą według cytowanych tu wyliczeń gdyby głosowali sami polscy członkowie jury, to puściliby go dalej). W tej sytuacji była to dla niego nagroda pocieszenia, która zresztą mu się należy, bo to naprawdę utalentowany, muzykalny chłopak. Oby dalej się pięknie rozwijał.

Osobowość Roku – to tym razem Anna Szostak, założycielka i szefowa Cameraty Silesii – Zespołu Wokalnego Miasta Katowice, który w tym roku kończy 35 lat. Nad wyraz zasłużone wyróżnienie. To zespół wszechstronny, który zaśpiewa wszystko, od baroku do współczesności, i to wirtuozowsko. Zespół do trudnych, nietypowych zadań. A szefowa rządzi nim sprawną ręką, perfekcyjnie.

Wydarzenie roku to Muzyczne Spotkania w NFM z okazji 80-lecia PWM. Byłam, potwierdzam: było ogromnie ciekawie, o czym pisałam tutaj i tutaj.

Natomiast Nagrodę Honorową za całokształt działalności otrzymał Waldemar Dąbrowski. To był dobry moment, żeby to zrobić. Laureat wzruszył się ogromnie, ale mimo tego wzruszenia przemówił jak zawsze zgrabnie.

Koncert był po części poważkowy, choć nie do końca – {oh!} Orkiestra z Martyną Pastuszką wykonała najpierw Uwerturę Antoniego Stolpego (ucznia Moniuszki, zaledwie wówczas utalentowanego 16-latka, który 5 lat później zmarł), a potem Koncert d-moll Wieniawskiego z Agatą Szymczewską jako solistką i z dodanymi w finale… cymbałami i janczarami, żeby było jeszcze bardziej alla zinghara. Eksperyment ryzykowny, a raczej dowcip jednorazowy, ale się podobał. W drugiej części grały połączone siły Orkiestry Adama Sztaby i Orkiestry UMFC, a solistami byli Iwona Hossa, Dorota Miśkiewicz, Marcin Wasilewski i Grzegorz Turnau.

Reklama