Radykalni i romantyczni
Powyborczy raport znanych socjologów, Sierakowskiego i Sadury, stawia tezę, że po wyborach prezydenckich nastąpiła zmiana głównej osi konfliktu w polskiej polityce i społeczeństwie. Autorzy raportu pod sensacyjnym tytułem „Nowy duopol obali ten system”, twierdzą, że „duopol” PiS/PO zastąpi duopol antysystemowych partii radykalnych.
Na razie jednak tego nowego „duopolu” nie widać zbyt wyraźnie w polityce, bo oś konfliktu się nie zmieniła po wyborach prezydenckich i od samego początku naszej ustrojowej transformacji. To konflikt między zwolennikami demokracji a zwolennikami autorytaryzmu, między nacjonalistyczną i izolacjonistyczną „naszością” a Polską trwale osadzoną w demokratycznej wspólnocie Zachodu.
Za demokracją są partie proeuropejskie i prodemokratyczne, za autorytaryzmem – prawica, ta stara, pisowska, i ta nowa, skrajna, Mentzena oraz jawnie faszystowska Brauna. Rywalizacja między mentzenistami i zandbergistami – radykalną prawicą i radykalną lewicą – toczy się głównie w ich bańkach, w mediach, kręgach akademickich, w młodym aktywnym pokoleniu.
Autorzy raportu mają serce po lewej stronie, a ich ciekawe dzieło ma być – tak je odczytuję – ostrzeżeniem, że Polacy radykalizują się politycznie. I że na tym tle „duopol” PiS/PO zastąpi duopol Konfederacja/Razem.
Cóż, uważam samo pojęcie „duopolu” za mylące. Nabrało ono u nas znaczenia pejoratywnego. Zarówno na prawicy, jak i na lewicy używa się go nie opisowo, ale krytycznie: dwie główne siły w polityce, PO/KO i PiS, niebezpiecznie dominują nad innymi opcjami polityczno-ideowymi, utrudniając im rozwinięcie skrzydeł.
Widzę to inaczej: w ciągu trzech dekad ukształtował się u nas, w wyniku decyzji wyborców, system dwóch rywalizujących partii, które ideowo, politycznie i programowo dzieli prawie wszystko. Tak samo jak prawie wszystko – poza obywatelstwem polskim i językiem polskim – dzieli ich elektoraty. Pejoratywne zestawienie ich w jednym szeregu to zabieg propagandowy tych, którzy, jak dotąd, nie są w stanie samodzielnie ich pokonać. Poparcie dla lewicy sięga 10 proc., poparcie dla skrajnej prawicy jest dwa razy wyższe, ale wciąż niższe niż dla KO albo PiS.
Nie przeczę, że widzimy radykalizację polityczną w społeczeństwie, a przede wszystkim w internecie i mediach prawicowych. Ubolewam nad tym, ale nie widzę ani w Konfederacji, ani tym bardziej w Razem potencjału do objęcia samodzielnej władzy. „Duopol” Mentzen/Zandberg to dla mnie fantazja polityczna. Znaczący próg, którego przekroczenie może realnie zwiększyć ich wpływ na politykę, wynosi 40 i więcej procent poparcia w wyborach parlamentarnych. Oba ugrupowania są wciąż daleko od tego wyniku. Dużo bliżej są główni antagoniści: obóz Tuska przeciw obozowi Kaczyńskiego i vice versa.
Na dziś układ sił jest taki sam jak w ostatnich dekadach: lewicowi, „symetrystyczni” („jedno zło”) i skrajnie prawicowi krytycy tego stanu rzeczy chętnie nazywają go „duopolem” i uważają za wyczerpany i szkodliwy. Rzeczywistość mówi coś wręcz przeciwnego: za Trzaskowskim i za Nawrockim głosowało po 10 mln wyborców, dwie trzecie całego elektoratu. Obu kandydatów wystawiły partie „starego duopolu”. Gdzie więc przestrzeń dla nowego? Chyba tylko w najmłodszym i częściowo trochę starszym elektoracie. To na razie za mało, by złożyć w grobie „stary” duopol.
A najbliższe wybory mają być za dwa lata i wszystko nawet w tych kohortach może się zmienić. Zwłaszcza że formacje i elektoraty skrajnie prawicowe i skrajnie lewicowe znane są z niezdolności do trwałej konsolidacji. Ponieważ żywią się teoriami spiskowymi, wciąż wynajdują nowych wrogów i wszędzie tropią zdrajców, same skazują się na permanentną gorączkę, a ta nie służy jasności myślenia politycznego.
Tam, gdzie pojawia się figura „wroga” i „zdrajcy”, kończy się polityka demokratyczna, a zaczyna konfrontacyjna, na wyniszczenie, wymianę wszystkiego, zrywanie ciągłości państwa i prawa. Dlatego wojny ekstremizmów politycznych Polsce życzyć nie należy.
Mariusz Janicki nazywa w naszym tygodniku stan obecny „nową epoką poczerwcową”, pełną traumy po mniemanej porażce Trzaskowskiego (bo przecież wynik Nawrockiego nie jest zweryfikowany). Ale zaznacza, że to „tylko przełom epok: skończył się romantyzm, zaczął pozytywizm”. I ostrzega: „kto się obraża [na rzeczywistość polityczną], ten przegrywa”.
Jeśli odnieść metaforę romantyzm/pozytywizm, atrakcyjną w analizie polskiej polityki, do tezy Sierakowskiego i Sadury o nowej osi konfliktu, powiedzielibyśmy, że „skrajna prawica i skrajna lewica” to epoka raczej romantyczna niż pozytywistyczna. Karmiąca się mitami i fantazjami, godnościowa, samoobronnie alergiczna na każdą próbę pokazania zawiłości polskiej historii – najnowszy przykład to wystawa „Nasi chłopcy” – i swojska wersja ruchu Make Poland Great Again, czysty populistyczny nacjonalizm mocny w gębie, dysfunkcjonalny w rządzeniu.
„Pozytywizm” reprezentowaliby w takiej optyce polityczni realiści i pragmatycy, typu Tuska i Sikorskiego, świadomi jednak, że są granice, których nie wolno im przekraczać. Na przykład w polityce zagranicznej – azymut zachodni – i wewnętrznej: demokratyczne państwo prawa. Głównym i wciąż silnym rzecznikiem takiego pozytywizmu jest KO i jej elektorat.
PiS i jego wyborcy – niekoniecznie. Kaczyński jest zdecydowanie izolacjonistyczny, antyzachodni, antyniemiecki, antybrukselski. Jego stosunek do demokratycznego państwa prawa widzieliśmy w ostatnich latach. Jeśli demokracja, to tylko pod kontrolą PiS. I to między tymi dwoma siłami – a nie skrajną prawicą i skrajną lewicą, choć z ich udziałem – toczy się wciąż spór o Polskę.
Zaczął się on jeszcze za komuny i podczas 15 miesięcy wolności zwieńczonych zjazdem Solidarności, gdzie „prawdziwi Polacy” starli się z demokratyczną opozycją korowską, ciągnął w ponurych latach stanu wojennego i rozpalił na nowo po przełomie 1989 r. Już wtedy podważano sens umowy Okrągłego Stołu i dołączenia Polski do instytucji Zachodu. Ówczesna prawica szła tu ręka w rękę z władzami Kościoła. Podważano sens wstąpienia do Unii Europejskiej. Widać więc ciągłość i siłę tego sporu. Ma długie korzenie historyczne i mentalnościowe, charakterystyczne dla społeczeństwa peryferyjnego, które boryka się od wieków z brzemieniem kompleksów wyższości i niższości względem cywilizacyjnego centrum w Europie Zachodniej.
Powtórzę: osią konfliktu jest wciąż spór między praworządną demokracją konstytucyjną a autorytaryzmem uważającym demokrację za przeżytek i zawadę przeszkadzającą skutecznie rządzić „lewackim” społeczeństwem. Nowa prawica chciałaby państwa korporacji, zarządzanego niczym średniowieczne monarchie feudalne.
Ludzie głosujący na obóz Tuska w 2023 r. chcieli przyjaznej obywatelom demokracji, która pozwala żyć każdemu, jak chce, byle z poszanowaniem prawa. Nie chcieli państwa urządzającego im życie prywatne i publiczne z walną pomocą kleru rzymskokatolickiego.
To spór kulturowy, cywilizacyjny i polityczny, który przerasta zasoby intelektualne i polityczne żółtodziobów od Mentzena czy Zandberga. Ani totalna deregulacja, ani totalna regulacja nie są odpowiedzią na kryzys, z jakim boryka się obecnie Zachód, a w znacznym stopniu i Polska. Czy nam się to podoba czy nie, dziś polityka w Europie przesuwa się na prawo na tle tych zmagań. Na razie na szczęście nie w kierunku antydemokratycznego zamordyzmu, lecz raczej w stronę zawieszania „romantycznej” agendy progresywnej, przynajmniej do czasu, kiedy wzburzone żywioły polityczne się uspokoją, co szybko niestety nie nastąpi.
Komentarze
Same stwierdzenie, że PiS i PO to duopol (według mojej oceny) dyskwalifikuje ten raport. PiS i PO to nie partie konkurencyjne. Partia PO (KO) stawia na demokrację, natomiast partia PiS na autokracje, czyli stworzenie państwa Narodowo-Katolickiego
pod rządami autorytarnymi. To nie konkurencja, a co najwyżej zupełnie odwrotne do siebie wizje i walka między sobą, a nie konkurencja.
Autorzy tegoż raportu chyba nie mają pojęcia, co to jest duopol?
Manifest Przebudzenia: Polska Obywatelska i Sprawiedliwa
Do tych, którzy milczą — bo nikt im nie powiedział, że mają głos.
Do tych, którzy zapomnieli, czym jest społeczeństwo obywatelskie.
Do tych, którzy wierzą, że Polska może być wspólna, sprawiedliwa i świecka
— to nasz głos, to nasza wizja.
️ Prawo jako fundament, nie narzędzie władzy
• Sąd niezależny, sędzia niezawisły, prokurator broniący obywatela, nie partii.
• Prawo łaski nie jest nagrodą za lojalność polityczną dla partyjnych funkcjonariuszy i ich nominatów, lecz instrumentem dla pokrzywdzonych przez sądy.
• Konstytucja obowiązuje każdego — także tych u szczytu władzy.
• Nikt nie stoi ponad prawem, niezależnie od funkcji czy zasług.
Media, które patrzą władzy na ręce
• Publiczne — znaczy nasze, nie partyjne.
• Dziennikarze, którzy pytają, ujawniają i nie boją się prawdy.
• Wolność słowa nie kończy się tam, gdzie zaczyna się strach przed „zamordyzmem” i dyktaturą monopartii.
️ Demokracja, która działa
• Wybory wolne od manipulacji, pełne poszanowania praw obywateli.
• Polityka to służba, nie kariera — funkcja to kompetencje i odpowiedzialność, nie immunitet.
• Partie, które odpowiadają za obietnice, nie chowają się za retoryką „wroga”.
• Każdy głos się liczy, każdy obywatel ma znaczenie.
✝️ Państwo świeckie — nie ręka Kościoła
• Państwo buduje wspólnotę obywateli ponad podziałami wyznaniowymi, etnicznymi, wykształcenia, miejsca zamieszkania, zamożności i statusu.
• Wiara to osobisty wybór i sprawa sumienia człowieka — nie nakaz z ambony czy ustawy.
• Kościół nie ma wpływu na stanowione prawo, publiczną edukację ani działalność systemu ochrony zdrowia i praktykę medyczną.
• Urzędnik reprezentuje Rzeczpospolitą — nie biskupów.
• Fundusze publiczne wspierają wspólne dobro — nie instytucje wyznaniowe.
Społeczeństwo obywatelskie to codzienność, nie patos
• Patriotyzm to troska o kraj, nie agresja wobec inaczej myślących. To współczucie, odpowiedzialność i budowanie instytucji sprzyjających tworzeniu wspólnot obywatelskich i samopomocowych.
• Gdy pomagasz, głosujesz, edukujesz — współtworzysz Polskę obywatelską – świadomą swych obowiązków i praw oraz szans i zagrożeń zrównoważonego rozwoju kraju.
• Obywatel to nie tylko wyborca — to strażnik zdrowej demokracji.
✊Taka Polska to nie sen — to projekt, który możemy współtworzyć. Potrzebuje odwagi, dialogu i woli działania.
Uzgodnijmy pojęcia:
Duopol w polityce to sytuacja, w której dwie dominujące partie polityczne zyskują przewagę nad pozostałymi ugrupowaniami, często monopolizując debatę publiczną, media i władzę. W Polsce przez wiele lat takim duopolem były Prawo i Sprawiedliwość (PiS) oraz Platforma Obywatelska (PO).
Duopol PO–PiS w Polsce
– Od około 2005 roku scena polityczna była zdominowana przez rywalizację PO i PiS.
– Inne partie (Lewica, PSL, Konfederacja, Polska 2050) miały trudności z przebiciem się do głównego nurtu.
– Duopol ten opierał się na polaryzacji: wyborcy byli często zmuszeni do wyboru „mniejszego zła” między tymi dwiema partiami.
⚠️ Kryzys duopolu?
W ostatnich latach pojawiły się sygnały, że duopol PO–PiS może się załamać:
– Konfederacja zyskuje na sile, szczególnie wśród młodych wyborców, dzięki radykalnym hasłom i obecności w mediach społecznościowych.
– Sławomir Mentzen stał się twarzą nowej prawicy, zdobywając rosnące poparcie w sondażach.
– Socjologowie Sadura i Sierakowski mówią o nowym duopolu: Konfederacja vs Lewica (np. Razem), który może zastąpić PO–PiS.
– Eksperci wskazują, że zmęczenie wyborców starym układem może prowadzić do przebudowy sceny politycznej.
Duopol w polityce – przykłady międzynarodowe
| Kraj | Partie dominujące |
| USA | Demokraci vs Republikanie |
| Wielka Brytania | Partia Pracy vs Konserwatyści |
| Japonia | Partia Liberalno-Demokratyczna vs Demokratyczna |
Co dalej?
Czy Polska przejdzie od duopolu/dwubiegunowego do wielobiegunowego układu politycznego?
To zależy od:
– Zdolności nowych ugrupowań do konsolidacji i zdobycia zaufania wyborców.
– Zmian pokoleniowych i technologicznych (np. wpływ TikToka na kampanie).
– Efektywności rządzenia i komunikacji przez obecne partie.
https://wyborcza.pl/7,75968,31925116,duopol-czyli-symetrystyczne-bajki-z-mchu-i-paproci.html
Zgadzam się ze Skalskim.
Sierakowski skarżył się niedawno:
Mam problem z Polakami, którzy nie chcą ginąć za kraj
Według kwietniowego sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej”
tylko 14 procent badanych byłoby gotowych na poświęcenie życia.
16,2 proc. Polaków deklaruje (w obronie kraju) gotowość poświęcenia zdrowia
Drugie tyle (16,3 proc.) zapowiedziało, że dla obrony państwa nie poświęci ani zdrowia, ani życia, ani pieniędzy.
Ci dwaj wymienieni socjolodzy i komentator @lemarc próbują nam wmówić, ze duopol to też to – są dwa Koncerny, jeden produkuje samochody, a drugi margarynę i są konkurencyjni.
Nie, duopol to dwa Koncerny, które produkują samochody i są ze sobą konkurencyjni.
Zle się stało, że polskiemu społeczeństwu jest wmawiane (nawet przez znanych socjologów), że PiS -PO to duopol, czyli dwie ze sobą konkurencyjne partie.
Według mnie to totalne wprowadzenie w błąd polskiego społeczeństwa, które uznało, że PiS w konkurencji wygrywa z PO i z tegoż powodu należy na nich głosować. Gdyby owi socjologowie dobrze tłumaczyli polskiemu społeczeństwu o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi, a szczególnie PO i PiS, może wyniki wyborów byłyby lepsze dla demokratów.
PO to demokracja, PiS to autorytaryzm i nie ma w tym nic z duopolu. Jest co najwyżej wciskanie kitu ze szkodą dla polski i Polaków.
Proponuję zrobić eksperyment i zapytać Polaków.
Czy chcesz w Polsce demokrację czy autorytaryzm?
Myślę, że większość odpowie: chcemy demokrację.
I zacznijmy wreszcie porządnie tłumaczyć do czego zmierza PO, a do czego PiS i może wreszcie niektórym Polakom otworzą się oczy.
@lukipuki
17 lipca 2025 19:14
… nie mędrkuj przesadnie, bo trąci to upartym, leniwym niechlujem…
„Wielki słownik języka polskiego”
duopol
1. na rynku
ekon.
występowanie dwóch konkurujących ze sobą oferentów jakiejś usługi lub towaru, którzy dominują na rynku
Firmy pozostałe na rynku postanawiają się dogadać. Zawiązują się kartele, duopole i monopole.
2. w polityce
polit.
istnienie dwóch dużych partii politycznych, które konkurują ze sobą [o głosy wyborców i mandaty w Sejmie] i cieszą się poparciem większości wyborców
Warto zamiast bić pianę po próżnicy wcześniej sprawdzić w kilku współczesnych źródłach znaczenie używanych słów.
Nie zapominajmy, że może istnieć również system trójpartyjny, to jeden z typów systemów partyjnych, w którym trzy partie polityczne mają szansę na zdobycie władzy i tworzenie rządu, co zwykle skutkuje tworzeniem koalicji rządowych oraz może zapewniać większą reprezentatywność, ale też trudności w podejmowaniu decyzji (paraliż decyzyjny) i prowadzić do częstych zmian rządów czyli mniejszej stabilności rządów.
lukipuki
17 lipca 2025
15:08
PO to demokracja, PiS to autorytaryzm i nie ma w tym nic z duopolu. Jest co najwyżej wciskanie kitu ze szkodą dla polski i Polaków.
Mój komentarz
Dokładnie tak. Wywijaniem na wszystkie strony pojęciem „duopol” aspirujący do pełnej władzy politycy z Bożej łaski usiłują zabełtać błękit w głowach polskich obywateli.
Ciekawe jest, że dokładnie tak samo tym wyświechtanym pojęciem posługuje się w USA Elon Musk mając nadzieję na odbudowanie swoich wpływów w polityce amerykańskiej poprzez głoszenie nowego ładu polegającego na ostatecznym zwalczeniu amerykańskiego duopolu rzekomo sprawowanego przez republikanów i demokratów.
TJ
Można prowadzić spór o to, czy mamy duopol polityczny, czy go nie mamy. Pianę można bić długo. Problemem, jaki od co najmniej 20 lat istnieje w Polsce jest decyzja co do systemu, w jakim nasze państwo ma istnieć. Wybór mamy między ustrojem demokracji liberalnej lub czymś, co samo siebie nazywa demokracją nieliberalną a jest jakąś formą autorytaryzmu .
To, czy nazwiemy to duopolem, czy inaczej jest sprawą mało istotną. Społeczeństwu trzeba wyjaśniać, czym te systemy się różnią, a nie jak się je nazywa. Spór o to czy jesteśmy w duopolu politycznym czy nie ‚eksploatuje czas i energię’ niepotrzebnie.
Konfederacja albo wejdzie do grona partii mających decydujący wpływ na system w Polsce, albo nie. Rozbijanie duopolu może dla niektórych brzmi atrakcyjnie, tak jak dla innych wywracanie stolika. A chodzi po prostu o wepchnięcie się do grona partii decydujących o tym, jak działa państwo
@lukipuki:
> Proponuję zrobić eksperyment i zapytać Polaków.
Czy chcesz w Polsce demokrację czy autorytaryzm?
W raporcie jest odpowiedź: większość jest za autorytaryzmem. Dotyczy to także wyborców Trzaskowskiego (choć w mniejszym stopniu, niż Mentzena, czy Brauna).
Owszem, domyślam się, czy jak zapytasz, czy ludzie chcą głosowania i zmieniać polityków i politykę swoimi głosami, to odpowiedzą, że tak. Chyba tylko Braun postuluje przywrócenie monarchii, ale i tam nie słyszałem, by była to monarchia absolutna. Kiedy jednak zapytasz o system checks & balances, to będzie inaczej. A to tu jest istota sporu.
@tejot
17 lipca 2025 23:16
Za dużo piszesz za mało studiujesz…
Przeczytaj choćby to:
The Two-Party Duopoly
https://secondratedemocracy.com/the-two-party-duopoly/
The debate, the political duopoly and the future of American democracy
https://www.electionreformers.org/articles/the-debate-the-political-duopoly-and-the-future-of-american-democracy
Poland’s Two-Party Hold Is Broken
The first round of the presidential vote indicates something profound beneath the surface of Polish politics.
By Stuart Dowell
https://cepa.org/article/polands-two-party-hold-is-broken/
lemarc
17 LIPCA 2025
21:57
Mam wrażenie że mędrkujesz Ty i co najgorsze mącisz w głowach społeczeństwa polskiego.
Jeśli przyjmiemy duopol w polityce (ja jestem temu przeciwny) to te pojęcie jedynie może dotyczyć dwóch znaczących partii, które konkurują ze sobą w ramach istniejącego ustroju, czyli demokratycznego. PiS ten ustrój zniszczył i naruszył podstawę zasadniczą tegoż ustroju demokratycznego w postaci zniszczenia trójpodziału władzy. Podporządkował sobie TK, SN, itp…, czyli zniszczył ustrój demokratyczny. Natomiast partia Tuska chce powrotu do ustroju demokratycznego i ma przeszkody ponieważ PiS ten ustrój totalnie rozwalił.
I najważniejsze, jeśli mamy dwie znaczące partie które idą zupełnie inna drogą, a mianowicie KO drogą demokratyczną, a PiS drogą autorytaryzmu to nie jest to żaden duopol (konkurencja), a jedynie walka o zachowanie ustroju demokratycznego z jednej strony (KO), co stara się czynić partia Tuska ze skutkiem może nie najlepszym ale to robi.
Wnioski
Jeśli dwie znaczące partie mają przeciwstawne do siebie wizje o kształt i ustrój Polski to nie może być mowy o konkurencji czyli duopolu jest co najwyżej walka.
Natomiast jeśli dwie znaczące partie działają w ramach ustroju demokratycznego i są wzajemnie konkurencyjne na rzecz Polski i Polaków z zachowaniem ustroju demokratycznego mógłbym ewentualnie z tym się zgodzić choć niechętnie ponieważ
nie jestem zwolennikiem wprowadzenia duopolu do polityki.
Polskie społeczeństwo nie byłoby tak podzielone gdyby był duopol PiS-KO.
Niestety w Polsce się walczy o kształt czyli jedni o demokrację drudzy o państwo narodowo-katolickie, które nic wspólnego nie będzie miało z demokracją, co najwyżej z zamordyzmem i indoktrynacją społeczeństwa jeszcze na większą skalę.
Na zakończenie napisze krótko i w temacie.
Tak zwani „eksperci” różnych maści tak to zagmatwali, że dzisiejsze społeczeństwo polskie ma problem na kogo głosować (zwłaszcza z tym duopolem).
Całe szczęście że moja rodzina nie ma z tym problemu – do urn wyborczych idzie w jednym celu, wybiera demokrację.
Według mnie duopol to duet o tym samym profilu, konkurujący ze sobą, którym celem jest niedopuszczenie do „gry” innych.
Czy zatem PiS i KO są o tym samym profilu i nie dopuszczają do „gry” innych?
Nie, inni są po prostu słabi i stąd wyborcy wciąż wybierają ten „duet”, a nie dlatego, że „duet” nie pozwala. Są też o zupełnie innym profilu – KO demokratyczni, PiS brunatniejący.
Zle się stało, że pojęcie „duopol” wszedł do polityki choć nigdy nie powinien.
Chyba najczęściej pojęciem „duopol” (z polityków) posługuje się Hołownia i chyba z jednej przyczyny – nie potrafi zdobyć wyborców na tyle dużo by mógł „rozdawać karty” i stąd „uśmiecha” się do PiSu i rozwala koalicję 15 IX. Tego jegomościa nie trawię od momentu wejścia do polityki.
Proponuję wycofać pojęcie „duopol” z polityki bo za bardzo bełta w mózgach społeczeństwa.
Jeszcze chwila, a polskie społeczeństwo zostanie uznane za duopol. Jest już podział na dwie części i wystarczy żeby ktoś stwierdził, że są konkurencyjni i „trzecich” do swojej konkurencji nie dopuszczają.
Jakiż to „duopol” skoro KO nie jest sam w rządzie, ma przecież koalicjantów bez których by nie mógł rządzić. Jeśli Hołownia mówi, że „duopol” się skończył w kwietniu 2025 roku, to chyba miał coś na myśli i może stąd ta nocna wizyta u przeciwników demokracji.
Stare szyldy nic nie znaaczą.
Konserwatyzm dla kiboli jest atrakcyjny niczym osiedlowy sklepik przy galerii handlowej , a oszalała lewica klasyczny liberalizm uznaje za faszyzm.
Inkubowani od marca 68 narodowi radykałowie, zaistnieli już za pierwszej Solidarności
Byli groteskowi, jakby nie z tego świata, ale rośli, a później doktor praw Jarosław wymarzył sobie Prawdziwą Partię Radykalną – PPR.
To PiS ostatecznie uśmiercił idę Solidarności, a póżniej trupim jadem zainfekował polityczną rzeczywistość.
Czy nie macie wrażenia , że członkowie tej partii są jak zoombie, jakby z ich istoty usunięto część człowieczeństwa, a pustkę wypełniono kłamstwem i agresją.
O jakim duopolu można mówić, kiedy mamy doczynienia z partią grabarzy.
W następnych wyborach ani PiS ani KO nie zdobędą wystarczającej liczby głosów aby rządzić samodzielnie (oczywiście każde z osobna). To wynika z trendu demograficznego wspartego dodatkowo tym, że ich liderzy – prosto mówiąc – są już starzy. I dla obu tych elektoratów jest to problem, ponieważ będą musieli liczyć się ze zdaniem koalicjanta, którego politycznie nie będą w stanie zdominować. I to jest główna teza Panów Sadury i Sierakowskiego. Tak, PiS i KO będą jeszcze dominować, ale to już nie będzie to samo co było. I w tym sensie, to jest koniec takiego duopolu, jaki był.
Wszystko wskazuje na to, że za 2 lata, nawet jak KO uzyska dobry wynik w wyborach, to podział na Lewica/Razem oraz PSL/2050 spowoduje, że KO nie dobierze pod względem liczby posłów w sejmie takiego/takich koalicjantów, aby można było utworzyć rząd. Czyli mamy KO w opozycji, oraz rząd PiS/Konfederacja, ale bardzo skłócony. I prawdopodobnie wcześniejsze wybory.
@epmg
Jeśli przez ponad 30 lat jedna trzecia, a może nawet więcej, społeczeństwa nie wie, na czym polega pozytywna różnica między demokratycznym państwem prawa a systemem budowanym przez PiS, to już się tego nie da naprawić inaczej jak przez doświadczenie osobiste. Tak moje pokolenie uczyło się na własne oczy, gdy z wypożyczonym łaskawie nam przez PRL paszportem odwiedzaliśmy państwa demokratyczne w Europie Zachodniej, a potem powracali do socjalistycznych demokracji ludowych na wschód od muru berlińskiego.
„Surowe rozliczenie poprzedniej władzy ma społeczną legitymację, 68% badanych
uważa, że są tacy politycy lub urzędnicy poprzedniej władzy, którzy zasłużyli na
więzienie. Takiego zdania jest nawet co trzeci wyborca Prawa i Sprawiedliwości!
Część opinii publicznej uważa, że niektórzy politycy lub urzędnicy
poprzedniego obozu rządzącego z powodu popełnionych wykroczeń powinni
trafić do więzienia. Inni obywatele są przeciwnego zdania. Które stanowisko
jest panu/i bliższe?
Na szczycie listy polityków zasługujących na więzienie znajdują się Mateusz Morawiecki (34%) i Jarosław Kaczyński (30). Często wymienia się jeszcze Zbigniewa Ziobrę (19), a także Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Jedynym politykiem dość często wskazywanym z nazwiska przez wyborców Prawa i Sprawiedliwości jest Ryszard Czarnecki (16%). W pozostałych przypadkach respondenci-zwolennicy PiS nie byli w stanie podać konkretnych osób z poprzedniego obozu władzy”. (Raport badawczy 2024 KP)
lukipuki
18 lipca 2025 11:25
…nie jestem zwolennikiem wprowadzenia duopolu do polityki.
Duopolu się nie „wprowadza” do polityki …duopol jest wynikiem/skutkiem ewoluowania sceny politycznej w danym kraju i albo się wykształci taki układ albo nie. Jest w danym okresie albo go nie ma i jest inny układ/struktura partii politycznych, które walczą o poparcie wyborców i władzę.
Może z tego nieporozumienia bierze się pański upór?
lemarc
18 lipca 2025
9:02
@tejot
17 lipca 2025 23:16
Za dużo piszesz za mało studiujesz…
Przeczytaj choćby to:
The Two-Party Duopoly
https://secondratedemocracy.com/the-two-party-duopoly/
Mój komentarz
Artykuł ma charakter analizy systemu dwupartyjnego w USA i jest w nim zawarta także analiza porównawcza z systemami wielopartyjnymi, zimna, niemal naukowa, co może (ma) świadczyć o jej obiektywizmie.
W systemie brytyjskim przez wiele lat, podobnie jak w powojennym systemie niemieckim przez szereg lat trwał system „duopolowy”, który z biegiem czasu przekształcił się w system wielopartyjny.
Jest pytanie, czy te systemy stały się bardziej demokratyczne, elastyczne, dopasowane do wymagań i oczekiwań, dające szeroki wybór głosującym?
TJ
Chandra Unyńska
18 lipca 2025
17:03
Stare szyldy nic nie znaaczą.
Konserwatyzm dla kiboli jest atrakcyjny niczym osiedlowy sklepik przy galerii handlowej , a oszalała lewica klasyczny liberalizm uznaje za faszyzm.
Inkubowani od marca 68 narodowi radykałowie, zaistnieli już za pierwszej Solidarności
Byli groteskowi, jakby nie z tego świata, ale rośli, a później doktor praw Jarosław wymarzył sobie Prawdziwą Partię Radykalną – PPR.
To PiS ostatecznie uśmiercił idę Solidarności, a póżniej trupim jadem zainfekował polityczną rzeczywistość.
Mój komentarz
PiS uśmiercił także ideę demokracji, w tym ideę państwa prawnego. Tak było. Obserwowałem to na żywo, na bieżąco.
TJ
Chandra Unyńska
18 LIPCA 2025
17:03
„O jakim duopolu można mówić, kiedy mamy doczynienia z partią grabarzy.”
„Strzał” wyjątkowy i w punkt. Tak też widzę.
Tak sie zastanawiam. Zakladajc, ze mamy duopol PO-PiS, no to we wspolnym (ale nie oficjalnym) interesie obu partii byloby trzymac Konfe w szachu. Obie partie polknely juz niejednego koalicjanta.
Czemu by to nie mialo tez teraz zadzialac? Czy Konfa ma szanse sie uratowac?
Stawianie w jednym szeregu Mentzena i Zandberga jest nieporozumieniem, a wykluczanie Zanbderga poważnym uchybieniem. O tym AS raczy zapominać, bo nie cierpi wrecz lewicowców. Z drugiej strony przecenia krytykowanego Zandberga, spychając na niego m. innymi ostatnia porażkę wyborcza KO. Polityka nie jest gra w bierki czy układaniem klocków Lego, bo tak czy owak decydują wybroczynie i wyborcy, a nie ich „wodzowie“, często wbrew tzw. dyscyplinie partyjnej. Niestety układ „mamy wszystko“ się nie sprawdził dla żadnej partii. W normalnej sytuacji byloby to optymalne. Prezydent i premier z różnych opcji politycznych. Pozostaje jednak pytanie, kto do takiej sytuacji doprowadził? Wodzowie partyjni czy wybroczynie i wyborcy. Oczywiście ci ostatni. Siłą, siła „ducha“ również nie, tego obecnie nie da się zmienić, a szukanie kozła ofiarnego jest nonsensem.
@Chandra Unyńska:
> oszalała lewica klasyczny liberalizm uznaje za faszyzm
Przepraszam, ale Braun ostatnio negował istnienie komór gazowych, a Berkowicz mówił o tradycyjnej polskiej ksenofobii, którą należy pielęgnować. Jeśli ja oszalałem widząc w tym faszyzm, to proszę o numer do lekarza, który to potwierdzi.
Słyszałem czasami dyskusje o tym, czy PiS jest faszystowski (IMHO: de facto jest, bo faszyzm to bardziej coś w ten deseń populistyczno-narodowy, niż w klasycznym nacjonalizmie), ale chyba go nie nazwiesz „klasycznym liberalizmem”? I ja nawet zostawiam na boku to, że „klasyczny liberalizm” w Polsce, to ja może widzę w okolicach redakcji Kultury Liberalnej, bo żadnej partii bym tak nie określił.
@PAK
Nieporozumienie. Lewica, młoda i stara, podobnie jak prawica trumpistowska, też obwołana nową albo alternatywną, jest antyliberalna, ale to ,,anty’’ dotyczy różnych rzeczy. W Polsce lewica jest antyrynkowa, ale za obroną praw człowieka, w tym mniejszości narodowych i obyczajowych. Prawica jest za wolnym rynkiem, ale przeciw społeczeństwu wielokulturowemu, czyli chce ,,czystości’’ etnicznej, co skutkuje ksenofobią i rasizmem, w słowach i czynach. Na lewicy taka postawa to rzadkość, choć znajdziemy i tam elementy nacjonalistyczne, np. w kwestii ukraińskiej, typowe dla ,,narodowej’’ prawicy. Klasyczny liberalizm, czyli rządy prawa, respektowanie swobód obywatelskich, wolna przedsiębiorczość współtworząca dobrostan społeczeństwa, a nie tylko pomnażająca fortuny prywatne, sprawny rząd ale hamowanie rozrostu biurokracji – to wszystko w polskiej polityce nie zagościło nigdy jako spójny i konsekwentny program partyjny, choć elementy w kilku partiach po 1989 r. były. Np. W UW – dyscyplina budżetowa – czy w KLD, w którym zaczynał karierę polityczną Tusk. Dziś Tusk przesuwa się na prawo w sensie polityki migracyjnej, bo takie wiatry wieją teraz w polityce europejskiej. ,,Kultura Liberalna’’ jest, moim zdaniem, ,,liberalna’’ w sensie amerykańskim tego terminu, czyli socjaldemokratyczna lub socjalliberalna w sensie linii Tuska podczas ostatniej kampanii prezydenckiej. Partii liberalnej nie mamy, bo liberalizm jako program wolności osobistej, społecznej i gospodarczej, zawsze zderza się w naszej historii z nacjonalizmem, etatyzmem i propagandą egalitaryzmu. Moim zdaniem ten brak osłabia nasz potencjał rozwoju.
@saldo
Mam wielu przyjaciół i znajomych o sympatiach lewicowych, więc proszę sobie darować uwagi osobiste. Zandberga, jak każdego polityka, oceniam po skutkach, a skutki są takie, że przez swój doktrynerski antyliberalizm umacnia pisowski nacjonalistyczny populizm, myląc go z troską o wyrównywanie nierówności w społeczeństwie. Że Zandberg współodpowiada za wzmożenie sił prawicowych, bo zwalcza obóz Tuska, to oczywista oczywistość.
@ Adam Szostkiewicz
Nie bardzo rozumiem, dlaczego Pański wpis jest adresowany do mnie. Cały mój komentarz dotyczył bezsensu dyskusji, czy w polityce mamy duopol, czy tez nazywa sie to inaczej.
Napisalem: ” Problemem, jaki od co najmniej 20 lat istnieje w Polsce jest decyzja co do systemu, w jakim nasze państwo ma istnieć.
Co do doświadczeń osobistych, to pewnie mamy podobne. Prawie 40 lat przeżyłem w PRL, nie musi mi Pan pisać, jak działał ten system. Dlatego przeraża mnie kierunek, w jakim dobrowolnie podążamy. Dlatego piszę, że ten rząd działa źle – za wolno, za mało zdecydowanie i jeżeli tak będzie dalej, to wrócimy w PRL katolicko- narodowy.
Prof. Zoll nie rezygnuje. Proponuje zaprosić do wypowiedzi przed Zgromadzeniem Narodowym min. Bodnara, a po jego argumentach ZN zadecydowałoby, czy wybór Batyra jest wazny. Propozycja jest „bezprecedensowa”, ale taka jest tez sytuacja. Czy naprawde siły rzadowe nie sa w stanie zablokować tego „lisa w kurniku”, jakim jest Batyr?
Jeszcze troche, powolutku i obudzimy sie w PiSowskiej rzeczywistosci. Prezydent niedlugo obejmie urzad, oddzialy /kibole/ do pacyfikowania niezadowolonych obywateli tez sa juz tworzone.
A moim zdaniem – mimo niezłego wyniku Zandberga w pierwszej turze – Razem to outsiderzy i outsiderami pozostaną.
Natomiast coraz bardziej złowieszczo wygląda ciągły wzrost popularności Konfederacji, a jeszcze bardziej popularność i jednocześnie bezkarność wszelkich Braunów i Bąkiewiczów.
Ta genialna w swoim artystycznym wyrazie (bo pozornie cukierkowo-sielankowa, a w rzeczywistości przerażająca) scena z filmu „Kabaret” niestety coraz bardziej przypomina naszą obecną rzeczywistość, kiedy to zło jeszcze formalnie nie rządzi, ale jest już na dobrej drodze, żeby te rządy przejąć
https://www.youtube.com/watch?v=_tUctFu46_c&list=RD_tUctFu46_c&start_radio=1
@mfizyk
” Zakladajc, ze mamy duopol PO-PiS, no to we wspolnym (ale nie oficjalnym) interesie obu partii byloby trzymac Konfe w szachu.”
Zgadzałbym się z Panem, gdyby nie jeden problem – PiS to nie jest zwykła partia, tylko partia realizująca scenariusz pisany na Kremlu. Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy członkowie PiS to ruscy agenci. To byłby absurd. Twierdzę natomiast, że jest ich tam spora wpływowa grupa przyjmująca wynagrodzenie w rublach, natomiast cała reszta tej partii – to pożyteczni idioci Putina.
Gdyby nie ten „drobiazg”… może rzeczywiście opcji demokratycznej opłacałoby się zawrzeć sojusz taktyczny ze złem pt. PiS, żeby obalić jeszcze większe zło pt. Konfederacja? Kłopot w tym, że kim w tym PiS-ie rozmawiać, skoro tam za sznurki pociąga nie Kaczyński, nie Czanek, nie Morawiecki, tylko Władimir Władimirowicz?
@epmg
Sytuacja jest ponura nie dlatego, że rząd działa źle, tylko dlatego, że ponure siły mają rosnące poparcie i przez swoje reprezentacje w parlamencie oraz status quo stworzone przez obóz Kaczyńskiego, kiedy rządził, wywierają rosnącą blokującą presję na rządzących, a ci nie są dostatecznie skonsolidowani, gdyż sami reprezentują różne opcje. Wyjściem byłby rząd większościowy jednej partii, ale tego wyborcy na razie nie akceptują, więc mamy to, co mamy: buksowanie. A czas na reformy i rekonstrukcje ucieka.
Wszystkie konkurujące strony od lewa do prawa wytykają sobie wzajemnie „bycie agentami Putina” albo „realizowanie polityki Kremla”
A może ten Kreml nie musi dużej grupy ludzi do niczego ani pieniędzmi ani szantażem przymuszać, bo oni sami z siebie należą do „russkowo mira” czy „mentalności Azjatów”, jak zwał tak zwał, w każdym razie po prostu tamten świat im bardziej pasuje od tego do którego aktualnie należymy?
Każdemu oczywiście wolno mieć własne poglądy, tyle że temu typowi mentalności marzy się świat nieistniejący, taki w którym panowałby „porządek” w stylu zaprowadzanym przez KGB, ale równocześnie pełnię praw jakie mają dziś by im pozostawiono i dobrobyt materialny też by się ostał.
To owszem, w autokracji możliwe, ale wyłącznie dla wąskiej grupy trzymającej władzę, stąd rozumiem (nie mylić z akceptuję!) takie postawy u kandydatów na rządzących, nie rozumiem u pozostałych „zwyczajnych obywateli” – chyba że mają chrapkę by zostać przydupasami tych rządzących….
KO i PiS tworzą duopol w tym sensie, że zarówno system finansowania partii politycznych (włącznie z możliwością bezkarnego okradania spółek skarbu państwa poprzez synekury), jak i ordynacja wyborcza zapewniają im dwa pierwsze miejsca na podium co najmniej do trzeciej wojny światowej. W związku z tym partie te coraz bardziej się degenerują, a partyjne i prywatne interesy są dla nich ważniejsze niż Polska.
Sytuację pogarsza fakt, że gdyby ta mniej zepsuta część posłów KO lub PiS chciała oderwać się od swojej „wierchuszki”, nie mogłaby ze sobą zabrać proporcjonalnej części partyjnych pieniędzy z budżetu. Cała dotacja zostałaby przy „wierchuszce”, więc takich secesji nie będzie. Pewnie byłoby trochę lepiej, gdyby wprowadzono dwukadencyjność posłów. Ale taką zmianę musiałaby przegłosować sejmowa większość, i kółko się zamyka
Nic więc dziwnego, że PiS dzięki swoim pieniądzom, strukturom i wpływom zrobiło prezydenta z takiego osobnika jak Nawrocki. Z kolei KO w imię wewnątrzpartyjnych układzików wybrało na kandydata Trzaskowskiego, choć wiedziało, że Sikorski miałby większe szanse.
Zastanawiające jest, że gdy Mentzen w pewnym momencie dogonił Nawrockiego, KO przekierowało swoje ataki na tego pierwszego. Giertych nawet nawoływał wprost: „Natychmiast nasza kampania musi się przestawić na walkę z Mentzenem”. A przecież Konfederata byłby dużo mniej groźny i jako rywal Trzaskowskiego w drugiej turze, i jako prezydent, podczas gdy zepchnięcie Nawrockiego na 3 miejsce bardzo osłabiłoby PiS. Tylko że wtedy runąłby duopol…
„W marcu 2024 r. ujawniliśmy w Onecie, że Daniel Obajtek, w okresie, gdy kierował Orlenem, miał założony podsłuch w swoim gabinecie. Dotarliśmy do nagrania z 2018 r. i jego rozmowy z prawicowym dziennikarzem Piotrem Nisztorem. Nisztor prosił wówczas Obajtka o pracę dla swojej żony, a ten odpowiedział: „My o nią zadbamy i się zaopiekujemy. Tak samo z ojcem. Może kogoś wyp***ę” — stwierdził Obajtek.
Obaj, będąc ze sobą po imieniu, poruszali także wątki polityczne, w tym tematy niewygodne dla rządzącego wówczas PiS. Gdy Obajtek dowiedział się od Nisztora, że istnieć ma nagranie uderzające w premiera Mateusza Morawieckiego i jego ojca Kornela, stwierdził, że chciałby je mieć, „by tych sk…ów w końcu na smycze pozawiązywać„.
Kilka lat po tym spotkaniu, bo w maju 2023 r., Obajtek był przesłuchiwany w sądzie jako świadek. Zeznawał podczas rozprawy, jaką jego znajomy Piotr Nisztor wytoczył Grzegorzowi Jakubowskiemu, wówczas dziennikarzowi „Gazety Finansowej”. „Znam Piotra Nisztora tylko ze względu na wywiady, których udzielałem w TV Republika, nie przypominam sobie, w którym roku. Nie jesteśmy na »ty«, nie ma między nami bliskiej relacji […]. Nigdy nie spotykałem się z nim nieformalnie i nie miałem nigdy żadnego spotkania nieformalnego z redaktorem Piotrem Nisztorem” — zeznawał Obajtek w 2023 r.
Tymczasem nagrania, które ujawniliśmy w 2024 r., świadczą, że obaj panowie świetnie się znają. I to co najmniej od 2018 r.”
I takie skurwiele – wylansowane przez kurdupla – rządzą i będą rządzili.
I wysiadują ławy na Brunatnej Górze – ostatnio na haniebnych rydzynaliach – śmiejąc się do rozpuku: Czarnek, Szczucki Obajtek, Błaszczak…
Szuje modelowe…
Jeszcze głos o kompromitującej do dna decyzji de Bila ułaskawiającej bojówkarza na pisdnym żołdzie…
„Michał Szułdrzyński: Duda ułaskawia Bąkiewicza. I uderza w państwo, wspierając bojówkarzy
Decyzja Andrzeja Dudy o ułaskawieniu Roberta Bąkiewicza to gest podważający autorytet państwa i wspierający przemoc jako narzędzie polityki.
Ułaskawienie Roberta Bąkiewicza przez prezydenta Andrzeja Dudę nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. To kolejny ruch pokazujący, jak polska prawica ulega radykalizacji, staje się coraz bardziej brutalna i brunatna. Niestety jednak decyzja prezydenta uderza w powagę państwa polskiego i jest fatalnym przesłaniem na przyszłość. (…)
Zdumiewa kontekst tej decyzji. Skazanie Roberta Bąkiewicza miało bowiem związek z protestami, które wybuchły po decyzji Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji. Część emocji skierowana została wówczas przeciw Kościołowi. Jarosław Kaczyński, którego partia miała wówczas kontrolę nad wszystkimi strukturami państwa, również siłowymi, wezwał obywateli do obrony świątyń. Wtedy do akcji wkroczył Robert Bąkiewicz ze swoimi bojówkami.
Podczas jednej z akcji doszło do naruszenia nietykalności antypisowskiej aktywistki. I za tę przemoc Bąkiewicz został prawomocnie skazany. Sąd w uzasadnieniu stwierdził: „Oskarżony twierdził, że bronił kościoła, ale w ocenie sądu twierdzenia te nie znajdują aprobaty w świetle polskiego porządku prawnego. Oskarżony sam sobie określił, co jest zgodne z prawem, a co nie jest zgodne z prawem”.
Tu właśnie jest istota sprawy. I właśnie dlatego decyzja prezydenta jest tak kontrowersyjna. Robert Bąkiewicz po raz kolejny bowiem dziś organizuje bojówki, które mają zastąpić państwo. Tym razem powołał bojówkę, która chce wyręczyć państwo w pilnowaniu granicy. Po doświadczeniach totalitaryzmów XX wieku fakt istnienia bojówek, które wyłapują w okolicach granic osoby o innym kolorze skóry, powinien wywołać u wszystkich przyzwoitych ludzi gęsią skórę.
Ale zamiast tego zarówno prezydent Andrzej Duda, jak i prezydent elekt Karol Nawrocki, jak też i Jarosław Kaczyński, a nawet biskup Antoni Długosz na Jasnej Górze wychwalają samozwańczych obrońców granic. Wszystko to dzieje się w sytuacji, gdy państwo – choć rzeczywiście spóźnione – weszło do gry, mundurowi przeprowadzają kontrole na granicy z Niemcami i Litwą, ale też od dawna walczą z nielegalną migracją na granicy z Białorusią.
Za swoich rządów PiS oskarżał ówczesną opozycję o brak szacunku dla munduru, który noszą funkcjonariusze Straży Granicznej, Policji, Wojska Polskiego, w tym WOT. Dziś, wspierając samozwańczych obrońców granic, właśnie na ten mundur pluje. I to dlatego decyzja o ułaskawieniu Roberta Bąkiewicza jest tak symboliczna. Bo to sygnał od samego prezydenta, że ludzie pokroju Bąkiewicza – a nie powołane przez państwo służby – mają mandat do przeprowadzania kontroli granicznej. To wyraz nieufności wobec państwa, tylko dlatego, że rządzą dziś jego przeciwnicy polityczni. To sygnał dla totalnej anarchii i warcholstwa. W naszej sytuacji geopolitycznej, gdy za granicą toczą się wojny, to sygnał wyjątkowo nieodpowiedzialny„.
I dlatego wszyscy tu wymienieni to nikczemni zbrodniarze…
Kto tego nie dostrzega i głosuje (-ował) na tych nikczemników, to haniebny współsprawca zbrodni na państwie polskim.
@PAK4
Gospodarz mnie wyręczył z tym liberalizmem, ale skoro mam się pokajać to przynajmniej powiedz kolego: W czyim imieniu działa nowa lewica? Dawno temu rząd Millera pokazał swoim wyborcom palec fack you (wg. pewnej celebrytki), czyli liberalizm w PZPR-owskim wydaniu, co po upadku wielkiego przemysłu, PGR, itd ,było dla nich pewnym zaskoczeniem,
A nowa lewica – czy w alternatywnej rzeczywistości; Iwaszkiewicz, Waldorf, Zawieyski, Fetting życzyliby sobie jakich kolwiek obrońców, Mam też wątpliwości, czy Zandberga, Biejat i tym pdodobni aktywiści rozwiązują jakiś nabrzmiały problem społeczny?
Trochę pomagałem aktywistom z Greenpeacu w akcji Rospuda,
Sympatyczne dzieciaki, choć chyba, bez przesadnych kompetencji naukowych, za to z ogromnym parciem na szkło. Po pierwsze zaistnieć w medjach, jako obrońcy czego kolwiek , a później się zobaczy.
Warunkiem egzystencji storczyków i niektórych gatunkóe ptaków jest koszenie łąk, atakowany przez działaczy inwestor przedstawił na piśmie takie zobowiązanie,
Kiedy opadł medialny kurz i aktywistów już nie było, dolina Rospudy zaczęła zarastać krzakami, co wykluczało egzystencję chronionych storczyków.
Na szczęście obecna władza ustanowiła duży rezerwat.
@AS
Nie chodziło mi o przyjaciół i znajomych, lecz o lewicowych polityków, polityczki. Tu konkretnie Zandberga. Poza tym zgadzamy się, ze się nie zgadzamy.
Kurdupel zasługuje na szafot – bezwzględnie – za wzbudzenie paranoi i pogardy wśród otumanionych Polaków.
„Bo koniec świata projektuje się niczym innym jak rozniecaniem paranoi, którą dziś u nas na granicy z Niemcami celowo wzbudza Kaczyński. To szycie końca świata na własne życzenie. Pytałaś, czy końce świata ktoś projektuje. Jak widać, po części tak.
To, co robi dziś Kaczyński, to cyniczne wznoszenie zapory, która jest niczym innym jak podłością wobec ludzi. Podłością wobec własnych wyborców„. (Szczerek)
Pikiety Konfederacji pod hasłem „Stop imigracji” rozpoczęły się w sobotę.
Przed rozpoczęciem protestów w Białymstoku bosonogi naziol dodawał, czego konkretnie oczekuje.
– Bez zamknięcia Polski dla nielegalnej imigracji, bez rozpoczęcia akcji deportacyjnej, bez wyrzeczenia się poprawności politycznej, bez doposażenia Straży Granicznej i sił odpowiedzialnych za kontrolę legalności pobytu i bez kontroli rynku pracy bezpieczeństwo będzie ulegać stopniowemu pogorszeniu. Ta polityka musi się zmienić – przekonywał.
Zdaniem tego nieuka agresja imigrantów przybiera na sile.
– Próbują ranić naszych żołnierzy – powiedział. Domagał się też dymisji rządu Donalda Tuska, zamknięcia granic z Litwą, Ukrainą, Białorusią i Słowacją dla nielegalnej imigracji i tego, by żołnierze mieli prawo strzelania do przekraczających wbrew prawu granice.
Czystej krwi faszyzm polski próbuje mobilizować swoich tumanów.
Nazistowski dryf swołoczy.
…вся эта сволочь докатилась в своём сволочизме до того, что теперь любая распоследняя сволочь может делать со всей этой сволочью что угодно, и никакая сволочь пальцем не пошевелит, чтобы помешать всей этой сволочи заниматься любым дерьмом.
— Аркадий и Борис Стругацкие, «Второе нашествие марсиан» 1966
To zdanie pochodzi z powieści „Drugie najście Marsjan” autorstwa Arkadija i Borisa Strugackich. Jego tłumaczenie na język polski może brzmieć tak:
„Cała ta swołocz dokulała się w swoim draństwie do takiego punktu, że teraz każda ostatnia szumowina może robić z tym całym draństwem, co jej się żywnie podoba, i żadna szumowina nie kiwnie palcem, żeby przeszkodzić temu draństwu zajmować się dowolnym gównem.”
@Saldo mortale
19 lipca 2025
0:55
Pozostaje jednak pytanie, kto do takiej sytuacji doprowadził? Wodzowie partyjni czy wybroczynie i wyborcy. Oczywiście ci ostatni.
Oczywiscie, ze wyborcy. Trzeba tylko dokladnie wskazac, ktorzy z nich. Caly czas o tym pisze. I o ich odpowiedzialnosci za powstala sytuacje.
@Onufry Zagłoba
19 lipca 2025
11:25
Zakladajac, ze Putin/roSSja steruje PiSem, to nie ma sensu sie zastanawiac, co sobie mysli PiS.
Takie spiskowe teorie nie prowadza do niczego 🙁
@saldo
Zgoda. Polityków też znam, np. Kwaśniewskiego i Cimoszewicza. Młodych nie znam, to prawda, chyba że z agory. Zandberga i Razem hołubią konserwatysta Matyja i progresista Leder. Też się znamy. To dla mnie pewne wyzwanie. Pracuję nad tym. Ale na demokrację socjalistyczną się nie piszę. Moje pokolenie doświadczyło ,,realnego socjalizmu’’. Innego nie ma: Kuba, Wenezuela, Korea Kima, Chiny, Wietnam – albo demokracja albo monopartia, kult jednostki, uśrednienie biedy, gnojenie opozycji, totalna kontrola społeczeństwa. Skandynawia to socjaldemokracja, a nie socjalizm realny, a i tak narasta tam skrajnie prawicowy backlash.
@chandra
Dobry przykład.
@mario
Oświecony konserwatysta. Rzadkość.
@Adam Szostkiewicz
„A najbliższe wybory mają być za dwa lata i wszystko nawet w tych kohortach może się zmienić”
Zmienić się może przede wszystkim w samym PiS-ie. Nawrocki już ostrzy sztylety, żeby zrobić partyjny przewrót pałacowy i odebrać władzę Kaczyńskiemu. Ma po swojej stronie Bąkiewicza, przynajmniej część Konfy i trudną do określenia część PiS. Już kombinuje, jak wykorzystać możliwości prezydenta, aby podporządkować sobie wojsko, policję i służby specjalne.
Czy mu się uda? Jeśli Kaczyński zgodził się na kandydaturę Nawrockiego, musiał mieć na niego mocne haki, bo u Kaczyńskiego to warunek konieczny. Czy haki te okażą się wystarczające, żeby Nawrocki nie wymknął się spod kontroli?
Część PiSowców prawdopodobnie nie chce dominacji Nawrockiego. Być może myśli o zbudowaniu nowej siły wspólnie z politykami innych ugrupowań. Stąd bulgotanie pod dywanem, nocne spotkania nie wiadomo kogo z kim, tysiące domysłów i spekulacji. Duda na swojej ostatniej prostej wspólnie z Kosiniakiem wręczył nominacje generalskie bratu ministra Bodnara oraz własnemu zięciowi. To też może coś znaczyć, bo chodzi o wojsko, które Nawrocki chciałby sobie podporządkować, no i wielkie pieniądze, które do tego wojska wkrótce trafią (5% PKB).
Z kolei Jan Maria Rokita, jedna z najbardziej odrażających kreatur w polskiej polityce, złożył właśnie hołd lenny innej odrażającej kreaturze, Morawieckiemu, co może oznaczać, że ten pierwszy chce wrócić do polityki i dołączyć do bandy tego drugiego. Pewnie będą popierać Nawrockiego, bo mają podobną mentalność.
Dziś w wielu miastach odbyły się ohydne spędy pod hasłem walki z imigracją. Tłumy ubranych na czarno troglodytów skandowały „Donald, matole, twój rząd obalą kibole”. I to był chyba główny cel, imigracja to tylko pretekst. Kibole idą po władzę. Jeśli ją zdobędą, to za dwa lata będziemy miło wspominać rządy poczciwego Jarka.
@Kalina 19 lipca 2025 10:10
„ Czy naprawde siły rzadowe nie sa w stanie zablokować tego „lisa w kurniku”, jakim jest Batyr?”
Nie są, bo nie ma do tego podstaw prawnych. Nie ma ich nawet do ponownego przeliczenia głosów. O ważności wyborów decyduje „widzi-mi-się” Sądu Najwyższego, a ten wiadomo, jaki jest. Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej i nie odrzucać pomysłu resetu konstytucyjnego – Konfa była za, Duda otwarty na rozmowy. Albo przynajmniej określić konkretnie w przepisach, kiedy trzeba ponownie przeliczyć głosy (np. protesty odnośnie 500 komisji i 70% potwierdzonych nieprawidłowości) czy powtórzyć wybory.
Z Batyrem jest jeszcze jeden problem – chcą go Amerykanie. Jesienią ubiegłego roku trumpiści zrobili kilka gestów sugerujących „błogosławieństwo” dla Trzaskowskiego, ale zaraz przed wyborami coś się zmieniło. Kongresmeni USA złożyli w UE protest przeciwko rządowi Tuska, potem Trump zaprosił Nawrockiego, potem do Jasionki przyjechała dzidzia piernik z doczepionymi włosami i oświadczyła, że prezydentem MA ZOSTAĆ Nawrocki.
Jest jeszcze jeden szczegół. Otóż już w roku 2020 Amerykanie zaprosili Nawrockiego do tzw. szkoły liderów. „The International Visitor Leadership to szkolenia prowadzone przez Departament Stanu USA, do których wybierane są wyłącznie osoby mające szansę w przyszłości zostać liderami w dziedzinach polityki, mediów czy biznesu. Do programu nie można się zgłosić, tylko trzeba być wytypowanym przez stronę amerykańską – czytamy na stronach ambasady USA w Polsce. Poza Szydło szkolenie ukończyli także inni znani polscy politycy, m.in.: Bronisław Komorowski (63 l.), Donald Tusk (58 l.), Aleksander Kwaśniewski (61 l.), Hanna Suchocka (69 l.) i Kazimierz Marcinkiewicz (56 l.)” – tak pisał Super Express w 2015, gdy okazało się, że nowo mianowana premier Beata Szydło też miała zaliczoną „szkołę liderów”.
Tak to, niestety, wygląda.
@remm
20 LIPCA 2025
0:38
Przyznam, ze przedstawionych argumentów przekonuje mnie tylko jeden: Batyra chca Amerykanie
@remm
20 LIPCA 2025
0:31
Ja od lat widzę różnicę miedzy Kaczyńskim a resztą tego PiS-owskiego tałatajstwa
@Adam Szostkiewicz:
Odnosiłem się do konkretnych słów — nie sugerowałem, że Razem jest bardziej liberalne od PO, tylko że lewica nie oszalała i nie wyzywa „partii liberalnej” od faszystów. Zarzuty faszyzmu ze strony lewicy, regularnie uderzają w Konfederację — nigdy w PO, zgaduję więc, że o Konfederację Chandrze Unyńskiej szło.
> Prawica jest za wolnym rynkiem
W klasycznym liberalizmie, celem nie jest rynek, ale wolność człowieka. Rynek jest, w niektórych odłamach liberalizmu zarówno koniecznym, jak i wystarczającym narzędziem, by tę wolność zapewnić. Gdyby te niektóre odmiany uznać za „klasyczny liberalizm”, to może bym pomarudził (bo jednak odmiany), ale owszem, w myśli liberalnej się to mieści. Problem polega na tym, że ja tego rozumienia w obecnej Polsce nie widzę. W przypadku Konfederacji mamy do czynienia z kilku nurtami politycznymi, wśród których dostrzegalny jest libertarianizm „Nowej Nadziei” (czyli, znowu, nie „klasyczny liberalizm”, choć postawa „pro-wolnorynkowa”). Tam się cytuje Rand, a nie Rawlsa, czy nawet Hayeka.
Przepraszam, że się rozpisałem, ale uderza mnie brak myśli liberalnej w Polsce — nawet elementy „liberalne” istniejących partii się nie analizuje konfrontując z szeroką tradycją intelektualną liberalizmu, ale z chłopsko-rozumowymi uproszczeniami, czy przekłamaniami.
@AS
To co Pan i wielu innych określa Realnym socjalizmem nie było ani realnym, ani socjalizmem. To był jedynie szyld przywiezionych „chłopców“ z Moskwy, później w następnym pokoleniu namaszczonych w Moskwie. Była to gospodarka mniej lub bardziej planowa ze szczypta osłon socjalnych nazywana przez ówczesnych pryncypałów socjalizmem. Zachodnia propaganda opisywała owe dyktatury jako Realny socjalizm, strasząc niepotrzebnie swoich wyborców. Żałuję, ze idzie Pan podobnym duktem podając przykład Kuby i Wenezueli. Jest to niestety ahistoryczne postrzeganie rzeczywistości przed 89. Tam nie było i nie ma socjalizmu oraz raczej nie będzie. Mocna byla natomiast w krajach zachodnich socjaldemokracja, preferująca socjalna gospodarkę rynkowa. Do niej przykleili się polscy „postkomuniści“ udając socjaldemokratow, tak określał się Jaruzelski w swojej książce po 89 roku, za takiego uważal się również Kwaśniewski. Czyli bawiono się w dalszym ciągu zmiana szyldów. Krótko mówiąc nie mieliśmy okazji do poznania rządów Lewicy. Częściowo udawało się to w niektórych krajach związkowych w byłej NRD. Na krótko jednak.
Wychodzę z założenia, ze Lewica w Polsce i innych krajach unijnych, jako mechanizm korekcyjny, jest niezbędna. Straszenie Zandbergiem nic tu nie pomoże. On konsekwentnie pokazuje błędy rządzącej koalicji i nie krytyka Zandberga, który stał się chłopcem do bicia, powoduje spadek zaufania do Obecnej koalicji, lecz praca obecnego rządu. Ostatnio widoczne na granicy Polsko-niemieckiej, na której widzimy polskich nibypatriotow „hamujących „ migracje uchodźcow i niemiecka Federalna Policję Ochrony Granicy (BGS) czyli wzajemnie się naśladujących w ochronie powietrza, tu rządowe jednostki po obu stronach Odry i NysyL. i skrajna prawice, głośna po polskiej stronie, w Niemczech głośna w parlamencie, niestety. Polityka obu rządów skazana jest na porażkę i wskazywanie tu na Zandberga jest niedorzeczne, podobnie AFD po stronie niemieckiej. Nieprawda jest bowiem, ze uchodźcy przekraczają masowo i nielegalnie granice w kierunku niemieckim lub polskim. Pozostaje więc nam czekanie na europejskie rozwiazania. Tylko ze nikt nie wie jak chronić włoskie i greckie granice i jednocześnie „rozbitków“ morskich na podstawie prawa morskiego. O prawach i godności człowieka nie wspominam, bo są oczywiste. Frontex nie funkcjonuje.
Tak moglibyśmy debatować bez końca. Ja biorę w tym udział od 78 roku w IKRK wcześniej MKRK, CIM, obecnie IOM. Teraz jednak bardziej biernie niż czynnie. Dotychczas nikomu nie udało się rozwiązać problemu. Co nie znaczy, ze nie warto słuchać głosów Lewicy. Ponownie więc zgadzamy się, ze się nie zgadzamy.
@saldo
Każdy, kto połowę życia przeżył w polskiej ,,demokracji ludowej’’ ma swoje osobiste doświadczenie i wiedzę na temat tego, jak jemu i innym się w tamtym systemie żyło. Nie ma do czego wracać. Terminu ,,demokracja socjalistyczna’’ używała propaganda PRL i w różnych wersjach propagandy innych państw kontrolowanych przez totalistów odwołujących się do ideologii marksizmu-leninizmu. Opozycja była prześladowana, więziona i mordowana od Kuby po Sowiety, Chiny i Koreę Płn., więc o żadnej demokracji nie można tu mówić, bo jej warunkiem jest legalna i swobodna krytyka rządzących oraz wymiana władzy drogą uczciwych wyborów powszechnych. Totaliści podnosili ze skrajnej nędzy i wykluczenia masy ludowe kosztem likwidacji klasy średniej i niezależnej inteligencji, motoru rozwoju i postępu. Był więc awans części społeczeństwa, ale regres cywilizacyjny, postępująca izolacja od wolnego świata. Lewica mogła działać i ,,korygować’’ funkcjonowanie demokratycznego kapitalizmu tylko w wolnym świecie. W bloku sowieckim nie było lewicy, bo nie mogło jej być w systemie monopartyjnej dyktatury. Była oligarchiczna partia władzy i związana z nią nomenklatura, której było wolno więcej niż bezpartyjnym, więc powstało ogromne pole do korupcji i nadużyć. Dziś w świecie demokratycznym mamy kryzys wiarygodności partii politycznych i liderów, zarówno na centrolewicy, jak i centroprawicy. Notowania partii socjaldemokratycznych i umiarkowanych wszędzie dołują, rosną skrajnej prawicy i skrajnej lewicy. Kto życzy lewicy dobrze, nie może się z tego cieszyć. Formacje skrajne są wrogami demokratycznego państwa prawa, a tylko w takim państwie respektowane są swobody obywatelskie i prawa człowieka – polityczne, kulturowe, ekonomiczne, socjalne.
@ Adam Szostkiewicz 21 lipca 2025 8:21
cyt: „Każdy, kto połowę życia przeżył w polskiej ,,demokracji ludowej’’ ma swoje osobiste doświadczenie i wiedzę na temat tego, jak jemu i innym się w tamtym systemie żyło. Nie ma do czego wracać.”
Uważam za duży błąd „niewracanie” – moim zdaniem trzeba znacznie częściej „wracać” przypominając dzisiejszym naiwnym z dyplomami, że nie da się wybrać tego co było pozytywne w minionym ustroju i połączyć z pozytywami dzisiejszego, jakby oni chcieli. Przypominać, że zjawiska/procesy ekonomiczne i społeczne funkcjonują zawsze na zasadzie „coś kosztem czegoś innego” – jeśli w jednym miejscu dosypiesz, w drugim braknie. Właśnie demoludy były tego jaskrawym przykładem, bo gospodarka centralnie sterowana jest owszem w stanie kierować dowolnie wielki wysiłek na wybrany przez przywódców cel, tyle że kosztem wszystkich celów pozostałych. Jeśli do tego dodać „centralne sterowanie człowiekiem” powstaje to wszystko w czym żyliśmy tyle lat i w stronę czego zwracają się dziś ci starzy którym wtedy lepiej było oraz młodzi którzy nie wiedzą co czynią. .
@Saldo mortale
20 lipca 2025
20:14
Tak moglibyśmy debatować bez końca.
Ale POCO teoretyzowac? Wedlug mnie wszelkie teorie (spoleczne, polityczne, gospodarcze) sa ewaluowane przez procesy ewolucyjne. Tak jak osobniki i gatunki w naturze. Co sie NIE sprawdzilo, bylo w ewolucyjnym sensie „do du…y”.
Mozna sie oczywiscie zastanawiac, dlaczego w procesie ewolucyjnym nie powstalo kolano a nie kolo i co byloby lepszym rozwiazaniem. Ale praktycznego sprawdzianu/ewaluacji takie rozwazania NIE zastapia.
@Saldo mortale
20 lipca 2025
20:14
KOREKTA!
Mialo oczywiscie byc bez pierwszego „nie”:
„Mozna sie oczywiscie zastanawiac, dlaczego w procesie ewolucyjnym powstalo kolano a nie kolo …”
PS. Wedlug mnie Socjaldemokracja to NIE jest Socjalizm. Ta pierwsza sie ewolucyjnie sprawdzila. Mozna oczywiscie argumentowac, ze „prawdziwego” socjalizmu jeszcze nie probowano. Ale to do mnie nie przemawaia. Bo juz roznych systemow probowano, wiec dlaczego akurat tego nie? Wedlug mnie juz jak najbardziej probowano (i to wielokrotnie!). No i Socjalizm sie ewolucyjnie nie sprawdzil. Ale zwolennicy tej teorii uparcie twierdza, ze to nie byly zadne proby tylko „uzurpacje” 😉
Adam Szostkiewicz
21 LIPCA 2025
8:21
Szanowny Panie Szostkiewicz,
ja to oczywiście wszystko (PRL) wiem i oczywiście zgadzam się z Panem, tak też napisałem w tej kwestii. Nie znaczy to jednak , ze ówczesne doswiadczenia z nibylewica należałoby projektować na lewice dzisiejsza. Lewica dzisiejsza, jak już pisałem, nikogo nie zwalcza, lecz próbuje grać rolę korekcyjna w swojej krytyce. Mówię tu konkretnie o Zandbergu. Efektem ubocznym jest , jak Pan zauważył, osłabianie, nie zwalczanie, Tuska. Taka jest jednak polityka, a koalicję są li tylko tymczasowe.
Pomija Pan niestety ten temat pisząc o demoludach, które dobrze znam. Szkoda, bo na taki wykład nie zasłużyłem i takiegoż nie oczekiwałem. Pan broni się przed Lewica, a Prawica sobie hasa i robi faktycznie co chce, nawet jeśli jest to niezgodne z obowiązującym prawem. Krytyka Lewicy tu nic nie pomoże. PO musi „ stanąć na nogi“.
Na marginesie:
O PRLu dowiedziałem się od Kisiela czytając go jako Stalinskiego w Paryżu. Dowiedziałem się więcej niż żyjąc w tym reżimie, na polskiej prowincji i w ośrodkach uniwersyteckich w tym również w Wwie. Fakt, ze był to krótki epizod i Pam może ten czas ocenić z dłuższej perspektywy i tu się zgadzamy, ze się zgadzamy.
@AS
Od kiedy i gdzie Lewica jest formacja skrajna? Pomijam tu oczywiście nibylewice używająca szyldu lewicy. Formacja skrajna jest Konfederacja, AfD u sąsiadów, a nie Socjaldemokracja czy Lewica u sąsiadów. Zandberg jest wprawdzie niewygodny dla PO, takaż jego rola, lecz nie jest skrajny. On nie zwalcza Konstytucji etc..