Podgląd w żłobku, czyli Big Brother is Watching Us

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Zaintrygowała mnie wiadomość wzięta z prasy, że młode matki chętnie by miały stały podgląd na swoje pociechy poza domem, w przedszkolu, a nawet w żłobku. W żłobku! Jako żywo jesteśmy narodem totalnie nieufnym i podejrzliwym.

Niby wiadomo, takie mamy ,,geny” historyczno-kulturowe, aby nie ufać nikomu, na czele z państwem, ale czy to jednak nie paranoja?

No tak, tylko że ta gotowość młodych matek do podglądania tego, co się dzieje poza domem z ich pociechami, pewnie jest jeszcze większa wskutek niedawnych rewelacji o wiązaniu osesków za rączki i nóżki w ośrodku opieki przez pracownice, które chciały mieć spokój. Czy w tym kontekście podglądanie nie jest mniej bulwersujące niż mi się wydało?

Chyba jednak nie jest to usprawiedliwienie. Tym bardziej, że w Polsce ponoć młode pokolenie jest bardzo wolnościowe. Pokazały to np. protesty przeciwko ACTA. Ciekawe, ile tych matek gotowych do podglądania w żłobkach też się buntowało przeciwko ACTA?

Buntujemy się też przeciwko szpikowaniu przestrzeni publicznej systemami CCTV. Pewno coś jest na rzeczy. Bo nie jest jasne, w którym momencie wideokamer od monitoringu będzie już tyle, że strach się będzie zachować jakoś mnie konwencjonalnie. W tym sensie bliżej nam do świata orwellowskiego niż by się wydawało. BIG BROTHER IS WATCHING US. Obserwuje nas z zewnątrz, ale i od wewnątrz, gdy strach i podejrzliwość zaczynają dominować w naszej psychice.

Bunt przeciw nieoczywistemu (bo oczywiście są miejsca, gdzie jest potrzebny) monitoringowi nie jest bynajmniej powszechny, nie wyprowadził dotąd ludzi na ulice tak jak ACTA. Może wielu w Polsce ten wszędobylski monitoring się podoba? Choćby właśnie w szkołach.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

7 scenariuszy ratunkowych

Mimo triumfalizmu PiS po inauguracji prezydentury Karola Nawrockiego ekipa Donalda Tuska nie przegrała jeszcze wyborów w 2027 r. Wciąż ma sposoby, by odrzucić narzucaną przez prawicę opowieść o pewnej klęsce i nieuchronnym odwecie. Wymaga to jednak zrozumienia, na czym polegają dzisiaj reguły politycznej gry.

Mariusz Janicki

Mam czasem wrażenie, może mylne, że chcemy sobie kupić pozór bezpieczeństwa tolerując albo nawet popierając ograniczenia naszych praw obywatelskich, naszej prywatności. A także, że łudzimy się, iż permanentna obserwacja naszych dzieci uchroni je przed złem. Moje dzieci dorastały w epoce niemonitorowanej. Dorosły bezpiecznie i nie tracąc elementarnego zaufania do innych ludzi.

Bez tego zaufania trudno sobie wyobrazić funkcjonalne, czyli zdolne do współdziałania, społeczeństwo. Kto chce podglądać własne dzieci w żłobku, może w przyszłości podglądać je w ich dorosłym życiu. I żyć według smutnego powiedzenia: Polak Polakowi Polakiem.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama